Nie chcę do taty Ciocia Lila powiedziała, iż tata już mnie nie kocha Kuba objął kolana i schował twarz w dżinsach, siedząc na łóżku.
Anna stała nieruchomo. Wszystko wydawało się takie, jak zawsze. Zmięta piżama z samochodami, plecak pełen zabawek w kącie, kurtka na krześle. Wszystko wyglądało znajomo i przytulnie. Tylko iż jej syn nie biegał po domu jak wicher, ale skulił się w kącie, zgarbiony.
Dziś miał iść do ojca, ale nagle błagał, by został w domu. Gdy się zastanowiła, od jakiegoś czasu zaczynał patrzeć na te wizyty z mniejszym entuzjazmem. Anna próbowała go przekonać, ale Kuba nagle wyznał, iż Lila, nowa partnerka Jacka, go obraża.
Kubuś Kobieta delikatnie usiadła obok niego. Powiedz mi, proszę, co się stało?
Milczał. W końcu uniósł głowę i spojrzał na nią spod rzęs. Nie wyglądał już na pięciolatka. W jego oczach kryło się zmęczenie i smutek, jakby należały do dorosłego, którego nikt nie słucha.
Tylko się bawiłem Ona się zdenerwowała, iż zabawka była głośna. Ten robot. Pamiętasz? Zabrala go i powiedziała, iż będą mieli swoje dziecko, a tata o mnie zapomni. I iż jestem niepotrzebny. A jeżeli komuś powiem westchnął głośno nikt mi nie uwierzy, bo ciocia Lila zaprzeczy. A ona jest dorosła. Więc uwierzą jej.
Mówił cicho, urywanie, niemal płacząc. W sercu Anny zawrzała mieszanina gniewu, strachu i wyrzutów sumienia, iż dopuściła do takiej sytuacji. Ciężkie uczucie ścisnęło ją w gardle. Kuba odwrócił się i zaczął drapać paznokciem poszewkę. Anna wyciągnęła do niego dłoń.
Wierzę ci. Wiesz dlaczego? Bo ty nigdy nie kłamiesz. No, chyba iż chodzi o skrytki ze słodyczami.
Chłopiec prychnął, ale się nie uśmiechnął.
Tata wybrał ją zamiast mnie
Tata po prostu nie zna całej prawdy odparła Anna, starając się brzmieć stanowczo. Ale zrozumie. Na pewno.
Gdy Anna położyła Kubę spać, postanowiła napić się herbaty. W nocnej ciszy przypomniała sobie, jak poznała Lilę. jeżeli w ogóle można to nazwać poznaniem.
Rok temu dostała wiadomość od anonima: *Dzień dobry! Nie przedstawię się, ale chcę dla pani dobrze. jeżeli interesuje panią, gdzie spędza wieczory mąż, proszę przyjść w poniedziałek o 19:00 do restauracji na ul. Mickiewicza 8. Stolik przy oknie.*
Wtedy Anna jeszcze zastanawiała się, kto kryje się za maską życzliwej duszy. Teraz wiedziała: to była Lila. Życzliwa z pozoru, ale śmierdząca fałszem.
Tamtego wieczoru zobaczyła wszystko. Jacek naprzeciwko Lili. Ich dłonie na stole. Splątane palce. Pocałunek w policzek. Potem mruczał coś o spotkaniu biznesowym, o przyjaciółce, a na koniec iż to nic poważnego. Ale Anna nie była gotowa wybaczyć zdrady.
Rozstali się. ale Kuba został. Tak jak Lila, która niedługo później została żoną Jacka.
Jej wizerunek był nieskazitelny: uprzejma, słodka aż do mdłości, umiejąca się obchodzić z dziećmi. Wszystko naraz. choćby dawała Kubie prezenty na święta. Puzzle, zestawy z dinozaurami, raz wielką pluszową żabę.
Ale te podarunki nie były dla dziecka, tylko dla Jacka. Lila nie walczyła o miłość chłopca, ale o uwagę mężczyzny. Jej dobroć była narzędziem, uśmiech przynętą. A teraz, gdy jej cierpliwość się skończyła i na horyzoncie pojawiła się perspektywa własnego dziecka, Lila zmieniła ton.
Popełniła jeden błąd: Anna mogła zrezygnować z mężczyzny. Ale nigdy z uczuć syna.
Na lodówce wisiała lista zakupów, ale Annie nie zależało. Miała dziś jeszcze jedno zadanie. Bardzo ważne. Musiała porozmawiać z Jackiem.
Długo wpatrywała się w ekran telefonu, zanim nacisnęła zieloną słuchawkę. Dzwonek wydawał się dłuższy niż zwykle. Gdy były mąż odezwał się, w jego głosie była nuta irytacji. Było późno.
Coś pilnego?
Pilne. Musimy porozmawiać. O Kubie.
Natychmiast się spiął. Czuła to choćby przez telefon.
Co z nim? Jest chory?
Nie. Nie chce już do ciebie przyjeżdżać. Mówi, iż Lila mówi mu brzydkie rzeczy. Że ty go już nie kochasz. Że będziesz miał inne dziecko i o nim zapomnisz.
Po drugiej stronie zapanowała cisza. W końcu Jacek odezwał się ostro, z irytacją, jakby to on został oskarżony o podłość.
Anna, nie przesadzaj! Naprawdę wierzysz w te kłamstwa? Znowu zaczynasz. Znowu próbujesz wtrącać się w moje życie i relację z Lilą przez dziecko!
Nie zaczynam. Jestem jego matką. I słucham. Ty, jak widać, nie. Głos Anny był teraz twardy. Bał ci się powiedzieć. I, jak widać, słusznie.
Po prostu go wykorzystujesz! wybuchnął. Chcesz, żeby nie przychodził do nas. Żebym czuł się winny i biegał za tobą. Jesteś nie do zniesienia, Anna. Absolutnie nie do zniesienia.
Nie odpowiedziała od razu, bojąc się, iż rozmowa przerodzi się w kłótnię. Trudno jej było powstrzymać gniew. W skroniach pulsowała krew.
Oto Jacek. Nie najgorszy ojciec, ale wciąż z nawykami nastolatka: cały świat jest przeciwko niemu. Potrafił być czuły wobec syna, tak. Ale gdy chodziło o Lilę, jego rozum się wyłączał.
Kuba wyciągnął rękę po pluszowego misia z półki, a Anna i Jacek, pierwszy raz od dawna, wymienili porozumiewawcze spojrzenie, wiedząc, iż w końcu miłość do niego zawsze ich połączy.










