Drożeją w oczach. Każdy kupuje, szczególnie przed świętami. Ceny już szokują, a już niedługo może ich zabraknąć [23.11.2025]

warszawawpigulce.pl 1 godzina temu

Poranna kawa, jajecznica na śniadanie, kurczak na obiad – to codzienność milionów Polaków. Tymczasem wszystkie trzy produkty przeżywają najgorszy kryzys od lat. Kawa bije rekordy cenowe, za jaja płacisz dwukrotnie więcej niż rok temu, a branża drobiarska ostrzega przed dramatycznymi niedoborami tuż po świętach. Sprawdź, co dzieje się z produktami, bez których trudno wyobrazić sobie polską kuchnię.

Fot. Warszawa w Pigułce

Kawa – luksus zamiast codzienności

Kilogram kawy Lavazza Crema e Aroma kosztował pół roku temu mniej niż 40 zł. Dziś w sklepach internetowych zapłacisz ponad 50 zł, a w stacjonarnych choćby więcej. Według danych z października 2025 roku kawa mielona zdrożała rok do roku o 32,3 procent, a rozpuszczalna o 12,6 procent. Dla porównania – rok wcześniej wzrosty wynosiły zaledwie 5,4 i 1 procent.

Analiza UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito obejmująca prawie 32 tysiące cen z 15 tysięcy sklepów nie pozostawia złudzeń. Od stycznia do września 2025 roku średnie ceny kawy wzrosły o 22,6 procent rok do roku. Kawa stała się jednym z najszybciej drożejących produktów spożywczych w Polsce, wyprzedzając choćby czekoladę.

Prognozowana średnia cena kilograma popularnych marek waha się w tej chwili od 65 do 120 zł. Kawy specialty osiągają już pułap od 130 do 250 zł za kilogram ziaren. W kawiarniach espresso kosztuje średnio 9,06 zł, a cappuccino przekracza często 15 zł w dużych miastach.

Za rekordowymi cenami stoi katastrofa klimatyczna w krajach produkujących kawę. Brazylia, największy producent na świecie dostarczający prawie połowę światowej arabiki, przeszła przez brutalną suszę i ekstremalne temperatury. Dealerzy szacują, iż obecne zbiory brazylijskiej arabiki są wyprzedane w 70 do 80 procent.

Na nowojorskiej giełdzie ICE cena arabiki osiągnęła w lutym 2025 roku historyczny rekord przekraczając 440 centów za funt, czyli około 9,7 dolara za kilogram. To wzrost o ponad 100 procent w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Tak wysokich cen nie widziano od prawie 50 lat.

Brazylijska agencja rządowa Conab prognozuje, iż tegoroczne zbiory arabiki spadną o ponad 12 procent w porównaniu do ubiegłego roku. Amerykański Departament Rolnictwa obniżył prognozy globalnych zapasów kawy na sezon 2024 i 2025 do najniższego poziomu od lat.

Problem dotyka także innych producentów. Wietnam, największy producent robusty, walczy z podobnymi wyzwaniami. Indie odnotują w 2025 roku spadek eksportu o ponad 10 procent z powodu niższej produkcji. Rolnicy w tych krajach wstrzymują się ze sprzedażą w oczekiwaniu na dalszy wzrost cen, co dodatkowo pogłębia problemy z dostępnością.

Eksperci przewidują, iż do końca 2025 roku ceny kawy mielonej mogą wzrosnąć o kolejne 4 do 7 procent, a kawy rozpuszczalnej o 3 do 6 procent. Bank Światowy w raporcie z kwietnia 2025 roku przewiduje, iż dopiero w 2026 roku ceny powinny zacząć spadać – arabica może potanieć o około 15 procent, a robusta o około 9 procent.

Jaja – gwiazdor świątecznych podwyżek

Dziesięć jaj kosztuje Polaków około czternaście złotych, podczas gdy jeszcze latem płaciliśmy siedem. Świąteczne pieczenie makowca, sernika i pierników nagle stało się luksusem. Miliony Polaków odkrywają, iż podstawowy produkt osiągnął ceny nieznane od lat.

Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz przekazała dane, które tłumaczą obecny kryzys. W okresie od października 2024 do marca 2025 roku z polskiego rynku zniknęło około sześciu milionów kur niosek. Ptaki padły ofiarą wysoce zjadliwej grypy ptaków, która zaatakowała polskie fermy ze śmiertelną skutecznością.

Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, wskazuje, iż z rynku nagle znika ponad milion jaj dziennie przez epidemię. – Jaj po prostu nie ma. Nie daliśmy rady odbudować stad po chorobach zakaźnych, które je wcześniej zdziesiątkowały. Nie da się, jak to ma miejsce na przykład w fabryce, odtworzyć potencjału produkcyjnego w kilka tygodni. W rolnictwie zajmuje to długie miesiące, a teraz dodatkowo ten proces został przerwany przez nowe ogniska chorób drobiu. Konsumenci nie powinni także liczyć na import, bo cała Europa jest w podobnej sytuacji – powiedziała prezes, cytowana przez portal strefaagro.pl.

Główny Lekarz Weterynarii potwierdził: do października 2025 roku już dziewięćdziesiąt sześć ognisk choroby u drobiu, co plasuje Polskę na niechlubnym pierwszym miejscu w całej Unii Europejskiej. Wirus zaatakował dwa największe polskie zagłębia produkcji jaj – środkową i zachodnią Wielkopolskę oraz północne Mazowsze. W jednej tylko fermie w powiecie średzkim wykryto ognisko obejmujące prawie milion czterysta tysięcy kur niosek. Tak masowe zarażenie w pojedynczym gospodarstwie było do tej pory bezprecedensowe.

Gdyby ptasia grypa była jedynym problemem, sytuacja byłaby trudna, ale jeszcze do opanowania. Niestety w 2024 roku producenci zakupili o trzy miliony osiemset tysięcy mniej piskląt kur niosek niż rok wcześniej. To spadek o dwanaście przecinek cztery procenta. Młode kury, które powinny teraz wchodzić w okres najwyższej produktywności, po prostu nie istnieją.

Dlaczego farmerzy zdecydowali się na tak drastyczne ograniczenie wylęgów? Gawrońska tłumaczy, iż producenci bali się odważniej inwestować z powodu niestabilności przepisów i wielu nowych obostrzeń związanych z produkcją. Ironią losu właśnie te obawy, które powstrzymały farmerów przed inwestycjami, ziściły się w najgorszej możliwej formie.

Według danych Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej w ostatnim tygodniu grudnia ubiegłego roku średnie ceny sprzedaży w zakładach pakowania wynosiły dla klasy L siedemdziesiąt jeden złotych sześćdziesiąt trzy grosze za sto sztuk w chowie klatkowym. W styczniu i lutym tego roku ceny ostro poszły w górę, a jaja zdrożały choćby o kilkadziesiąt procent.

Dla konsumenta oznacza to, iż jedno jajo klasy L może kosztować w tej chwili od osiemdziesięciu groszy do ponad złotówki w zależności od systemu chowu. Wbrew powszechnemu przekonaniu to nie Wielkanoc, ale Boże Narodzenie generuje największe zapotrzebowanie na jaja w Polsce. Makowce pochłaniają po kilkanaście jaj na ciasto, serniki wymagają minimum sześciu, pieczyste ciasta drożdżowe kolejnych kilku. Przeciętna czteroosobowa rodzina zużywa w grudniu choćby trzy do czterech razy więcej jaj niż w zwykłym miesiącu. Gdy ten naturalny skok popytu spotyka się z dramatycznie ograniczoną podażą, ceny szybują w górę.

Drób – paradoks panicznej wyprzedaży

Rynek drobiu przeżywa w listopadzie 2025 roku sytuację absurdalną. W ciągu kilku tygodni ceny skupu żywca drobiowego spadły niemal o 30 procent. Dane z 10 listopada pokazują, iż na wolnym rynku płacono już tylko 4,00-4,80 zł za kilogram przy średniej 4,29 zł. Dla porównania – jeszcze na początku jesieni producenci otrzymywali ponad 6 zł za kilogram.

Taka dynamika spadku nie jest efektem normalnych mechanizmów rynkowych. To reakcja na rozprzestrzeniającą się po Polsce ptasią grypę i związaną z nią panikę w branży. Hodowcy drobiu, obawiając się rozprzestrzenienia wirusa na ich fermy, zaczęli masowo i w pośpiechu wyprzedawać swoje stada. Woleli zarobić mniej, niż ryzykować całkowitą utratę ptaków bez żadnego wynagrodzenia. W efekcie na rynku pojawiła się ogromna nadpodaż mięsa drobiowego, która błyskawicznie pociągnęła ceny w dół.

Skala epidemii HPAI w Polsce jest rzeczywiście przerażająca. Tylko w 2025 roku potwierdzono już ponad sto ognisk wysoce zjadliwej grypy ptaków. To czyni nasz kraj liderem w Unii Europejskiej pod względem liczby zachorowań i dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Ponad osiem milionów sztuk drobiu znalazło się w strefach zagrożonych od początku roku. Choroba najbardziej dotknęła Wielkopolskę, Mazowsze oraz Warmię i Mazury – trzy najważniejsze regiony dla polskiego drobiarstwa. W rezultacie Polska utraciła status kraju wolnego od wysoce zjadliwej grypy ptaków. To nie tylko prestiżowa strata – to również konkretne ograniczenia w handlu i dodatkowe obostrzenia sanitarne, które podnoszą koszty produkcji.

Przy cenach skupu na poziomie 4 zł za kilogram i rosnących kosztach produkcji – paszy, energii elektrycznej, gazu do ogrzewania kurników czy wyższych płac minimalnych – hodowla brojlerów stała się biznesem deficytowym. Producent, który jeszcze kilka miesięcy temu liczył na przyzwoity zysk, dziś musi dopłacać do każdego wyprodukowanego kilograma mięsa. najważniejsze pytanie brzmi – czy hodowcy wznowią produkcję po wyczerpaniu obecnych zapasów? Odpowiedź większości z nich brzmi zdecydowanie nie. Ptasia grypa wciąż szaleje w Polsce i może zaatakować w każdej chwili. Hodowca, który dziś wstawi nowe stado, już jutro może być zmuszony do jego całkowitej likwidacji bez jakiejkolwiek rekompensaty.

Nawet w hipotetycznej sytuacji, gdy wszyscy hodowcy zdecydowaliby się na wznowienie produkcji, efekty zobaczylibyśmy najwcześniej za kilka miesięcy. Odbudowa potencjału produkcyjnego w drobiarstwie to złożony proces. Od momentu wstawienia jaj do wylęgu do momentu, gdy kurczaki będą gotowe do uboju, musi minąć przynajmniej 7 tygodni.

Cały proces, od decyzji o wznowieniu produkcji do momentu, gdy mięso pojawi się w sklepowych chłodniach, trwa minimum 20 tygodni. To niemal pół roku. Tymczasem zapasy z obecnej panicznej nadpodaży gwałtownie się wyczerpią. Grudniowy szczyt świątecznego popytu dodatkowo przyspieszy ten proces.

Prawdopodobnie już na początku 2026 roku konsumenci mogą stanąć przed pustymi półkami w działach z drobiem. Minister rolnictwa Stefan Krajewski publicznie przyznaje, iż sytuacja jest trudna. Zapowiedział rozmowy z głównym lekarzem weterynarii oraz wprowadzenie zmian w systemie szczepień i bioasekuracji.

Co to oznacza dla ciebie

Jeśli planujesz tradycyjne świąteczne wypieki, nie odkładaj zakupu jaj na ostatnią chwilę. Ceny mogą wzrosnąć jeszcze o dziesięć do dwudziestu procent w ciągu najbliższych tygodni. Eksperci wskazują, iż sytuacja nie poprawi się gwałtownie – odbudowa pogłowia kur niosek trwa minimum kilka miesięcy.

Rozważ kupno jaj w większej ilości i przechowywanie w lodówce. Świeże jaja mogą pozostać jadalne choćby przez miesiąc w temperaturze poniżej 8 stopni Celsjusza. Nie przechowuj ich w drzwiczkach lodówki, gdzie temperatura waha się przy każdym otwarciu. Najlepsze miejsce to środkowa półka z tyłu.

Jeśli ceny przekroczą twoje możliwości finansowe, poszukaj alternatyw dla niektórych przepisów. Część ciast można upiec bez jaj, zastępując je bananem, mąką lnianą z wodą czy gotowym zamiennikiem dostępnym w sklepach ekologicznych. Dla rodzin z ograniczonym budżetem dobrą strategią może być ograniczenie liczby różnych ciast na rzecz jednego lub dwóch ulubionych.

Kawę kupuj z rozsądkiem, ale nie rób wielkich zapasów. Ziarna kawowe zachowują świeżość maksymalnie kilka miesięcy po otwarciu opakowania, a mielona jeszcze krócej. Lepiej kupować częściej w mniejszych ilościach niż magazynować produkt, który straci aromat.

Jeśli w najbliższych tygodniach zauważysz w sklepach niższe ceny drobiu, nie daj się zwieść pozornej okazji. To efekt chwilowej nadpodaży, która gwałtownie się wyczerpie. Świeże mięso drobiowe nie nadaje się do kilkumiesięcznego przechowywania w zwykłej domowej zamrażarce. Jakość takiego mięsa po rozmrożeniu będzie znacznie gorsza.

Przygotuj się na to, iż już wczesną wiosną 2026 roku kurczak może być trudno dostępny w sklepach. A jeżeli już się pojawi, jego cena prawdopodobnie będzie wielokrotnie wyższa niż obecnie. Dotyczy to zarówno całych kurczaków, jak i produktów przetworonych – filetów, piersi, udek czy skrzydełek.

Problem z dostępnością i ceną dotyczy również jaj przez całą pierwszą połowę 2026 roku. Cała Europa walczy z podobnymi problemami, więc import tańszych produktów z innych państw UE nie będzie rozwiązaniem. Polska teoretycznie produkuje około 30 procent więcej jaj niż wynosi krajowe zapotrzebowanie, ale epidemie chorób sprawiają, iż ta nadwyżka systematycznie topnieje.

Idź do oryginalnego materiału