Jeśli chcesz mi powiedzieć coś, co do czego nie masz pewności, iż jest prawdą, co do czego masz pewność, iż nie jest dobre i warte uwagi, potrzebne, to lepiej milcz – miał powiedzieć Sokrates człowiekowi, który chciał mu „sprzedać” jakąś plotkę.
Owszem, to działo się w starożytnej Grecji, ale czy coś się od tego czasu zmieniło? Jedno na pewno – takich prób „sprzedania” nam informacji nieprawdziwych czy nieistotnych jest teraz dużo więcej. Sokrates mógł spoktać kogoś na spacerze, ktoś mógł do niego przyjść. A my? My mamy je nie dość, iż bezpośrednio od ludzi, to jeszcze w telewizji i przede wszystkim internecie, do którego dostęp mamy cały czas. Od rana scrollujemy social media, co i raz zaglądamy na portale, żeby „być na bieżąco”. I po co to wszystko? Czy aby nie po to, żeby odwrócić uwagę od siebie samej?
Owszem, zawsze możemy wszystko zweryfikować. Ale czy nam się chce? Płyniemy więc z falą i budzimy się dopiero, gdy już nie wiemy, gdzie jesteśmy i żałujemy jakiegoś wyboru. Żeby tego uniknąć, warto posłuchać Sokratesa i skupić się na tym, co prawdziwe, dobre i użyteczne.
A jak radę Sokratesa przełożyć na życie? Zadaj sobie trzy pytania.
Czy historia, którą teraz opowiadasz jest absolutnie PRAWDZIWA?
To, co mówimy z wielkim przekonaniem, historie, które sobie opowiadamy, zmieniają to, co widzimy przed sobą. Kiedy mówimy o tym, jakie jest życie, zwykle tak właśnie je widzimy, choćby jeżeli istnieje wiele dowodów na to, iż jest zupełnie inaczej. Należy jednak pamiętać, iż każdy z nas może mieć inny obraz tego życia. I jeżeli byśmy je wszyscy spisali i pokazali komuś, kto zupełnie nie wie, o czym mowa, mogłoby się okazać, iż z tego opisu wychodzi coś, co w żadnym razie nie przypomina żadnej znanej nam rzeczywistej sytuacji. Dzieje się poprzez nasze różnorodne, różne doświadczenia z przeszłości. Wszystko jest ważne – złamane serca, traumy, wszystko. I kiedy wchodzimy w nowe doświadczenie, które budzi wyraźne wspomnienia naszej własnej bolesnej historii z przeszłości, zmienia to naszą perspektywę w teraźniejszości — drastycznie ją zawęża.
Co robić?
Spróbuj na własną historię popatrzeć bardziej świadomie i przećwiczyć nabieranie do niej dystansu. Wejdź głębiej w rzeczywistość. Nie patrz tylko na powierzchnię. Zbadaj. Obserwuj bez zakładania niczego z góry. Czy możesz być absolutnie pewna, iż twoja narracja jest prawdziwa? Pomyśl o tym, jak się czujesz i zachowujesz, kiedy mówisz. Następnie zastanów się, co jeszcze mogłabyś zobaczyć (lub doświadczyć) w chwili obecnej, gdybyś wyrzuciła tę historię ze swojego umysłu. Na przykład, co jest przeciwieństwem tej historii i czy jest też jakaś prawda przeciwna? Zrób wszystko, co w twojej mocy, aby lepiej myśleć — aby zapewnić sobie zdrową perspektywę — abyś mogła ostatecznie żyć lepiej pomimo wyzwań, przed którymi stoisz.
Na czym DOBRYM mogłabyś się teraz skupić, gdybyś naprawdę chciała?
Kiedy mamy się dobrze, kiedy żyjemy w zdrowiu, nie cieszymy się tym. Wciąż się zamartwiamy, wciąż szukamy negatywów. Niekoniecznie świadomie, niekoniecznie nieustannie, ale tak robimy. Myślimy o tym, jakie życie „powinno być” (inne niż jest oczywiście, lepsze). Niestety takie urojenia psują nasze nastawienie i uniemożliwiają nam robienie postępów w sprawach, które są dla nas ważne. W końcu zaczynamy to rozumieć, ale najczęściej dopiero późno – z wiekiem. Może więc warto wziąć sobie to do serca już teraz, zanim będzie za późno i już nie będzie można cofnąć czasu?
Co powiesz na takie wyzwanie. Już dziś zacznij ćwiczyć widzenie i akceptację życia takim, jakie jest naprawdę, bez żadnych złudzeń. Rób to, co musisz, ale nie martw się nie bój najgorszego, nie lamentuj, nie wyolbrzymiaj trudności. Bądź obecna, rób krok po kroku wszystko, co możesz. jeżeli nie wiesz od czego zacząć, po prostu rozejrzyj się dookoła i skup się na kilku rzeczach, które są dobre w tej chwili… Przykłady? Proszę bardzo: możesz zobaczyć wschód i zachód słońca, możesz czytać, możesz zadzwonić do przyjaciółki… Mało? Pomyśl przez moment, na pewno jest tego dużo, dużo więcej.