Kosmetyki z apteki na lato. Tanie, chodzą i pielęgnują
Pierwszy bohater to pantenol w piance – zawsze jedzie ze mną na urlop. Wystarczyło jedno słońce we Władysławowie bez filtra i spieczone słońcem ramiona, żebym go doceniła.
Pianka działa chłodząco, łagodzi pieczenie i błyskawicznie regeneruje. Używam jej po opalaniu, depilacji, choćby po ukąszeniach komarów. Najlepiej trzymać ją w lodówce, by poczuć kojący chłód. A najlepsze? Kosztuje ok. 12 zł, jest dostępna w każdej aptece i wystarcza na naprawdę długo.
Drugim produktem "must have" jest woda termalna – i nie, to nie jest "zwykła woda w sprayu". To ratunek w puszce. W upale, w aucie bez klimatyzacji, po siłowni, w samolocie, po opalaniu – pryskam twarz i czuję, jakbym zanurzyła ją w źródle.
Łagodzi podrażnienia, odświeża makijaż, daje chwilę ulgi, kiedy wszystko inne zawodzi. I co ważne – Uriage ma mini wersję 50 ml za około 18 zł, idealną do torebki. Działa bez ściemy, bez zapachu i bez zbędnych dodatków.
Oba te produkty można spokojnie kupić za mniej niż 30 zł razem, co latem – gdy portfel szybciej się opróżnia, niż opala – jest nie bez znaczenia. A co najważniejsze: nie są to gadżety, tylko realna pomoc dla skóry. Pantenol regeneruje, woda termalna koi i odświeża. Reszta? To już tylko kwestia dobrej pogody i kilku wolnych dni.