Dziś przeszłyby nas ciarki. W PRL-u nikt się tym nie przejmował. "Smoczki moczyli w cukrze"

kobieta.gazeta.pl 4 tygodni temu
- Jak miałem 8-9 lat, to ojciec wysyłał mnie czasem do sklepu po piwo albo wódkę. Zdarzało się też kupować jakieś papierosy. Wystarczyło, iż napisał karteczkę i pokazałem ją sprzedawczyni. Teraz, choćby choćby to było dozwolone, to nie sądzę, żeby rodzice robili takie rzeczy - powiedział nam Jerzy. Co jeszcze zdarzało się robić w PRL-u, a dziś raczej by nie przeszło?
Przypominamy tekst opublikowany w dniu 1 lutego 2024. - Kiedyś to były czasy - słyszymy nieraz podczas rodzinnych spotkań z babciami i wujkami. Wiele osób lata PRL-u wspomina z uśmiechem. Inni mówią, iż są "słusznie minione". Nie da się ukryć, iż przez tych kilka dekad sporo się zmieniło. Także w naszych zachowaniach, które kiedyś były na porządku dziennym. Dziś wiele osób wręcz łapie się za głowę na samą myśl o tym, jak było dawniej. Jak to wyglądało u naszych czytelników i rozmówców?


REKLAMA


Życie w czasach PRL-u. "Nic nikomu nie było i się żyło"
Dorastałam w czasach PRL-u na wsi, w której nie było szkoły. Musieliśmy chodzić do niej sami, najpierw do klas 1-3 2 km, a od 4 do 8 klasy ponad 5 km. I chodziliśmy sami, najczęściej w grupie znajomych, rodzice nas nigdzie nie wozili. Teraz by to nie przeszło! Wyobraźcie sobie, małe 7-letnie dzieci idące same przez las zimą czy w deszczową jesień. Wtedy nikt się tym nie przejmował, to było całkowicie normalne!


- powiedziała Bożena. Z kolei Iwona dodała: - Dzieci same chodziły do późna po mieście, bez żadnego nadzoru, kąpały się w rzece, ślizgały na cienkim lodzie. Bawiliśmy się na torach kolejowych. Albo robiliśmy bazy na budowach czy drzewach. Rozpalaliśmy ogniska i wrzucaliśmy do nich różne rzeczy. Dziś zobacz dziecko z zapałką, to od razu ciśnienie rośnie.
Nic nikomu nie było i się żyło. Dzieciaki szczęśliwe, zdrowe. Mało kto latał po lekarzach. Teraz są czasy, w których zdrowe dzieci to wyjątek
- napisała jedna z naszych czytelniczek.


Zobacz wideo Robert Kupisz wspomina przemoc w szkole lat 70.: Ja się w tym wychowałem i wydawało mi się, iż tak ma być


"Ojciec wysyłał mnie do sklepu po piwo albo wódkę"
Nasi rozmówcy poruszyli także temat wychowania dzieci. W tym zakresie również wiele się zmieniło, zarówno pod kątem karmienia, jak i codziennych czynności. Pociechy jadły to, co było dostępne i zgodne z aktualną wiedzą. Przy rozszerzaniu diety królowały warzywne papki i kaszka manna. Dziś - ku przerażeniu teściowych - podaje się także kawałki jedzenia (oczywiście odpowiednio przygotowane, miękkie). W trudniejszych chwilach korzystało się ze smoczków, a gdy te były odrzucane przez dzieci, stosowano triki:
Kiedyś to smoczki moczyli w cukrze
- napisała nasza czytelniczka. Nieraz słyszało się także o zamaczaniu ich w alkoholu, by dziecko "lepiej spało". Nie można jednak powiedzieć, iż była to powszechna praktyka - tak samo jak palenie papierosów w obecności dzieci. A skoro już jesteśmy przy używkach, nasz rozmówca Jerzy podzielił się z nami swoim wspomnieniem:


Jak miałem 8-9 lat, to ojciec wysyłał mnie czasem do sklepu po piwo albo wódkę. Zdarzało się też kupować jakieś papierosy. Wystarczyło, iż napisał karteczkę i pokazałem ją sprzedawczyni. Teraz, choćby choćby to było dozwolone, to nie sądzę, żeby rodzice robili takie rzeczy.


Co jeszcze robiło się inaczej? "Zakrywanie wózka pieluchami, zwłaszcza latem, przy mocnym słońcu" - dodała inna komentująca. Dziś się przed tym mocno przestrzega. Wszystko przez to, iż wewnątrz wózka nie ma przepływu powietrza. Może i słońce nie świeci na twarz, ale temperatura w środku bywa naprawdę wysoka. Wspomnijmy jeszcze o jednej kwestii. Dziś dla wielu osób przewijanie dziecka bez użycia jednorazowych pieluszek to kosmos. Kilka dekad temu wyjścia nie było, bo pampersy były dobrem luksusowym. Normą było przewijanie kilka-kilkanaście razy dziennie, używając jedynie tetrowych pieluch, które trzeba było prać niezależnie od zawartości.
Należy pamiętać, iż pewne kwestie, które dziś mogą przyprawić o zawroty głowy, wynikały często z aktualnych na tamte czasy doniesień naukowych. A te zmieniają się choćby kilka razy w roku. Bez dwóch zdań warunki w czasach PRL-u bywały naprawdę trudne. Jednak ludzie radzili sobie doskonale i robili, co mogli, by żyło się lepiej.
Rodzice żyjący w tamtych czasach, przy bardzo ograniczonych możliwościach, byli geniuszami w wychowaniu dzieci
- napisał nasz czytelnik. A my podpisujemy się pod tym rękami i nogami.
Idź do oryginalnego materiału