Rejsy wycieczkowe stają się coraz popularniejszym sposobem na spędzanie wakacji wśród Polaków, ale nie tylko. Taką rozrywkę cały czas uwielbiają Amerykanie. To właśnie oni byli świadkami walki o życie 35-letniego członka załogi, który wyskoczył za burtę w pobliżu San Salvador na Bahamach.
Dramat na pokładzie największego statku wycieczkowego świata
Wycieczkowce to hotele na wodzie. Gwarantują zabawę i dostęp do atrakcji na najwyższym poziomie. Niestety, ale na ich pokładach czasami dochodzi do dramatów. Niedawno informowaliśmy o akcji ratunkowej na Disney Cruise. Do wody wpadło wtedy dziecko, a ojciec ruszył mu z pomocą. Wówczas sytuacja skończyła się szczęśliwie i nikt nie został ranny.
Tragiczny koniec miało natomiast zdarzenie na Icon of the Seas. W piątek 25 lipca ok. godziny 19:30 na największym wycieczkowcu świata 35-letni członek załogi pochodzący z RPA zaatakował nożem 28-letnią koleżankę z pracy pochodzącą z tego samego kraju.
Kobieta miała zostać kilka razy raniona nożem w klatkę piersiową. Mężczyzna po tym, jak brutalnie ją zaatakował, wyskoczył za burtę statku. Ekipa ratunkowa błyskawicznie ruszyła mu z pomocą. Mimo tego życia mężczyzny nie udało się uratować.
Royal Caribbean wydał oświadczenie ws. wydarzenia na Icon of the Seas
W krótkim oświadczeniu przesłanym redakcji NBC News zajście na pokładzie Icon of the Seas skomentowała firma Royal Caribbean, która jest właścicielem jednostki. W komunikacie czytamy, iż ranna kobieta została przekazana pod opiekę pokładowych lekarzy. Jej stan określany jest jako stabilny.
Rzecznik firmy poinformował, iż brutalny atak był konsekwencją "osobistego sporu" między poszkodowaną a sprawcą. "Niestety drugi członek załogi zmarł po tym, jak wypadł za burtę i został wydobyty podczas akcji poszukiwawczo-ratunkowej" – dodano w komunikacie. Firma nie ujawniła tożsamości członków załogi biorących udział w tym incydencie.