19 sierpnia 2025 roku w Szpitalu Specjalistycznym w Wejherowie wydarzyła się tragedia. Z tego samego okna na piątym piętrze, w odstępie kilku godzin, wyskoczyły dwie osoby — 65-letnia kobieta i 65-letni mężczyzna. Oboje zmarli. Sprawę bada prokuratura. Dla wielu to dramatyczny zbieg okoliczności, ale dla Kryształowej Duszy – terapeutki i jasnowidzki – to także sygnał o działaniu energii miejsca. Rpzmawiamy z nią o tej tragedii.
Tu znajdziecie opis zdarzenia: https://www.medonet.pl/zdrowie/wiadomosci,dwoje-pacjentow-wypadlo-z-okna-szpitala--nie-zyja,artykul,39381404.html
Jak z perspektywy energetycznej patrzysz na to, co stało się w Wejherowie?
Dla mnie to nie wygląda na zwykły przypadek. Mamy dwie osoby, w tym samym wieku, tego samego dnia, z tej samej sali i tego samego okna. To jest klasyczny przykład działania pola energetycznego miejsca. Szpitale gromadzą w sobie ogrom cierpienia, lęku i śmierci. Takie energie nie rozpraszają się od razu, tworzą gęstą, lepką chmurę, którą osoby osłabione psychicznie czy fizycznie potrafią wchłonąć.
Często mówisz o polu morficznym. Czym ono jest w kontekście szpitala?
Pole morficzne to coś, co Rupert Sheldrake opisał jako pamięć zbiorowa miejsca i ludzi. Sheldrake to brytyjski biolog, pisarz i twórca hipotez pola morfogenetycznego i rezonansu morficznego. Badacz telepatii. Krytyk „systemu wierzeń” współczesnej nauki, które jego zdaniem przedstawiane są jako dogmaty na przykład w szkolnictwie i wstrzymują postęp naukowy. Sheldrake skończył Clare College na Uniwersytecie Cambridge (nauki przyrodnicze, później zrobił doktorat w dziedzinie biochemii) oraz na Uniwersytecie Harvarda (filozofia i historia nauki). To nie jest jakiś bajkopisarz, choć nauka oczywiście nie uznaje jego teorii. Uważa on, iż pole morficzne przechowuje wzorce zachowań, emocji, choćby tragedii.
Jeżeli w szpitalu wielokrotnie dochodziło do dramatów, ten wzorzec zostaje zapisany. Kolejni pacjenci, zwłaszcza ci osłabieni, mogą nieświadomie odczytać ten wzorzec i powtórzyć go. Dlatego w Wejherowie mogło dojść do takiej „synchronizacji”: dwie osoby w rezonansie z tym samym polem podjęły identyczny krok.
Czy podobne zdarzenia zdarzały się gdzieś indziej?
Tak. To nie jest odosobniony przypadek. W Edynburgu dwaj pacjenci zmarli w wyniku upadku z okna tego samego szpitala psychiatrycznego. Sąd uznał winę zarządu za brak zabezpieczeń. W Orlando w USA w 2022 pacjent wybił szybę i wyskoczył z okna szpitala. W Rosji w 2020 roku głośno było o serii upadków lekarzy i pielęgniarek ze szpitalnych okien. Te przykłady pokazują, iż nie chodzi tylko o fizyczne zabezpieczenia, ale także o ciężkie pole energetyczne takich miejsc.
Czy chcesz powiedzieć, iż w szpitalach działają też inne siły, np. obecności duchów czy bytów?
Zdecydowanie tak. W szpitalach codziennie umierają ludzie. Nie każda dusza od razu odchodzi dalej. Część z nich zostaje, przywiązana do miejsca, czasem do swojego łóżka. One wchodzą w kontakt z pacjentami, szukają energii życia.
Pacjent osłabiony, w lęku, zdezorientowany jest dla takich bytów otwartą bramą. I wtedy bywa, iż odczuwa nagły impuls, którego nie rozumie: przymus, podszept, myśl o śmierci. To może nie być jego własna myśl, to może być wpływ pola i obecności duchowych.
Tu możecie przeczytac o duszach, które nie chcą odejść: https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/zmarli-sami-chca-czesto-odejsc-tylko-ktos-musi-im-pomoc-i-ja-wlasnie-to-robie/xfn3htr,30bc1058
Jak chronić siebie w kontakcie ze szpitalami?
Jest kilka prostych sposobów:
Dla pacjentów:
Intencja ochrony: „Moja energia należy tylko do mnie. Jestem bezpieczny/a.”
Amulet lub symbol przy sobie, który działa jak kotwica.
5 spokojnych oddechów, z wydechem w dół, do stóp.
Dla odwiedzających:
Wizualizacja ochronnej bańki przed wejściem.
Strząśnięcie dłoni po wizycie, by „odłączyć się” od pola.
Obmycie twarzy zimną wodą po wyjściu.
Dla personelu medycznego:
Po dyżurze mycie rąk z intencją: „To, co nie moje, odchodzi.”
Kilka minut ciszy na świeżym powietrzu.
Regularne oczyszczanie – np. kąpiel w soli lub użycie kadzidła.
Po wyjściu ze szpitala warto zrobić rytuał domknięcia: kąpiel z solą, spacer w naturze, wizualizację pozostawienia ciężaru za sobą. To pozwala zdjąć z siebie pole szpitalne.
Jak podsumowałabyś całe to zjawisko?
Szpital to nie tylko budynek, to żywe pole morficzne, które przechowuje pamięć cierpienia i śmierci. W takim polu mogą dochodzić do synchronizacji zdarzeń, które z zewnątrz wyglądają na przypadki, a w rzeczywistości są echem energetycznym.
Przypadek z Wejherowa pokazuje, iż energia miejsca naprawdę może wpływać na ludzkie decyzje i życie. Ja rozumiem, iż dla większości ludzi, to co mówię to są jakieś bajki, historie wyssane z palca. Ale to, iż ktoś w coś nie wierzy, jeszcze nie oznacza, iż to coś nie istnieje. Nikt nie udowodnił istnienia Boga, a jednak ludzie chodzą do kościoła, prawda? I nikt się z tego nie wyśmiewa, choć tam też jest mowa o cudach, o uzdrawianiu itp. Nikt nie śmieje się z modlitwy, choć to taki sam rytuał, jak każdy inny. Dlaczego? - to oczywiście pytanie retoryczne.
Po publikacji pierwszego postu na Facebooku na temat energii szpitali zaczęły zgłaszać się do mnie osoby, które opowiadają o swoich dziwnych doświadczeniach w szpitalach: widziały duchy, miały wizje „portali energetycznych”, słyszały podszepty, które skłaniały je do samobójczych myśli, albo czuły nagłe, niewytłumaczalne osłabienie. To potwierdza, iż szpitalne pole morficzne jest realne i działa na wielu poziomach. Pracuję z tym tematem już ponad 20 lat i wiem, jak bardzo energia miejsca może wpływać na psychikę i decyzje człowieka. Dlatego uważam, iż tak ważne jest, by mówić o tym głośno i uczyć się prostych form ochrony.