Dwie Noce i Jeden Dzień

newsempire24.com 7 godzin temu

Maja co chwilę spoglądała na zegarek. Czas wlókł się jak ślimak, powoli i opornie. Do końca pracy zostało jeszcze całe godziny.

– Czemu tak ciągle zerkaś na zegarek? Śpieszysz się? – zapytała główna księgowa, pani Krystyna Nowak.

– Nie, ale…

– Facet? W twoim wieku tylko przez faceta kobieta może tak gonić czas. A w moim – marzy, żeby czas się zatrzymał. – Pani Krystyna westchnęła. – No dobra, idź. I tak nie masz głowy do pracy.

– Dzięki! – Maja gwałtownie zamknęła program na komputerze.

– Kochasz go? – zapytała pani Krystyna z cichą ciekawością.

– Kocham. – Maja spojrzała na nią prosto w oczy.
Jej biurko stało ukośnie względem biurka Mai i pani Krystyna widziała ją doskonale. Gabinet był zbyt mały, by ustawić meble inaczej. Maja czuła się jak na egzaminie pod jej baczniejszym wzrokiem.

– No to czemu nie wychodzisz za niego? Nie proponuje? – Pani Krystyna zdjęła okulary i przetarła nos. – Jasne. Żonaty. I dzieci ma? Klasyka. Najpierw ukrył prawdę, a gdy się przyznał, ty już byłaś zakochana i nie mogłaś zerwać. Przyrzekł, iż się rozwiedzie, gdy dzieci podrosną. Tak?

– Skąd pani wie? – zdziwiła się Maja.
Teraz wpatrywała się w szefową jak w obrazek.

– Też byłam młoda. Myślisz, iż tylko ty jedna dałaś się złapać w tę pułapkę? Dziewczyno, jeżeli facet od razu nie odszedł od rodziny, to już nie odejdzie. Zaakceptuj to i odejdź sama.

– Ale… ja go kocham.

– Kiedy mu się znudzisz, albo – broń Boże – żona się dowie, będzie jeszcze gorzej i boleśniej. Zrób to teraz, zachowaj godność. Uwierz mi. I karmy nie psuj. – Pani Krystyna założyła okulary, od razu stając się poważna i surowa.

– Pomyśl. W poniedziałek się nie spóźnij – rzuciła, nie odrywając wzroku od dokumentów.

– Kocha go… – westchnęła pani Krystyna, kiedy Maja wyszła z gabinetu.

A Maja zbiegła po schodach na parter, pożegnała się z ochroniarzem i wybiegła na ulicę zalaną majowym słońcem. Od razu zauważyła samochód Darka i skierowała się w jego stronę.

– No nareszcie, myślałem, iż nigdy nie wyjdziesz. Siedzę tu jak ta wierzba na Brackiej, na widoku – burknął Darek, gdy Maja wsiadła obok niego.

Zapalił silnik, odjechał od biura i włączył się do ruchu.

– Dokąd jedziemy? Nic nie zrozumiałam z twojej rozmowy – spytała Maja.

– Niespodzianka. – Darek rzucił jej obiecujące spojrzenie.
Wystarczył ten jeden krótki wzrok, by serce Mai zabiło mocniej, a ciepło rozlało się po brzuchu.

Samochód wyjechał z miasta i pomknął autostradą. Potem skręcił na wąską wiejską drogę, wijącą się między gęstymi drzewami.

Maja patrzyła na drogę i marzyła, żeby nigdy nie dojechać, jechać tak długo, aż na koniec świata, tylko we dwoje. Po jakimś czasie przed nimi pojawiły się domki letniskowe.

– Jesteśmy – powiedział wesoło Darek.

– Ty masz domek?

– Ja nie. To domek mojego kumpla. Jego żona jest w ostatnim miesiącu ciąży, więc na pewno tu nie przyjedzie. Mamy go na cały weekend.

– A twoja żona? Po prostu cię puściła na całe dwa dni? – Maja nieufnie spojrzała na Darka.

Zatrzymał samochód przy wysokim drewnianym płocie.

– Mamy przed sobą dwie noce i cały dzień. – Darek pochylił się, by ją pocałować.

*„Tylko dwie noce i dzień…”* – pomyślała ze smutkiem. *„A potem wszystko wróci do normy…”*

Darek oderwał się od jej ust, wysiadł i zaczął wyciągać z bagażnika torby. Maja też wyszła, wdychając głęboko czyste powietrze. Pachniało trawą, liśćmi i czymś znajomym, co przypominało jej wieś u babci…

*„Dwie noce i jeden dzień! Tak wiele! Razem!”* – pomyślała radośnie, nie wierząc swojemu szczęściu.

– Podoba ci się? – Darek już stał obok i uśmiechał się, ciesząc się efektem niespodzianki. – Weź to i chodźmy do domu. – Podał jej torbę i ruszył do furtki z sportową torbą na ramieniu.

– Byłeś tu już wcześniej? – spytała Maja, czekając, aż otworzy furtkę.

– No jasne. Jesteśmy kumplami.

– Przyjeżdżałeś tu z żoną czy…

– Maja, nie zaczynaj. Nie psuj mi niespodzianki. – Darek otworzył zamek i przepuścił ją przodem.

Weszli do niewielkiego domku.

– Rozgość się. Zaniosę zakupy do kuchni i włączam lodówkę. Toaleta, niestety, na zewnątrz.

W domu panowała gMaja spojrzała na niego przez łzy i powiedziała cicho: „Darek, to już koniec” – i choć serce jej pękało, wiedziała, iż tylko tak może zacząć nowe życie.

Idź do oryginalnego materiału