Błysk Głośny huk Ciemność Ciemność
W końcu ciemność zaczęła się rozpraszać. Usłyszałem głos:
Weronika Władysławówna, to ratownik, tam coś wybuchło.
Przez ból poczułem na szyi dotyk dłoni. Próbowałem lekko otworzyć powieki. Udało się z trudem. Przed oczami zawisł wisiorek w kształcie prostokąta z wygrawerowanymi znakami zodiaku Oczy kobiety w białym kitlu
Na salę operacyjną! rozległ się głos tuż obok.
Rodzice wrócili z pracy. Matka od razu ruszyła do kuchni, zaglądając po drodze do pokoju, gdzie syn odrabiał lekcje. Dariusz, wchodząc do pokoju, od razu zauważył, iż syn nie jest w najlepszym nastroju.
Tomek, co się stało? ojciec poklepał go po głowie.
Nic burknął czwartoklasista.
No dalej, mów!
Za niedługo Dzień Kobiet. Nauczycielka zatrzymała nas dziś po lekcjach i kazała przygotować dziewczynkom prezenty.
I w czym problem? uśmiechnął się ojciec.
Chłopaków i dziewczyn jest tyle samo. Rozdzieliła, kto komu ma dać prezent syn ciężko westchnął. Mnie przypadła ta brzydka, Weronika Jarosz.
Wszystkie dziewczyny chcą dostać prezent na Dzień Kobiet, choćby te brzydkie ojciec starał się mówić do niego jak do dorosłego. A jak ich dobierała? Po alfabecie?
Nie, po znakach zodiaku.
Jak to? Dariusz nie wytrzymał i znów się uśmiechnął.
Po zgodności. Weronika jest Panną, a Panny najbardziej pasują do Byków. A ja jestem Bykiem.
To dobrze, jeżeli pasujecie! Jak dorośniesz, może się jeszcze zakochasz.
Ojciec parsknął śmiechem. Do pokoju wbiegła matka:
Co się tu dzieje?
Ewa, idź do kuchni twarz ojca stała się poważna. Rozmawiamy z synem na poważne tematy.
Gdy matka wyszła, Tomek zapytał smutnym głosem:
Tato, co mam teraz zrobić?
Przygotować prezent!
Jaki?
Jutro w pracy zrobię coś dla twojej wybranki.
Tato, jaki ty możesz zrobić prezent? Przecież pracujesz w fabryce.
Tak! Ale w galwanizerni. Mamy tam wszystkie rodzaje pokryć metali.
Tato, nie rozumiem.
Jutro sam zobaczysz!
Następnego dnia ojciec przyniósł wisiorek na łańcuszku w kształcie prostokąta, który wyglądał jak złoty. Po jednej stronie były wygrawerowane dwa znaki zodiaku Byk i Panna, a po drugiej drobnym, ale pięknym pismem napisano:
Mojej koleżance z klasy Weronice z okazji Dnia Kobiet! Tomasz.
Och, jak ten wisiorek pięknie wyglądał! A gdy mama zapakowała go w foliowy woreczek, stał się jeszcze bardziej niesamowity.
I nadszedł siódmy marca. Nauczycielka nie zamierzała prowadzić lekcji. Najpierw uczniowie wręczyli jej prezent. Długo dziękowała. Potem ogłosiła, iż chłopcy mają wręczyć upominki dziewczynom.
Co się wtedy zaczęło! Wszyscy chłopcy rzucili się do swoich wybranek. Tomek też podszedł do Weroniki Jarosz i powiedział, jak nauczył go tata:
Weronika, życzę ci wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet! Może kiedyś los połączy Byka i Pannę.
Wypowiedziawszy wyuczone zdanie, Tomek wrócił na swoje miejsce i, oczywiście, nie zauważył, jak zabiło serce tej jego zdaniem brzydkiej dziewczyny.
Wkrótce rodzice Weroniki przeprowadzili się do innej dzielnicy, a ona sama od piątej klasy zaczęła chodzić do innej szkoły.
Tomasz otworzył oczy. Biały sufit szpitalnej sali. Spróbował poruszyć rękami i nogami. Ruszała się tylko lewa ręka.
Gdzie jestem? zapytał, nie wiedząc nawet, kogo.
Usłyszał stukot kul i do łóżka podszedł inny pacjent, spojrzał na niego uważnie i spytał:
Ocknąłeś się? Jesteś na oddziale chirurgii urazowej.
Czy mam wszystkie ręce i nogi? Tomasz mówił cicho.
Chyba tak tamten uśmiechnął się. Tylko cały jesteś zabandażowany od stóp do głów.
To dobrze, jeżeli wszystko na miejscu.
Podeszła pielęgniarka i zapytała życzliwie:
Jak się czujesz?
Co się ze mną stało? odpowiedział pytaniem.
Twojemu życiu nic nie zagraża. Ręce i nogi będą działać. Tylko zostanie trochę blizn podała włączony telefon. Twoja mama prosiła, żebyś zadzwonił, jak się obudzisz.
Synku przez łzy odezwał się głos matki.
Mamo, wszystko w porządku starał się mówić jak najpewniej. Mówią, iż tylko małe blizny zostaną. Niedługo mnie wypiszą.
Nie pozwolili mi zostać z tobą na noc. Synku, zaraz przyjdę.
Mamo, nie martw się za bardzo!
Położył telefon obok siebie i spróbował uśmiechnąć się do pielęgniarki:
Dziękuję.
No, tak gwałtownie cię nie wypiszą uśmiechnęła się w odpowiedzi. Na pewno poleżysz ze trzy tygodnie.
Co się stało? zapytał sąsiad z sali, gdy pielęgniarka wyszła.
Jestem ratownikiem. W fabryce zaczęły wybuchać butle z tlenem Tomasz zaczął przypominać sobie. Wezwali nas. Dotarliśmy przed strażaków. Hala była ogromna, wewnątrz trzech poszkodowanych. Wbiegliśmy, butle porozrzucane, tu i ówdzie ogień. Wynosiliśmy ich Ja wychodziłem ostatni Gdy byłem już przy drzwiach, kolejna butla eksplodowała Dalej nie pamiętam.
No, dostało ci się.
Tomasz Nowak rozległ się głos pielęgniarki. Masz gościa z pracy.
Cześć, Tomek! Jak się czujesz?
Ręce i nogi całe! odpowiedział z przekonaniem. Tylko na razie mogę podać ci lewą dłoń.
Nie przejmuj się!
Co tam dalej się działo?
Już wychodziliśmy, gdy wybuchło. Od razu wróciliśmy, wyciągnęliśmy cię cały we krwi lekarze byli już na miejscu
Dzięki.
Tomek, o czym ty mówisz?! nagle na twarzy kolegi pojawił się uśmiech. Podobno chcą nas odznaczyć.
Do tego czasu mnie wypiszą.
Dobra, idę już. Zaraz będzie obchód. Pielęgniarka kazała nie przeciągać.
Z








