W Internecie niesłabnącą popularnością cieszą się memy o treści „change my mind”, czyli „zmień moje zdanie”. Sieć to sieć, a życie rządzi się swoimi prawami. Dlatego wzywam Was do wysiłku – co lepszego na Dzień Hutnika niż wycieczka po Nowym Bytomiu, skrawku naszej planety, który hutnictwem stoi? I to ze stowarzyszeniem TURuda! Change my mind… Chociaż z góry wróżę Wam niepowodzenie.
4 maja 2025 roku był dniem szczególnym także z tego powodu, iż staliśmy się świadkiem wydarzeń przełomowych niczym w sylurze! Przewodnicy ze stowarzyszenia TURuda opuścili bowiem macierzystą Rudę i po raz pierwszy poprowadzili wycieczkę pieszą w innej dzielnicy naszego miasta, Rudy Śląskiej. Dopisały zarówno frekwencja, jak i pogoda, a trwający prawie trzy godziny spacer odgonił posępną wizję nadciągającego bezlitośnie poniedziałku.


Centrum sterowania wszechświatem
Frynę, jak nazywamy Nowy Bytom, kojarzycie prawdopodobnie z faktu, iż w tej chwili mieści się tutaj spora część urzędów funkcjonujących w Rudzie Śląskiej. To nieformalne centrum miasta, bowiem oficjalnie takowe nie istnieje. Musicie też wiedzieć, iż zanim na mapie wyodrębnił się Nowy Bytom, był on częścią Szwarcwaldu, urzędowo Schwarzwald tudzież Beuthener Schwarzwald. Historia bywa przewrotna i dzisiaj Czarny Las jest najmłodszą (2006) i najmniejszą dzielnicą Rudy Śląskiej, choć był wzmiankowany już w 1624 roku jako Schwarzwald oraz w 1668 jako Miejski Czarny Las.


Zatrzymajmy się zatem na chwilę w Szwarcwaldzie, którego nazwa może pochodzić od drzew iglastych porastających dawniej jego obszar. Dawniej obejmował on bowiem spory teren, dużo obszerniejszy niż obecnie. Współcześnie mówimy zatem o maleńkim skrawku na pograniczu Rudy, Bielszowic, Wirka i Nowego Bytomia, zaś historycznie – o terenie całego dzisiejszego Nowego Bytomia oraz Zgody (dziś leżącej w granicach Świętochłowic). Był to częściowo zamieszkały obszar leśny podlegający pod Bytom (wówczas Beuthen), początkowo jako teren dworski, a później stanowiący dzielnicę miasta zarządzaną przez dedykowany wydział urzędu miasta. Teren został odłączony od Bytomia w 1922 roku, kiedy to Czarny Las wcielono do Polski. Początkowo znalazł się on w granicach samodzielnej gminy Nowy Bytom (zwanej przez krótki czas Polskim Bytomiem), a od 1959 roku cały Nowy Bytom wskoczył w granice Rudy Śląskiej, stając się dzielnicą administracyjną miasta.




Bo „za starego piyrwy” było jakoś inaczej
W czasie spaceru poznaliśmy Nowy Bytom z różnych stron: jako miejsca pracy i jako miejsca zamieszkania. Piękne zabytki, które mijaliśmy po drodze, nabierały nowego sensu, osadzone w kontekście historycznym. Tym kontekstem i absolutnym fundamentem jest górnictwo, rozwijające się tutaj od 1776 roku, i hutnictwo. W 1830 roku powstała tu kopalnia „Lythandra”, w czasach polskich przemianowana na „Wandę”, a w latach 1899-1902 – „Friedensgrube”, czyli dzisiejsza kopalnia „Pokój”. Gdy do życia powoływano tą ostatnią, od 1840 roku działała już „Friedenshütte”, czyli Huta „Pokój”, w której przetwarzano rudy żelaza. Zakład był dzieckiem przedsiębiorców podchodzenia żydowskiego, Davida Löwenfelda z Gliwic (Gleiwitz) oraz Moritza Friedländera i Simona Löwi z Bytomia (Beuthen). Jej losy opisywałam już bardziej szczegółowo w osobnych artykułach.


Jednak Nowy Bytom to nie tylko hutnictwo żelaza, ale i cynku. W 1836 powstała huta „Rosamunde”, a w 1846 – „Beuthenerhütte”, czyli „Huta Bytomska”. Cały ten gąszcz zakładów przemysłowych spowodował, iż pobliskie osiedle patronackie było poprzecinane – podobnie, jak cały teren – misternie utkaną siecią torów kolejowych. Osiedle wznoszono w latach 1854-1924, a poszczególne etapy powstawania zabudowań odzwierciedla mieszanina stylów i rozmiarów budynków. Jadąc od strony Chebzia, zobaczymy osiedle po prawej strony ulicy Niedurnego, ostro zakręcającej i falującej, bowiem po lewej stronie istniała dawniej stalownia Huty „Pokój”. Stalownię zlikwidowano w 1988 roku, a ulica faluje nadal. Dzisiejsza ulica Niedurnego to dawna Morgenroth Strasse, gdyż łączyła dzisiejszy Nowy Bytom właśnie z Chebziem, zwanym dawniej Morgenroth. O samym osiedlu jeszcze nieraz tu napiszę…

Z Huty „Pokój” już się nie kurzy, ale Kaufhaus stoi
Okolica stała się tłem dla piosenki Mariana Makuli, wykonywanej przez zespół Antyki i Kabaret Rak: „„Tu, w Kaufhausie na Frynczicie / Szczewik topi sie w ciaplycie / Sadza sie maże na u̯oku / Tak sie kurzy z Huty Pokój…” Ale czym adekwatnie jest ten „Kaufhaus”, iż dał nazwę całemu osiedlu?


W języku niemieckim „Kaufhaus” oznacza po prostu dom towarowy. I rzeczywiście, okazały gmach, który pełni dziś różne funkcje, w zamyśle jest domem towarowym – najstarszym na terenie dzisiejszej Polski, bo wzniesionym w 1904 roku. Oznacza to, iż jest o rok starszy niż londyński Harrods i o trzy lata starszy niż berliński Kaufhaus des Westens. To kunsztowne dzieło modernizmu z dziesiątkami detali na elewacji było dawniej absolutną definicją nowoczesności, w dodatku spełniając wszelkie standardy bezpieczeństwa i higieny. Na powierzchni ponad 6 tysięcy metrów kwadratowych prężnie działał handel, ale i produkcja – wewnątrz znajdowała się własna ubojnia. Odwiedzający mogli także skorzystać z wind.


Jest sacrum i jest profanum
Nasz spacer objął długą, bogatą w atrakcje trasę, na opisanie której w całości zabrakłoby miejsca na serwerze. Będę jeszcze niejednokrotnie wracała na teren Nowego Bytomia, by opowiedzieć Wam o ludziach, kamienicach, przemyśle i… Duchach. Tak! Póki co, skoro jesteśmy już w sferze niematerialnej, zwróćmy uwagę na jeszcze jeden zabytek, bardzo charakterystyczny w krajobrazie Fryny. To kościół pod wezwaniem świętego Pawła Apostoła, neoromański gigant projektu Johannesa Franziskusa Klompa z Dortmundu, wybitnego architekta pochodzenia holenderskiego. Kamień węgielny wmurowano w 1911 roku, a już 15 września 1912 roku nastąpiła konsekracja świątyni.


Warto zwrócić uwagę na posągi stojące przed wejściem do świątyni. Są to postacie świętej Barbary, patronki górników, oraz świętego Floriana, patrona hutników. Ich obecność i swego rodzaju „współpraca” w czuwaniu nad mieszkańcami okolicy podkreśla korelację istniejącą pomiędzy górnictwem i hutnictwem. Uwagę przykuwają także posągi lwów strzegących wejścia do kościoła, być może symbolizujące jednego z Ewangelistów, świętego Marka. Lew jest także symbolem słońca i światła, powiązanych w mistycyzmie z energią męską. To król zwierząt lądowych, uosobienie siły, odwagi i majestatu, ale także władzy i autorytetu. W kulturach indoeuropejskich posąg lwa często pełnił rolę strażnika bram miejskich.


Gorąco polecam śledzenie mediów społecznościowych stowarzyszenia TURuda. Dużo się dzieje, a Was nie może zabraknąć na kolejnych spacerach!