Poranna kawa, jajecznica na śniadanie, kurczak na obiad – to codzienność milionów Polaków. Tymczasem wszystkie trzy produkty przeżywają najgorszy kryzys od lat. Kawa bije rekordy cenowe, za jaja płacisz dwukrotnie więcej niż rok temu, a branża drobiarska ostrzega przed dramatycznymi niedoborami tuż po świętach. Sprawdź, co dzieje się z produktami, bez których trudno wyobrazić sobie polską kuchnię.

Fot. Warszawa w Pigułce
Kawa – luksus zamiast codzienności
Kilogram kawy Lavazza Crema e Aroma kosztował pół roku temu mniej niż 40 zł. Dziś w sklepach internetowych zapłacisz ponad 50 zł, a w stacjonarnych choćby więcej. Według danych z października 2025 roku kawa mielona zdrożała rok do roku o 32,3 procent, a rozpuszczalna o 12,6 procent. Dla porównania – rok wcześniej wzrosty wynosiły zaledwie 5,4 i 1 procent.
Analiza UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito obejmująca prawie 32 tysiące cen z 15 tysięcy sklepów nie pozostawia złudzeń. Od stycznia do września 2025 roku średnie ceny kawy wzrosły o 22,6 procent rok do roku. Kawa stała się jednym z najszybciej drożejących produktów spożywczych w Polsce, wyprzedzając choćby czekoladę.
Prognozowana średnia cena kilograma popularnych marek waha się w tej chwili od 65 do 120 zł. Kawy specialty osiągają już pułap od 130 do 250 zł za kilogram ziaren. W kawiarniach espresso kosztuje średnio 9,06 zł, a cappuccino przekracza często 15 zł w dużych miastach.
Za rekordowymi cenami stoi katastrofa klimatyczna w krajach produkujących kawę. Brazylia, największy producent na świecie dostarczający prawie połowę światowej arabiki, przeszła przez brutalną suszę i ekstremalne temperatury. Dealerzy szacują, iż obecne zbiory brazylijskiej arabiki są wyprzedane w 70 do 80 procent.
Na nowojorskiej giełdzie ICE cena arabiki osiągnęła w lutym 2025 roku historyczny rekord przekraczając 440 centów za funt, czyli około 9,7 dolara za kilogram. To wzrost o ponad 100 procent w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Tak wysokich cen nie widziano od prawie 50 lat.
Brazylijska agencja rządowa Conab prognozuje, iż tegoroczne zbiory arabiki spadną o ponad 12 procent w porównaniu do ubiegłego roku. Amerykański Departament Rolnictwa obniżył prognozy globalnych zapasów kawy na sezon 2024 i 2025 do najniższego poziomu od lat.
Problem dotyka także innych producentów. Wietnam, największy producent robusty, walczy z podobnymi wyzwaniami. Indie odnotują w 2025 roku spadek eksportu o ponad 10 procent z powodu niższej produkcji. Rolnicy w tych krajach wstrzymują się ze sprzedażą w oczekiwaniu na dalszy wzrost cen, co dodatkowo pogłębia problemy z dostępnością.
Eksperci przewidują, iż do końca 2025 roku ceny kawy mielonej mogą wzrosnąć o kolejne 4 do 7 procent, a kawy rozpuszczalnej o 3 do 6 procent. Bank Światowy w raporcie z kwietnia 2025 roku przewiduje, iż dopiero w 2026 roku ceny powinny zacząć spadać – arabica może potanieć o około 15 procent, a robusta o około 9 procent.
Jaja – gwiazdor świątecznych podwyżek
Dziesięć jaj kosztuje Polaków około czternaście złotych, podczas gdy jeszcze latem płaciliśmy siedem. Świąteczne pieczenie makowca, sernika i pierników nagle stało się luksusem. Miliony Polaków odkrywają, iż podstawowy produkt osiągnął ceny nieznane od lat.
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz przekazała dane, które tłumaczą obecny kryzys. W okresie od października 2024 do marca 2025 roku z polskiego rynku zniknęło około sześciu milionów kur niosek. Ptaki padły ofiarą wysoce zjadliwej grypy ptaków, która zaatakowała polskie fermy ze śmiertelną skutecznością.
Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, wskazuje, iż z rynku nagle znika ponad milion jaj dziennie przez epidemię. – Jaj po prostu nie ma. Nie daliśmy rady odbudować stad po chorobach zakaźnych, które je wcześniej zdziesiątkowały. Nie da się, jak to ma miejsce na przykład w fabryce, odtworzyć potencjału produkcyjnego w kilka tygodni. W rolnictwie zajmuje to długie miesiące, a teraz dodatkowo ten proces został przerwany przez nowe ogniska chorób drobiu. Konsumenci nie powinni także liczyć na import, bo cała Europa jest w podobnej sytuacji – powiedziała prezes, cytowana przez portal strefaagro.pl.
Główny Lekarz Weterynarii potwierdził: do października 2025 roku już dziewięćdziesiąt sześć ognisk choroby u drobiu, co plasuje Polskę na niechlubnym pierwszym miejscu w całej Unii Europejskiej. Wirus zaatakował dwa największe polskie zagłębia produkcji jaj – środkową i zachodnią Wielkopolskę oraz północne Mazowsze. W jednej tylko fermie w powiecie średzkim wykryto ognisko obejmujące prawie milion czterysta tysięcy kur niosek. Tak masowe zarażenie w pojedynczym gospodarstwie było do tej pory bezprecedensowe.
Gdyby ptasia grypa była jedynym problemem, sytuacja byłaby trudna, ale jeszcze do opanowania. Niestety w 2024 roku producenci zakupili o trzy miliony osiemset tysięcy mniej piskląt kur niosek niż rok wcześniej. To spadek o dwanaście przecinek cztery procenta. Młode kury, które powinny teraz wchodzić w okres najwyższej produktywności, po prostu nie istnieją.
Dlaczego farmerzy zdecydowali się na tak drastyczne ograniczenie wylęgów? Gawrońska tłumaczy, iż producenci bali się odważniej inwestować z powodu niestabilności przepisów i wielu nowych obostrzeń związanych z produkcją. Ironią losu właśnie te obawy, które powstrzymały farmerów przed inwestycjami, ziściły się w najgorszej możliwej formie.
Według danych Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej w ostatnim tygodniu grudnia ubiegłego roku średnie ceny sprzedaży w zakładach pakowania wynosiły dla klasy L siedemdziesiąt jeden złotych sześćdziesiąt trzy grosze za sto sztuk w chowie klatkowym. W styczniu i lutym tego roku ceny ostro poszły w górę, a jaja zdrożały choćby o kilkadziesiąt procent.
Dla konsumenta oznacza to, iż jedno jajo klasy L może kosztować w tej chwili od osiemdziesięciu groszy do ponad złotówki w zależności od systemu chowu. Wbrew powszechnemu przekonaniu to nie Wielkanoc, ale Boże Narodzenie generuje największe zapotrzebowanie na jaja w Polsce. Makowce pochłaniają po kilkanaście jaj na ciasto, serniki wymagają minimum sześciu, pieczyste ciasta drożdżowe kolejnych kilku. Przeciętna czteroosobowa rodzina zużywa w grudniu choćby trzy do czterech razy więcej jaj niż w zwykłym miesiącu. Gdy ten naturalny skok popytu spotyka się z dramatycznie ograniczoną podażą, ceny szybują w górę.
Drób – paradoks panicznej wyprzedaży
Rynek drobiu przeżywa w listopadzie 2025 roku sytuację absurdalną. W ciągu kilku tygodni ceny skupu żywca drobiowego spadły niemal o 30 procent. Dane z 10 listopada pokazują, iż na wolnym rynku płacono już tylko 4,00-4,80 zł za kilogram przy średniej 4,29 zł. Dla porównania – jeszcze na początku jesieni producenci otrzymywali ponad 6 zł za kilogram.
Taka dynamika spadku nie jest efektem normalnych mechanizmów rynkowych. To reakcja na rozprzestrzeniającą się po Polsce ptasią grypę i związaną z nią panikę w branży. Hodowcy drobiu, obawiając się rozprzestrzenienia wirusa na ich fermy, zaczęli masowo i w pośpiechu wyprzedawać swoje stada. Woleli zarobić mniej, niż ryzykować całkowitą utratę ptaków bez żadnego wynagrodzenia. W efekcie na rynku pojawiła się ogromna nadpodaż mięsa drobiowego, która błyskawicznie pociągnęła ceny w dół.
Skala epidemii HPAI w Polsce jest rzeczywiście przerażająca. Tylko w 2025 roku potwierdzono już ponad sto ognisk wysoce zjadliwej grypy ptaków. To czyni nasz kraj liderem w Unii Europejskiej pod względem liczby zachorowań i dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Ponad osiem milionów sztuk drobiu znalazło się w strefach zagrożonych od początku roku. Choroba najbardziej dotknęła Wielkopolskę, Mazowsze oraz Warmię i Mazury – trzy najważniejsze regiony dla polskiego drobiarstwa. W rezultacie Polska utraciła status kraju wolnego od wysoce zjadliwej grypy ptaków. To nie tylko prestiżowa strata – to również konkretne ograniczenia w handlu i dodatkowe obostrzenia sanitarne, które podnoszą koszty produkcji.
Przy cenach skupu na poziomie 4 zł za kilogram i rosnących kosztach produkcji – paszy, energii elektrycznej, gazu do ogrzewania kurników czy wyższych płac minimalnych – hodowla brojlerów stała się biznesem deficytowym. Producent, który jeszcze kilka miesięcy temu liczył na przyzwoity zysk, dziś musi dopłacać do każdego wyprodukowanego kilograma mięsa. najważniejsze pytanie brzmi – czy hodowcy wznowią produkcję po wyczerpaniu obecnych zapasów? Odpowiedź większości z nich brzmi zdecydowanie nie. Ptasia grypa wciąż szaleje w Polsce i może zaatakować w każdej chwili. Hodowca, który dziś wstawi nowe stado, już jutro może być zmuszony do jego całkowitej likwidacji bez jakiejkolwiek rekompensaty.
Nawet w hipotetycznej sytuacji, gdy wszyscy hodowcy zdecydowaliby się na wznowienie produkcji, efekty zobaczylibyśmy najwcześniej za kilka miesięcy. Odbudowa potencjału produkcyjnego w drobiarstwie to złożony proces. Od momentu wstawienia jaj do wylęgu do momentu, gdy kurczaki będą gotowe do uboju, musi minąć przynajmniej 7 tygodni.
Cały proces, od decyzji o wznowieniu produkcji do momentu, gdy mięso pojawi się w sklepowych chłodniach, trwa minimum 20 tygodni. To niemal pół roku. Tymczasem zapasy z obecnej panicznej nadpodaży gwałtownie się wyczerpią. Grudniowy szczyt świątecznego popytu dodatkowo przyspieszy ten proces.
Prawdopodobnie już na początku 2026 roku konsumenci mogą stanąć przed pustymi półkami w działach z drobiem. Minister rolnictwa Stefan Krajewski publicznie przyznaje, iż sytuacja jest trudna. Zapowiedział rozmowy z głównym lekarzem weterynarii oraz wprowadzenie zmian w systemie szczepień i bioasekuracji.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli planujesz tradycyjne świąteczne wypieki, nie odkładaj zakupu jaj na ostatnią chwilę. Ceny mogą wzrosnąć jeszcze o dziesięć do dwudziestu procent w ciągu najbliższych tygodni. Eksperci wskazują, iż sytuacja nie poprawi się gwałtownie – odbudowa pogłowia kur niosek trwa minimum kilka miesięcy.
Rozważ kupno jaj w większej ilości i przechowywanie w lodówce. Świeże jaja mogą pozostać jadalne choćby przez miesiąc w temperaturze poniżej 8 stopni Celsjusza. Nie przechowuj ich w drzwiczkach lodówki, gdzie temperatura waha się przy każdym otwarciu. Najlepsze miejsce to środkowa półka z tyłu.
Jeśli ceny przekroczą twoje możliwości finansowe, poszukaj alternatyw dla niektórych przepisów. Część ciast można upiec bez jaj, zastępując je bananem, mąką lnianą z wodą czy gotowym zamiennikiem dostępnym w sklepach ekologicznych. Dla rodzin z ograniczonym budżetem dobrą strategią może być ograniczenie liczby różnych ciast na rzecz jednego lub dwóch ulubionych.
Kawę kupuj z rozsądkiem, ale nie rób wielkich zapasów. Ziarna kawowe zachowują świeżość maksymalnie kilka miesięcy po otwarciu opakowania, a mielona jeszcze krócej. Lepiej kupować częściej w mniejszych ilościach niż magazynować produkt, który straci aromat.
Jeśli w najbliższych tygodniach zauważysz w sklepach niższe ceny drobiu, nie daj się zwieść pozornej okazji. To efekt chwilowej nadpodaży, która gwałtownie się wyczerpie. Świeże mięso drobiowe nie nadaje się do kilkumiesięcznego przechowywania w zwykłej domowej zamrażarce. Jakość takiego mięsa po rozmrożeniu będzie znacznie gorsza.
Przygotuj się na to, iż już wczesną wiosną 2026 roku kurczak może być trudno dostępny w sklepach. A jeżeli już się pojawi, jego cena prawdopodobnie będzie wielokrotnie wyższa niż obecnie. Dotyczy to zarówno całych kurczaków, jak i produktów przetworonych – filetów, piersi, udek czy skrzydełek.
Problem z dostępnością i ceną dotyczy również jaj przez całą pierwszą połowę 2026 roku. Cała Europa walczy z podobnymi problemami, więc import tańszych produktów z innych państw UE nie będzie rozwiązaniem. Polska teoretycznie produkuje około 30 procent więcej jaj niż wynosi krajowe zapotrzebowanie, ale epidemie chorób sprawiają, iż ta nadwyżka systematycznie topnieje.


![Wielka przebudowa remizy w Czermnie [wideo, zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Przebudowa-remizy-w-Czermnie-08-1024x576.jpg)







