Poznaliśmy się na studiach. Przez pierwszy rok choćby nie zwracaliśmy na siebie uwagi, aż któregoś dnia coś we mnie pękło – zauroczyłam się Nikodemem. Był starszy, wysportowany, z brodą, która nagle wydała mi się bardzo pociągająca.
Nasza znajomość gwałtownie przerodziła się w związek. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Wszyscy dookoła żartowali, iż jesteśmy „młodym małżeństwem”. Byłam zakochana po uszy – może aż za bardzo, bo nie zauważyłam tego, co powinnam była dostrzec od początku.
Nikodem nigdy nie chciał płacić za kino, wspólne zakupy czy wyjścia. Czasem coś dzieliliśmy po równo, ale zwykle to ja pokrywałam większość wydatków. Na moje pytania odpowiadał wymijająco, twierdząc, iż „wszystko jest w porządku”.
Wzięliśmy ślub na piątym roku studiów, zamiast wesela pojechaliśmy w podróż poślubną. Po ukończeniu uczelni oboje znaleźliśmy pracę, choć z czasem ja musiałam pracować znacznie ciężej…
Zmarł ojciec Nikodema. Jego mama i młodszy brat zostali sami, więc Nikodem zaczął poświęcać im dużo czasu – co rozumiałam. Ale sytuacja gwałtownie wymknęła się spod kontroli.
Moi rodzice kupili nam mieszkanie, ale całe jego urządzenie – meble, wyposażenie – spadło na mnie. Nikodem miał się zająć tym z własnej pensji. Niestety, ta pensja regularnie „znikała” u jego mamy, która pogrążona w żałobie porzuciła pracę, nie mając zamiaru wracać do aktywności zawodowej.
Na moje barki spadły wszystkie opłaty, zakupy, a choćby zakup mebli. Nikodem nie robił nic, by nam pomóc. Gdy zaproponowałam, by dorobił, odpowiedział, iż „jemu wystarcza”.
W końcu sama znalazłam dodatkowe zajęcie, urządziłam mieszkanie, zaczęłam oszczędzać na samochód. A Nikodem? On przez cały czas przekazywał swoje pieniądze mamie i bratu, całkowicie ignorując nasze wspólne potrzeby.
Powiedziałam dość.
Postawiłam mu ultimatum: albo zacznie inwestować w nasze wspólne życie, albo niech dalej utrzymuje swoją rodzinę – ale już beze mnie. Nie zareagował.
Rozwiedliśmy się. Nie żałuję tej decyzji. Może była trudna, ale konieczna. Uświadomiłam sobie, iż przez cały czas byłam wykorzystywana. Nikodem był leniwy, skąpy i nie potrafił wziąć odpowiedzialności za swoje życie – ani tym bardziej za nasze wspólne.
Dziś buduję wszystko od nowa – ale na własnych zasadach. I wiem, iż lepiej być samej niż z kimś, kto tylko bierze, a nic nie daje w zamian.