Durnostoj / floriankonrad

publixo.com 1 miesiąc temu
Użytkownicy 137 Opublikowano teraz
legenda o Złotej Pustce

znam tę kobietę od pierwszej klasy gimnazjum.
w zasadzie ciągle kocham. nigdy nie całowaliśmy się,
nawet przez pół sekundy nie była moja dziewczyną.
a, oczywiście, chcę!

nie zakładać rodziny, bo po kiego mi taki bajzel.
wystarczy, iż ona założyła. i rozłożyła.
a teraz bawi się w jakieś patchworki.

marzę o nadejściu Pana Brzydkiego, który
wygrzebie pazurkami małą przestrzeń tuż pod
realnym światem. i pozwoli nam osiedlić się,
ją – uczyni uległą i bez pamięci zakochaną we mnie.

rok wspólnego życia w ziemnych chmurach za cenę
takiego samego czasu męczarni (gdy łapie pesymizm
– nie śmiem wyobrażać sobie nagród, gratyfikacji
bez czyhających tuż za progiem koszmarnych
konsekwencji niezasłużonego szczęścia).

...dzieje się to, dzieje!...

początkowo trochę obawiałem się własnej reakcji,
że będę wyrzucać jej każdego dnia, chwili, iż jest
(hi, hi, teraz będzie kuriozalne porównanie!) niczym
pluszowa szufelka, na której dobrowolnie się kładę,
by, bardziej prędzej, niż później, wjechać wprost
do martenowskiego pieca. iż ten słodki cukierek
ma nadzienie z kwasu siarkowego,
okazywana mi dobroć
niesie za sobą zaduch katowni.

ale jest na odwrót: to ona, czy raczej jej odbicie,
ma za złe, iż jestem niczym drewniany brylant,
jak głupi rolnik, co miał zasiać poplon,
a zasiał popiół.

nie tego się spodziewała. brzydzi ją i odstręcza
świadomość nieuchronnego końca, będąca niby
jęk menela nad rozbitą in spe flaszką berbeluchy
(wypadła z dziurawej kieszeni i pikuje
w kierunku chodnika, nie daje się schwycić
w roztrzęsione dłonie).

...Pan Brzydki wciąga w głębszy sen.
nabija rytm pchnięć.
Idź do oryginalnego materiału