Drzwi, które zamknę na zawsze

newsempire24.com 3 tygodni temu

Dzwi więcej się nie otworzą

— Mamo, otwórz drzwi! Mamo, proszę! — pięści syna uderzały w metalową powierzchnię z taką siłą, iż zdawało się, iż lada moment zerwą się z zawiasów. — Wiem, iż jesteś w domu! Samochodu na podwórku nie ma, więc nigdzie nie wyjechałaś!

Wanda Stanisławowa siedziała w fotelu tyłem do drzwi wejściowych, mocno ściskając w dłoniach filiżankę z wystygłą herbatą. Ręce trzęsły się tak bardzo, iż porcelana dzwoniła o spodek.

— Mamo, co się dzieje? — głos Krzysztofa stawał się coraz bardziej rozpaczliwy. — Sąsiedzi mówią, iż od tygodnia nikogo nie wpuszczasz! choćby Magdy nie wpuściłaś!

Na wspomnienie synowej Wanda mimowolnie skrzywiła się. Magda. Jego ukochana Magdusia, dla której był gotów na wszystko. choćby na to, co zdarzyło się w zeszły czwartek.

— Mamo, wezwę ślusarza! — zagroził Krzysztof. — Wytniemy zamek!

— Nie waż się! — krzyknęła wreszcie Wanda, nie odwracając się. — Nie waż się mnie dotykać!

— Mamo, ale dlaczego? Co się stało? Porozmawiaj ze mną!

Wanda zamknęła oczy, próbując zebrać myśli. Jak wytłumaczyć synowi to, co się wydarzyło? Jak powiedzieć mu o tym, co przypadkiem usłyszała w korytarzu przychodni?

— Mamo, proszę — głos Krzysztofa stał się cichszy, błagalny. — Martwię się o ciebie. Magda też się martwi.

Magda się martwi. Oczywiście, martwi się. Pewnie boi się, iż plany się rozpadną.

— Odejdź, Krzysztof. Odejdź i nie wracaj.

— Mamo, czy ty jesteś chora? Masz gorączkę? Może wezwać lekarza?

— Nie potrzebuję lekarza. Potrzebuję, żebyś mnie zostawił w spokoju.

Wanda wstała z fotela i podeszła do okna. Na podwórku stał Krzysztof, rozmawiając przez telefon. Pewnie dzwoni do swojej Magdy, opowiada, iż matka znowu kaprysi.

Syn podniósł głowę i zobaczył ją w oknie. Pomachał ręką, pokazując, iż idzie na górę. Wanda odsunęła się od okna i znów usiadła w fotelu.

Po chwili znów rozległo się pukanie do drzwi.

— Mamo, to ja z Magdą. Otwórz, proszę.

Wanda zaciWanda otworzyła drzwi tylko na tyle, by spojrzeć synowi prosto w oczy, i szepnęła: “Nigdy więcej jej tu nie przyprowadzaj”.

Idź do oryginalnego materiału