Ekipa rowerowa z Polskiej Nowej Wsi dojechała na Hel. Po drodze były trudne chwile

opolska360.pl 1 rok temu

Ekipa rowerowa z Polskiej Nowej Wsi dojechała na Hel

Ekipa rowerowa z Polskiej Nowej Wsi na Hel wyruszyła w sobotę 29 kwietnia z samego rana. Każdego dnia Bartłomiej Jasiówka oraz dwóch jego towarzyszy podróży – szwagier Paweł Pernes oraz przyjaciel Bartek Babis – mieli do pokonana ponad 200 kilometrów. Za cel postawili sobie bowiem dotarcie do celu w ciągu trzech dni.

Ten cel udało im się osiągnąć bardzo późnym wieczorem 1 maja. – Bardzo pomogło w tym drobiazgowe przygotowanie trasy – mówi Bartłomiej Jasiówka.

– Poświęciłem sporo czasy, aby wytyczyć ją z dala od mocno uczęszczanych tras, a jednocześnie by biegła głównie asfaltem. Trasa miała też szereg walorów turystycznych. Biegła przez urokliwe miasto Chełmno i Bory Tucholskie. Gdy dojechaliśmy do Trójmiasta okazało się, iż jest tam świetna infrastruktura rowerowa. Nie mieliśmy jednak wiele czasu w podziwianie wszystkiego wokół. Aby zmieścić się w wyznaczonym czasie musieliśmy podkręcić tempo na sportowe – opowiada.

Ekipa rowerowa z Polskiej Nowej Wsi w trasie

Ekipa rowerowa z Polskiej Nowej Wsi była na to przygotowana, ale wysiłek i tak odcisnął na niej swoje piętno. – Wielogodzinna jazda na rowerze skutkowała dyskomfortem całego ciała. Pomimo dobrego jedzenia i regularnego nawadniania zmęczenie i tak się nawarstwiało – przyznaje Bartłomiej Jasiówka.

– Na szczęście nie zawiódł nas sprzęt. Wielkie gratulacje należą się też naszemu centrum dowodzenia w Polskiej Nowej Wsi. Żona z siostrą śledziły naszą podróż i zajmowały się organizowaniem noclegów w punktach postojowych. Dzięki temu my nie musieliśmy tracić na to czasu, tylko po dojeździe na miejsce mogliśmy od razu udać się na wypoczynek – podkreśla Bartłomiej Jasiówka.

Zbiórka dla Alicji i Kacperka przez cały czas trwa

Po dotarciu na Hel ekipa rowerowa z Polskiej Nowej Wsi udała się na odpoczynek do pensjonatu. Wtorek 2 maja spędzają na relaksie i wypoczynku nad morzem.

– Ten dzień miał być dla nas rezerwowym na wypadek, gdyby nie udało się zmieścić w zamierzonym czasie. Korzystamy z chwili wytchnienia, a potem wyruszamy do oddalonej o 50 km Gdyni. Późnym wieczorem mamy pociąg powrotny do Opola. W domu będziemy w środę w godzinach porannych – mówi Bartłomiej Jasiówka.

Podkreśla, iż ogromne wsparcie podczas podróży pomagało w utrzymaniu tempa. Tak jak i fakt, iż wyprawie towarzyszy zbiórka pieniędzy dla dwójki chorych dzieci: Alicji i Kacperka.

Do tej pory darczyńcy wpłacili na nią ponad 15 tys. zł. Celem jest uzbieranie 50 tys. zł.

– Liczę na to, iż datki będą jeszcze spływać. Zamierzam utrzymać zbiórkę do końca tygodnia. Potem skontaktuję się z rodzicami dzieci, co dalej. Do nich będzie należała decyzja, czy zbiórkę zamykamy, czy kontynuujemy. Pieniądze będą podzielone po połowie – zapowiada Bartłomiej Jasiówka.

Zbiórkę dla Alicji i Kacperka można wesprzeć TUTAJ.

Idź do oryginalnego materiału