Dziesięć lat milczenia

twojacena.pl 1 dzień temu

Dziesięć lat milczała
– Dosyć tego milczenia! – krzyknęła Lena, uderzając dłonią w stół. – Dziesięć lat znosiłam twoje wybryki, a teraz jeszcze to!

Weronika siedziała naprzeciw, nie podnosząc wzroku. Ręce jej drżały, gdy podniosła do ust filiżankę z herbatą. Na stole między nimi spoczywał pognieciony dokument ze szpitala.

– Czego ode mnie chcesz? – zapytała cicho Weronika.

– Prawdy! – Lena zerwała się i zaczęła chodzić po kuchni. – Chcę usłyszeć prawdę! Czemu milczałaś? Dlaczego nie powiedziałaś mi wtedy, iż wiedziałaś?

Weronika postawiła filiżankę na blacie. Herbata rozlała się, tworząc małą kałużę.
– Bałam się – wyznała. – Bałam się, iż mnie znienawidzisz.
– A teraz to już się nie boisz? – Głos Leny zadrżał ze złości. – Teraz, gdy sama się wszystkiego dowiedziałam?

Mieszkańczyk z dołużki zastukał w kaloryfer. Lena wróciła na krzesło, próbując się uspokoić. Ale ręce przez cały czas drżały.
– Mów wszystko – zażądała. – Od samego początku.
Weronika otarła łzy chusteczką.
– Nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć. Byłaś wtedy taka szczęśliwa, dopiero co wyszłaś za mąż…

– Nie kręć! Mów wprost!
– Widziałam Dominika z tą kobietą w kawiarni na Piotrkowskiej. Siedzieli przy stoliku przy oknie, trzymając się za ręce. Była w ciąży.

Lena poczuła, jak ziemia usuwa się spod nóg. Wiedziała o zdradzie męża, ale nie, iż ktoś widział ich razem tak dawno.
– Kiedy to było?
– Pół roku po waszym ślubie – Weronika mówiła ledwie słyszalnie. – Szłam z pracy do domu, zobaczy ich przypadkiem. Najpierw nie wierzyłam, iż to Dominik. Ale potem wyszli na ulicę i rozpoznałam go bez wątpliwości.
– I co było dalej?
– Chciałam podejść, ale… – Weronika zawiesiła głos. – Całował ją. Tak czule, jak całuje się ukochane kobiety. A potem położył dłoń na jej brzuchu.

Lena zamknęła oczy. Wspomnienia nadeszły bolesną falą. Ten czas ich małżeństwa, gdy ona marzyła o dziecku, a Dominik bez końca zwlekał.
– Czyli miał już wtedy dziecko z inną?
– Nie wiem. Może. Leno, naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale…
– Ale wolałaś zachować milczenie. Przez dziesięć lat!
Weronika wzdrygnęła się na ostrość w głosie przyjaciółki.
– Myślałam, iż to minie. Że oprzytomnieje i wróci do ciebie. Byłaś tak zakochana, planowałaście dzieci, kupowałaś drobne ubranka…
– Drobne ubranka – powtórzyła Lena z goryczą. – A on w tym czasie wychowywał cudze dziecko.

Wstała i podeszła do okna. Na podwórku bawiły się dzieci, beztrosko śmiejąc się i biegając między huśtawkami. Lena tak pragnęła swoich dzieci. A teraz ma czterdzieści trzy lata i czasu zostało niewiele.
– Leno, wybacz mi – Weronika podeszła do przyjaciółki. – Rozumiem, iż postąpiłam źle. Ale nie chciałam niszczyć twojego szczęścia.
– Jakiego szczęścia? – Lena odwróciła się do niej. – Szczęścia z życiem z kłamcą i zdrajcą? Szczęścia zmarnowania najlepszych lat na człowieka, który cię nie kocha?
– Kochał cię! Widziałam, jak na ciebie patrzył.
– Widziałaś? Kiedy widziałaś? Gdy zdradzał mnie z brzemienną kochanką?
Weronika spuściłaściła wzrok. Słowa przyjaciółki kłuły jak szpile, ale rozumiała, iż zasłużyła na każde na każde.
– Sądziłam, iż postępuję adekwatnie – wyszeptała.
– adekwatnie? – Lena roześmiała się, ale śmiech jej był pełen bólu. – adekwatnie byłoby powiedzieć mi prawdę od razu. Może nie zmarnowałabym na tego człowieka dziesięciu lat życia.

W przedpokoju zadzwonił telefon. Lena poszła odebrać, a Weronika została pod oknem.
–nkiem.
– Halo? – powiedziała zmęczonym głosem do słuchwawki.
– Cześć, Dominik. Dzisiaj będę później w pracy. Nie czekaj ze mny na kolacją na kolację.
Lena spojrzała na zegarek. Siódma wieczorem. Dzień dawno się skończył.
– Rozumiem – odparła sucho. – Do widzenia.

Odłożyła słuchawkę i wróciła do kuchni. Weronika siedziała przy stole, miętosząc chusteczkę w dłoniach.
– To on dzwonił?
– Tak. Znowu się spóźnia.
– Leno, a może teraz jest inaczej? Może się zmienił?
Lena wyję z torebki kilka fotografii i rzuciła je na stół.
– Spójrz sama.
Weronika pochyliła się nad zdjęciami. Był na nich Dominik z tą samą kobietą, tylko starszą, a obok nich stał dziewięcioletni chłopiec.
– To jego syn – wytłumaczyła Lena. – Wczoraj wynająłam detektywa. Okazuje się, iż Dominik od dziesięciu lat wiedzie podwójne życie. Oficjalnie mieszka ze mną, a tak naprawdę ma drugą rodzinę.
Weronika zakryła
Warszawa tonęła już w zapadającym zmroku, gdy w klatce schodowej rozległy się ciężkie, ale i wyraźnie ociągające się kroki Szymona, zbliżające się nieubłaganie do ich drzwi, gdzie Elżbieta z wyprostowanymi plecami i zimną stanowczością w sercu czekała na finał swego życia pełnego kłamstw.

Idź do oryginalnego materiału