Oba sera trzeba wprowadzać powoli, nie nakładać codziennie tylko początkowo co trzy/dwa dni, obserwować skórę i z upływem czasu zwiększać intensywność. Oba sera przy pierwszym użyciu mogą lekko szczypać. Mogą, ale nie muszą, a to, iż nie szczypią nie znaczy, iż nie działają! Nakładamy je na noc, a na dzień stosujemy kremy z filtrami bez względu czy stosujemy je jeszcze latem, jesienią czy zimą.
Lirene Dermoprogram Acid Power, Serum wygładzające z hydrolatem z róży stulistnej, pisałam już o nim kilka lat temu, od tej pory wracam do niego co jakiś czas - TUTAJ jest wpis. Podtrzymuję to, co wówczas pisałam.
Jest to serum wodne, wchłania się bardzo szybko. Po wchłonięciu zostawia na skórze lekką warstwę, która jest delikatnie lepka, nałożenie kremu usuwa problem lepkości.
Przy regularnym i sumienny stosowaniu wygładza skórę, lekko wyrównuje jej koloryt, rozjaśnia, a raczej rozświetla skórę. Bardzo dobrze sprawuje się pod kremami, podbija ich nawilżenie.
Świetne serum w znakomitej cenie zwłaszcza na promocji. Ostatnio upolowałam je w cenie 12 zł.
Wodne serum, które jest płynne. Bardzo gwałtownie się wchłania, zostawia na skórze delikatną warstwę, która jest odrobinę lepka. Nałożenie na niego kremu niweluje owo lepienie :). Serum jest niewyczulane na skórze.
Jeżeli chodzi o działanie to, bardzo ładnie rozjaśnia skórę, wygładza, lekko rozjaśnia przebarwienia posłoneczne, przebarwienia po niespodziankach znikają szybciej i nie zostaje po nich ślad. Ma się wrażenie po kilku pierwszych użyciach, iż skóra jest odświeżona, odmłodzona. Bardzo interesujące odczucie i bardzo miłe do tego. Przy regularnym stosowaniu skóra staje jakby gęstsza, bardziej zwarta/zbita i lepiej napięta.
To jest świetne serum!