Kontynuuję porządki w głowie, bozetymoj, czy to się kiedyś skończy? Nie wygląda na to, zupełnie tak, jak z porządkami w domu, trzeba w kółko zaglądać pod łóżko i za szafę, bo nieświadomość niepróżnuje i tworzy bez ustanku. Człowiek się robi pokorny, jak tak zagląda za szafę, a tam ciągle coś nowego, jakieś przelewające się mgły, miazmaty, chimery i obiekty bizarne. Moja mała menażeria:)
Z pisania z Teatru tak mi się skojarzyło, właśnie po co nam teatr (i w ogóle szerzej – sztuka): otóż teatr służy do wywoływania duchów. Coś się tam pałęta po głowie często, jakaś ulotna mgiełka, niekonkretne odczucie, jakieś marudzenie bez powodu, jakiś lęk, nie wiadomo przed czym i dlaczego, i oto w teatrze nagle nam się kropki łączą, z tego miazmatu wydobywa się postać, uczucie, coś, które można wreszcie nazwać i o tym myśleć. W psychoanalizie nazywa się to ‚symbolizacją’, a bez tego nie ma myślenia. Cała terapia to adekwatnie pomoc w symbolizacji – nazwaniu, przyglądaniu się, przekładaniu w głowie. Można tak również widzieć pracę z uciśnionymi (wykluczonymi itd.) – to powolne rozumienie, co się dzieje i dla czego tak się dzieje, ale też wyzwolenie swojej uciśnionej części, pogodzenie się z własnymi aspektami i zobaczenie, czym one są.