Dzień dobry dla manekina… aż w końcu manekin odpowiedział!

newsempire24.com 3 dni temu

Na rogu ulicy Krótkiej, w Poznaniu, stał manekin w witrynie sklepu odzieżowego. Zawsze ubrany tak samo: biała koszula, szare spodnie i przekrzywiona rogatywka, której nikt nie poprawiał. Był manekinem zapomnianym. Stał tam już ponad dziesięć lat. Tak nieruchomy, tak wpisany w krajobraz, iż wielu sądziło, iż już go nie widzi. Ale miejscowi sprzedawcy zdążyli go polubić. Codziennie rano, otwierając swoje sklepy, mówili mu: „Dzień dobry, panie Januszu” – bo tak go ochrzcili. To był żart, rytuał, mały gest na rozpoczęcie dnia. Piekarz, właściciel księgarni, pani ze straganu z kwiatami… wszyscy witali się z manekinem. A on, oczywiście, nigdy nie odpowiadał. Aż pewnego dnia odpowiedział.

Był poniedziałek. Witryna zaparowała od porannej wilgoci. Gdy mijali manekina i powiedzieli: „Dzień dobry, panie Januszu”… manekin się uśmiechnął. Poruszył się. I cicho odpowiedział: „Dzień dobry, moi mili.” Wszyscy zdrętwieli. To nie był manekin. To był człowiek. Naprawdę nazywał się Janusz. Miał 74 lata. Od miesięcy był nocnym stróżem w sklepie. Stracił dom, rodzina była daleko, nie miał gdzie iść. Więc w nocy spał w magazynie. Rano, gdy sklep otwierano, stawał nieruchomo za szybą, udając manekina. Nie robił tego dla żartu. Robił to, bo mówił, iż tam, za szybą, czuł się mniej samotny.

„Lubię patrzeć na ludzi, widzieć, jak zaczynają dzień. A przynajmniej tutaj… nikt mnie nie ignoruje.”

Historia wyszła na jaw, gdy młody człowiek nagrał scenę i wrzucił do sieci. Stała się viralem. Tysiące osób komentowało: „Czasem myślimy, iż nikt nas nie widzi… ale zawsze ktoś patrzy z drugiej strony szyby.”

Dziś pan Janusz już nie udaje manekina. Dostał pracę w sklepie jako gospodarz. Siedzi na krześle przy witrynie, uśmiecha się do przechodniów i każdego ranka odpowiada tym, którzy mówią: „Dzień dobry, panie Januszu.”

On odpowiada zdaniem, które na zawsze zostało w pamięci dzielnicy: „Dzień dobry… i dziękuję, iż mnie widzicie.”

Idź do oryginalnego materiału