Dziewczynka prosi motocyklistę o pomoc, by nakarmić swojego głodnego braciszka

polregion.pl 3 godzin temu

Dzisiaj w moim dzienniku zapiszę coś, co zmieniło mnie na zawsze.

Mała dziewczynka podeszła do mojego motocykla w środku nocy, bosa, z plastikową torbą pełną złotówek. Prosiła, żebym kupił mleko dla jej głodnego braciszka.

Nie mogła mieć więcej niż sześć lat. Stała w brudnej koszulce z Elsą, na stacji benzynowej otwartej całą dobę, trzymając w rękach to, co wyglądało na lata oszczędności. Łzy spływały po jej twarzy, zmywając kurz.

Zatrzymałem się tu po przejechaniu sześciuset kilometrów, zmęczony i chcący już wrócić do domu. Ale ta mała drżała, wyciągając do mnie tę torbę z drobnymi, wybierając mnie motocyklistę o groźnym wyglądzie zamiast eleganckiej pary tankującej dwa dystrybutory dalej.

Proszę, panie szepnęła, nerwowo spoglądając w stronę rozklekotanego vana stojącego w cieniu. Mój braciszek nie jadł od wczoraj. Dzieciom nie sprzedają, ale pan wygląda na kogoś, kto zrozumie.

Spojrzałem na vana, potem na jej bose stopy na zimnym betonie, wreszcie na sklep, gdzie ekspedient obserwował nas z podejrzliwością. Coś tu było bardzo nie tak.

Gdzie są twoi rodzice? zapytałem cicho, kucając, choć kolano protestowało.

Jej wzrok wrócił do vana. Śpią. Są zmęczeni. Już od trzech dni.

Trzy dni. Krew we mnie zastygła. Wiedziałem, co to znaczy świat, z którego sam wyszedłem piętnaście lat temu.

Jak masz na imię, kochanie?

Zosia. Proszę, to mleko. Kacper ciągle płacze i nie wiem, co robić.

Powoli wstałem, zdecydowany. Zosiu, kupię to mleko. Ale musisz tu zostać, przy moim motorze. Dasz radę?

Skinęła rozpaczliwie, wpychając mi torbę z pieniędzmi. Nie wziąłem.

Zachowaj swoje oszczędności. Ja to załatwię.

W sklepie wziąłem mleko, butelki, wodę i całą gotową żywność, jaką mogłem unieść. Ekspedient, chłopak świeżo po szkole, spoglądał na mnie z niepokojem.

Ta dziewczynka była tu wcześniej? spytałem cicho.

Ostatnie trzy dni przyznał. Co noc, inni ludzie proszą o mleko. Wczoraj sama próbowała kupić, ale nie mogłem są przepisy

Odmówiłeś mleka dziecku? zapytałem tonem, który nie pozostawiał wątpliwości.

Dzwoniłem do opieki społecznej! Powiedzieli, iż bez adresu nie mogą

Położyłem pieniądze na ladzie i wyszedłem. Zosia wciąż stała przy moim motorze, ale teraz kołysała się z wyczerpania.

Kiedy ostatnio jadłaś? spytałem.

We wtorek? Albo w poniedziałek. Ostatnie herbatniki dałam Kacprowi.

Był czwartek wieczorem. A adekwatnie już piątek nad ranem.

Pod

Idź do oryginalnego materiału