Dwa bracia, czyli Jak życie wszystko ułożyło po swojemu
Mały Michał nie zastanawiał się, dlaczego nie ma taty. Wystarczała mu miłość mamy. Ale gdy poszedł do gimnazjum, koledzy zaczęli się przechwalać, czyj ojciec ma lepsze auto, czyj telefon jest droższy. Michał milczał. Czym mógł się pochwalić? On i mama nie mieli samochodu, a jego komórka była zwykła. Mama pracowała jako pielęgniarka w przychodni, nie znała żadnych ważnych osób – tylko starszych pacjentów.
Pewnego dnia po szkole Michał zapytał mamę o tatę.
– Nie pamiętasz go? Gdy miałeś trzy lata, znalazł sobie inną kobietę. Nie potrafiłam mu wybaczyć zdrady. Więc się rozwiedliśmy, a on odszedł do niej. Na początku przychodził, przynosił ci prezenty, choć tanie. Potem urodziło mu się dziecko… – mama westchnęła.
W jej oczach pojawił się smutek, więc Michał przestał dopytywać. Po co? Skoro ojciec go nie chciał, to on też nie potrzebował takiego taty. Za to miał najlepszą mamę – młodą i piękną. Wszyscy ją znali, pozdrawiali na ulicy. Michał był z niej dumny.
A potem w życiu mamy pojawił się mężczyzna. Często wychodziła wieczorami albo w weekendy: na urodziny koleżanki, w gości, albo do pilnych pacjentów – tak mówiła. Ale Michał już nie był dzieckiem i rozumiał. Do pacjentów nie chodzi się w eleganckich sukienkach i perfumach. Wracała do domu z kwiatami, uśmiechała się, a jej oczy błyszczały szczęściem.
Pewnego dnia, gdy mama stroiła się przed lustrem przed randką, nucąc pod nosem, Michał zapytał wprost:
– Mamo, idziesz na randkę? Masz kogoś?
Zaskoczona, zastygła na chwilę, potem odwróciła się. Jej policzki zaróżowiły się, a w oczach pojawiło się zakłopotanie.
– Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć… Ty zawsze będziesz dla mnie najważniejszy. Ale…
– Nie musisz tłumaczyć. Jestem dorosły, rozumiem. To coś poważnego? Wyjdziesz za niego?
– Nie wiem. Jeszcze się nie zdecydowałam. A ty jesteś przeciw? – spytała szczerze.
– Nie, ale… Przywykłem, iż jesteśmy tylko we dwoje. jeżeli się pobierzecie, nie będę go nazywał tatą – oświadczył stanowczo.
– On jest dobry. Od dawna chciałam was poznać, tylko się bałam.
– Niech przyjdzie – pozwolił Michał, choć bez entuzjazmu.
– Dziękuję. – Mama przytuliła go. – Naprawdę jesteś dorosły. To może w niedzielę?
Michał wtulił się w nią, wdychając znajomy zapach. Chciał powiedzieć, iż nie chce się nią dzielić, iż nikogo nie potrzebują, ale mama tylko dziękowała i szeptała, jak jest dumna z mądrego syna. Więc milczał.
W niedzielę mama ułożyła włosy inaczej niż zwykle, założyła odświętną sukienkę i krzątała się w kuchni, przygotowując obiad. Od dawna nie widział jej tak pięknej. W mieszkaniu unosiły się zapachy jedzenia i perfum. Ale smutno mu było, iż te starania nie były dla niego – tylko dla obcego mężczyzny.
Wyobrażał go sobie wysokim i przystojnym, godnym mamy. Tymczasem przyszedł łysiejący, trochę przy tuszy, znacznie starszy od niej. W butach na obcasie mama była od niego wyższa. Mocno uścisnął Michałowi dłoń i przedstawił się jako Wojciech Nowak.
– No to zapraszam do stołu, bo jedzenie wystygnie – uśmiechnęła się mama.
Michał bał się, iż Wojciech zacznie wypytywać o oceny, narzekać na dzisiejszą szkołę – jak zwykle robili dorośli w gościach. Ale on tylko chwalił mamine dania, patrzył na nią z uwielbieniem. PytW końcu Michał zrozumiał, iż szczęście mamy jest ważniejsze niż jego dziecięce poczucie zazdrości, i iż czasem życie układa relacje w sposób, którego sami byśmy nie zaplanowali.