E-dziewiarka kontra Kosmiczna Katastrofa - 15 odc. przygód Mariolci

e-dziewiarka.pl 4 godzin temu

Mariolcia nie była zwykłą właścicielką sklepu z włóczkami. Od lat prowadziła "e-dziewiarkę", niewielki, ale przytulny sklepik na rogu starej uliczki w małym, angielskim miasteczku. Sklep wyglądał jak z obrazka — drewniane półki uginały się pod ciężarem motków o najróżniejszych kolorach, od głębokiego burgundu po świetlistą miętę. Aromat świeżo parzonej herbaty i zapach lawendy unosiły się w powietrzu, wypełniając pomieszczenie ciepłem i spokojem.

Nie wiedziała, iż już niedługo to właśnie ten sklep stanie się epicentrum wydarzeń, które zmienią losy świata.

Nadciąga chaos

Pierwsze wiadomości o tajemniczych obiektach na niebie dotarły do Mariolci przez radio. Właśnie wybierała motki miękkiej, alpakowej włóczki, gdy głos spikerki przerwał spokojne popołudnie.

— Nad Stanami Zjednoczonymi oraz Europą pojawiły się ogromne, świecące obiekty. Rządy zapewniają, iż sytuacja jest pod kontrolą, ale...

— Pod kontrolą? — Mariolcia parsknęła, odkładając włóczkę. — Zawsze tak mówią, zanim sprawy wymkną się spod kontroli.

Wkrótce potwierdziły się jej obawy. Ludzie zaczęli panikować, wykupując zapasy w sklepach i barykadując się w domach. choćby spokojne angielskie miasteczko zamieniło się w chaos. Ale Mariolcia miała swoje sposoby na takie sytuacje.

Pierwszy kontakt

Pierwszy kontakt z obcymi nawiązali mieszkańcy miasteczka. Nad ranem, kiedy mgliste światło słońca leniwie sączyło się przez ulice, spora grupa gapiów zebrała się na rynku. W samym centrum unosił się niewielki obiekt przypominający srebrzysty kokon, z którego wydobywały się melodyjne dźwięki przypominające harmonię harf i śpiew wielorybów.

— Ktoś musi coś zrobić! — krzyknął burmistrz, wyraźnie przerażony. — Coś przekazać im... cokolwiek!

— Mariolcia! — zawołała pani Butterworth, trzęsącym się głosem. — Tylko ona nas uratuje.

Po chwili Mariolcia, jeszcze w fartuszku, który nosiła w sklepie, znalazła się na rynku.

— Naprawdę muszę załatwiać wszystko? — zapytała, zakładając ręce na biodra.

— Jesteś naszą jedyną nadzieją! — wołali mieszkańcy.

— Dobrze, ale potrzebuję wróżek. I drutów.

Zwołanie wróżek

Na dźwięk słów: "Esmeraldo71, Bethi, Beti16, Feterku, przybądźcie!" sklepik wypełnił się światłem i delikatnym dźwiękiem dzwonków. Cztery postacie wyłoniły się z blasku, każda z nich niosąc w rękach narzędzia dziewiarskie.

— Co znowu? — burknęła Feterek, wróżka od eksperymentalnych wzorów, machając drutami, z których zwisały jakieś tajemnicze węzły.

— Świat na skraju zagłady, a my mamy znowu ratować sytuację? — Bethi16, specjalistka od szydełkowania, przewróciła oczami.

— Spokój! — Esmeralda71, najstarsza i najbardziej majestatyczna, uniosła różdżkę ozdobioną cekinami. — Co się dzieje, Mariolciu?

— Obcy. Przybyli na Ziemię. Wojska szykują się do obrony, ale coś mi mówi, iż oni nie przyszli walczyć.

— To czego chcą? — zapytała Beti16.

— Musimy się dowiedzieć. I mam pewien plan.

Rozmowa z przybyszami

Kiedy Mariolcia i wróżki stanęły twarzą w twarz z obcymi (a raczej — twarzami z ich świetlistymi sylwetkami), lider grupy wyjaśnił przyczyny ich przybycia.

— Nasza planeta przeszła przez zmiany klimatyczne, które zniszczyły większość ekosystemów — powiedział głęboki, melodyjny głos. — Nie jesteśmy w stanie wyprodukować wystarczająco dużo energii, by ogrzać wszystkich mieszkańców. Zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia naszego domu.

— Szukacie nowych źródeł ciepła? — zapytała Mariolcia, unosząc brew.

— Tak — odpowiedział lider, jego ciało rozbłysło jasnym światłem. — Przemierzamy kosmos, poszukując sposobu, który pozwoli nam przetrwać.

Mariolcia zamyśliła się.

— Dziewiarstwo! — wykrzyknęła nagle.

Obcy spojrzeli na nią (przynajmniej Mariolcia sądziła, iż spojrzeli).

— Dziewiarstwo?

Kosmiczne dziewiarstwo

Kiedy obcy dowiedzieli się o intencjach wróżek i ich planie nauczenia ich dziewiarstwa, początkowo byli sceptyczni.

— Jak nam to pomoże? — zapytał lider, jego światło przygasło.

— Dziewiarstwo to coś więcej niż technika — wyjaśniła Esmeralda71, unosząc druty. — To harmonia, równowaga, a także praktyczne źródło ciepła.

Nauka była trudna. Ich świetliste "ręce" ledwo radziły sobie z drutami.

— Musimy uprościć technikę! — krzyknęła Feterek, prezentując nowy, spiralny wzór. — To im się uda!

— Uprościć? — oburzyła się Bethi16. — Dziewiarstwo to sztuka, nie jakiś prymitywny proces!

— Spokój! — huknęła Mariolcia. — Oni muszą znaleźć swój własny styl.

To nie takie łatwe

Nauka dziergania dla obcych była wyzwaniem, choćby dla Mariolci, która przez lata potrafiła nauczyć podstaw choćby najbardziej opornych kursantów.

— Spójrzcie, to proste! — Mariolcia wzięła dwa druty i zaczęła spokojnie dziergać. — Jeden ruch, nitka przez oczko i gotowe!

Świetliste sylwetki obcych skrzyły się w nerwowych błyskach. Ich ręce, przypominające półprzezroczyste pasma światła, niezgrabnie chwytały druty.

— To... trudne — przyznał lider. — Nasze kończyny nie są stworzone do takich precyzyjnych ruchów.

— Spokojnie, na początek wystarczy palec! — Bethi16 gwałtownie wplotła nić w ręce jednego z obcych i nauczyła go podstaw finger knittingu, czyli dziergania na palcach.

Feterek natomiast wymyśliła dla nich nowatorski wzór — prostą spiralę, która łączyła świetliste nici obcych z ziemską włóczką.

— To nie tylko piękne, ale i praktyczne — oznajmiła. — Ciepło utrzymuje się wewnątrz warstw!

Obcy stopniowo zaczęli rozumieć rytm dziergania. Początkowe niezdarne ruchy przerodziły się w pełne gracji gesty, a atmosfera wypełniła się śmiechem i harmonijnym dźwiękiem uderzających drutów.

Swetry, które grzeją i inspirują

Kiedy pierwszy sweter był gotowy, wróżki z dumą zaprezentowały go liderowi obcych. Był to prosty, ale piękny projekt w kolorze głębokiej zieleni z jasnymi, świetlistymi akcentami przypominającymi zorze polarne.

— To... coś więcej niż odzież — powiedział lider, wciągając sweter przez swoje świetliste ramiona. Jego ciało rozbłysło ciepłym światłem. — To ciepło i nadzieja.

— O to chodzi! — Mariolcia klasnęła w dłonie. — A co, jeżeli na waszej planecie znajdziecie odpowiednie materiały? Czy są tam jakieś rośliny, które można przekształcić w włókna?

Lider zastanowił się przez chwilę.

— Mamy roślinę o nazwie lumiflora. Jest niezwykle lekka, ale trwała. Nigdy nie przyszło nam do głowy, by wykorzystać ją do wytwarzania ciepła.

— Czas to zmienić! — Feterek wyciągnęła szkicownik, na którym zaprojektowała kolejny projekt, uwzględniając naturalne adekwatności lumiflory.

Wróżki i obcy wspólnie zaczęli eksperymentować, tworząc pierwsze prototypy nici z rośliny, które okazały się niezwykle ciepłe i elastyczne.

— Jesteśmy gotowi, by to wprowadzić na naszą planetę — powiedział lider, jego głos pełen był nadziei.

Planeta, która odzyskała szansę

Kiedy obcy w końcu opuścili Ziemię, zabrali ze sobą nie tylko nowe umiejętności, ale także kilka motków ziemskiej włóczki jako inspirację.

— Dziewiarstwo nie jest tylko sztuką, ale sposobem na odbudowę — powiedziała Mariolcia na pożegnanie. — Wracajcie i pokażcie swojej planecie, jak wiele można osiągnąć dzięki prostym gestom.

Kilka miesięcy później, na Ziemię dotarł świetlny sygnał z odległej planety. Obcy poinformowali, iż udało im się wykorzystać lumiflorę do masowej produkcji włóczki. Zaczęli dziergać nie tylko odzież, ale także wielkie gobeliny, które pokrywały ich budynki, izolując je od chłodu.

— Ale to nie wszystko — głos lidera brzmiał dumnie. — Nasza planeta powoli się odradza. Ograniczyliśmy zużycie energii i zaczęliśmy sadzić nowe lumiflory, które pomagają odbudować ekosystemy.

Powrót do sklepu

Po pożegnaniu z obcymi i wróżkami, Mariolcia wróciła do swojej "e-dziewiarki". Sklepik, pełen ciepłego światła i zapachu lawendy, czekał na nią tak, jakby nic się nie zmieniło.

Zaparzyła sobie ulubioną herbatę jaśminową i usiadła w kącie przy małym stoliku, gdzie zawsze dziergała próbki nowych wzorów. W dłoniach trzymała jasnoniebieską włóczkę, ale zamiast od razu zabrać się do pracy, pozwoliła sobie na chwilę zadumy.

— Kto by pomyślał — powiedziała cicho do siebie. — Obcy dziergający swetry, lumiflory, które ratują planetę… A wszystko zaczęło się od kilku motków wełny.

Uśmiechnęła się i zaczęła dziergać.

Choć kolejna przygoda dobiegła końca, Mariolcia czuła, iż jej ciche miasteczko i "e-dziewiarka" wciąż będą miały swoje miejsce w niezwykłych historiach. W końcu włóczka, jak i życie, zawsze ma wiele splotów, które czekają na odkrycie.

{nomultithumb}
Idź do oryginalnego materiału