Dwie niesamowite przyjaciółki

newsempire24.com 4 dni temu

Dwie przyjaciółki

Kiedyś były przyjaciółkami… a może i przez cały czas były, jak sądziła kobieta z trzeciego piętra. Jej koleżanka, mieszkająca o piętro wyżej, była urodziwą pięknością. Przynajmniej tak o sobie myślała. Schodziła do „szarej myszki”, jak w myślach nazywała przyjaciółkę z dolnego piętra, tylko po to, by się pochwalić lub ponarzekać na życie. Niegdyś razem chodziły do szkoły, a potem razem zaczęły studiować ekonomię na uniwersytecie, który myszka z powodzeniem ukończyła i zatrudniła się jako urzędniczka w banku.

Piękna zaś wyszła korzystnie za mąż za bogatego ojczyma na piątym roku i porzuciła studia. Po rozwodzie dostała pokaźną sumę i niewielkie comiesięczne świadczenie. Milioner był gotów zapłacić więcej, byle się jej pozbyć, ale adwokat słabo się spisał, więc została sama, z pieniędzmi, które gwałtownie topniały przy jej wymaganiach… Dlatego też piękna wiecznie szukała nowej okazji, a na dół schodziła tylko po to, by opowiedzieć myszce o swych triumfach i porażkach.

— Wszyscy faceci to kozy — mówiła, rozsiadając się w fotelu i przeglądając kolejny kobiecy magazyn, bo nic innego nie czytała. I pouczała przyjaciółkę:

— Chcesz znaleźć porządnego faceta? Czytaj kobiece gazety.

Ubrana była w króciutki, uwodzicielski szlafroczek z głębokim dekoltem. Wypielęgnowane dłonie i krwistoczerwone paznokcie kontrastowały ze zniszczonym, wysłużonym szlafrokiem szarej myszki i jej wiecznie zapracowanymi rękami — pranie, sprzątanie, gotowanie i zakupy. Obie były niezamężne i nie miały jeszcze dzieci, ale myszka desperacko pragnęła i tego, i owego, podczas gdy piękna chciała tylko jednego — by wszyscy się nią zachwycali, dawali pieniądze i niczego od niej nie wymagali.

— Wszyscy faceci to kozy — powtarzała piękna, kręcąc w palcach cienkiego mentolowego papierosa. — Jeden łysy, drugi niski, trzeci bogaty, ale skąpy, wyobrażasz?

I dodawała oburzona:

— Ma starą furę, domek za miastem i chciał, żebym mu gotowała. Rozśmieszyła się: — Wyobrażasz mnie w starej furze albo przy garach? Fuuj…

Myszka wzdychała i myślała w duchu:

— Ja bym wzięła tego łysego albo niskiego. Gotowałabym i na działkę jeździła z ochotą.

— Kozy — konkludowała piękna.

A warto dodać, szanowni państwo, iż schodziła na dół ze swoim kotem — wiecznie brudnym, chudym i oblepionym pajęczyną.

Myszka zaś miała kotkę, również wykastrowaną, jak i tamten kocur, co nie przeszkadzało mu zostawać zdecydowanie nierównym wobec kociej piękności. Ta odwzajemniała biedakowi uczucie z nawiązką.

— Co? Znowu ta jędza cię nie nakarmiła i pod kanapę zapędziła? — pytała wychudzonego kocura.

— Nam, samcom — pysznił się kot — wstyd się skarżyć. No i co, iż nie nakarmiła? Przynajmniej na dwór nie wyrzuca. A pod kanapą też nieźle. Pajęczyny co prawda sporo, ale można się schować. I prawie nie bije. Tylko jak ma zły humor.

— A dobry to ona ma kiedy? — pytała kotka.

Kot ciężko westchnął i przytulił się do niej. Kotka łapką ściągała z cierpiętnika pajęczyny i wylizywała mu pyszczek. Kot zaczynał mruczeć. I tak, wtulony w swą ukochaną, zasypiał.

— I co twoja kotka znalazła w moim obdartusie? On przecież na dobre słowo nie reaguje, tylko na kułaka albo szturchańca — mówiła piękna.

Myszkę aż przeszły dreszcze, ale podsuwała brudnemu kotu kawałki kurczaka. Ten, dławiąc się, jadł. Jadł i płakał. A puszysta kotka tylko ciężko wzdychała i wylizywała swego nieszczęsnego adoratora.

Swoją kotkę szara myszka kochała, wręcz ubóstwiała. I miała tam wszystko, czego tylko kocia dusza zapragnie. A brudny kot nie pragnął niczego. Marzył tylko o dwóch rzeczach — zjeść i zobaczyć ukochaną kotkę.

Tak spotykali się kilka razy w tygodniu. Myszka gotowała obiad, kolację i karmiła piękną oraz jej kocura. Pożyczała jej też pieniądze ze swej skromnej pensji, których piękna nigdy nie oddawała. Uważała, iż robi myszce przysługę, biorąc od niej po raz kolejny pożyczkę. A szara myszka nie umiała się upomnieć ani pokłócić. Bała się stracić jedyną przyjaciółkę.

No cóż…

Pewnego wieczoru piękna wpadła z błyszczącymi oczami.

— Mam go! Mam! — wołała podekscytowana. — Wysoki, szczupły, nie stary, multimilioner. Ma sieć supermarketów w całej Polsce. Ooo, ja go teraz tak rozkręcę! Nie wymiga się rozwodem za grosze.

Myszka milczała, starając się uśmiechać aprobująco, choć słuchanie tego wszystkiego sprawiało jej odrazę. ale pod koniec tygodnia, wieczorem, do jej drzwi weszli…

Piękna oznajmiła swemu wybrańcowi do małżeństwa i rozwodu, iż na dole mieszka jej stara przyjaciółka, brzydula, kapusta i w ogóle, szara myszka. Postanowili więc wpaść z wizytą.

Piękna chciała zademonstrować wybrankowi przepaść między nią a szarą myszką. Niektóre kobiety trzymają wokół siebie takie przyjaciółki, by dzięki nim błyszczeć jeszcze bardziej.

Do drzwi weszli…

Ubrana w nową, oszałamiającą sukienkę piękna, pod rękę z wysokim mężczyzną w czarnym garniturze. Siwe skronie, wielkie ciemne oczy i niezwykle ruchliwa twarz, wyrażająca wszystko, co miał w myślach.

— Jaki przystojny — pomyślała myszka i zarumieniła się.

— A Jurek, patrz, co mi kupił — pochwaliła się piękna, pokazując naszyjnik wart tyle, co nowe auto.

Myszka zaprosiła gości do stołu i zaczęła wynosić talerze z sałatkami, zakąskami, pieczenią i zupą. W oczach mężczyzny zapaliły się iskry, a na twarzy malowało się zachwyt.

— My z Jurkiem zaraz lecimy do Cannes na miesiąc — paplała piękna.

— A ty też tak gotujesz? — spytał ją Jurek.

— Fee! — oburzyła się piękna. — Od gotowania ręceA gdy piękna nazajutrz zeszła do myszki po kolejną pożyczkę, zastała drzwi zamknięte na głucho, a przez okno dobiegał radosny śmiech i kocie mruczenie.

Idź do oryginalnego materiału