Dostałam brzydką – moje życie zmieniło się na zawsze

newskey24.com 4 dni temu

Błysk Głośny huk Ciemność Ciemność
W końcu zaczęło się rozjaśniać. Usłyszał czyjś głos:
Weronika Władimirowna, to ratownik, u nich coś wybuchło.

Przez ból poczuł na szyi dotyk czyjejś dłoni. Próbował uchylić powieki. Udało się z trudem. Przed oczami miał wisior w kształcie prostokąta z wygrawerowanymi znakami zodiaku Oczy kobiety w białym kitlu
Na salę operacyjną! rozległo się tuż obok.

Rodzice wrócili z pracy. Matka od razu rzuciła się do kuchni, zaglądając po drodze do pokoju, gdzie syn odrabiał lekcje. Marek, wchodząc do pokoju, od razu zauważył, iż syn nie jest w najlepszym nastroju.
Tomek, co się stało? ojciec poklepał go po głowie.
Nic burknął czwartoklasista.
No dalej, mów!
Za kilka dni Dzień Kobiet. Nauczycielka zatrzymała nas dzisiaj i powiedziała, iż mamy przygotować dziewczynkom prezenty.
No i w czym problem? uśmiechnął się ojciec.
Chłopaków i dziewczyn jest po równo. Ona rozdzieliła, kto komu ma dać syn ciężko westchnął. Mnie przypadła brzydka, Weronika Jarosz.
Wszystkie dziewczyny chcą dostać prezent na Dzień Kobiet, choćby te brzydkie ojciec starał się mówić do syna jak do dorosłego. A jak ona rozdawała? Po alfabecie?
Nie, po znakach zodiaku.
Jak to? Marek nie mógł się powstrzymać i znów się uśmiechnął.
Po zgodności. Weronika jest Panną, a Panny najlepiej pasują do Byków. A ja właśnie jestem Bykiem.
To dobrze, iż pasujecie! Jak dorośniesz, może się jeszcze w niej zakochasz.

Ojciec nie wytrzymał i roześmiał się. Do pokoju natychmiast wpadła matka:
Co się tu u was dzieje?
Ela, idź do kuchni twarz ojca stała się poważna. Mamy z synem istotną rozmowę.

Gdy matka wyszła, Tomek smutnym głosem zapytał:
Tato, co ja mam teraz zrobić?
Przygotować prezent!
Jaki?
Jutro w pracy zrobię twojej wybrance prezent.
Tato, jaki ty możesz zrobić prezent? Przecież pracujesz w fabryce.
Tak! Ale w galwanizerni. A my zajmujemy się wszelkimi powłokami metali.
Tato, nie rozumiem.
Jutro sam zobaczysz!

***

Następnego dnia ojciec przyniósł wisior na łańcuszku w kształcie prostokąta, który wyglądał na złoty. Na jednej stronie były wygrawerowane dwa znaki zodiaku Byk i Panna, a na drugiej drobnym, ale eleganckim pismem napisano:
Mojej koleżance z klasy Weronice z okazji Dnia Kobiet! Tomasz.

Och, jak pięknie wyglądał ten wisior! A gdy mama zapakowała go w kolorowy woreczek, prezent stał się jeszcze bardziej niesamowity.

***

I nadszedł siódmy marca. Nauczycielka nie zamierzała prowadzić lekcji. Najpierw uczniowie wręczyli jej prezent. Długo dziękowała. Potem ogłosiła, iż chłopcy mają wręczyć podarki dziewczynkom.

Co się wtedy działo! Wszyscy chłopcy rzucili się do swoich wybranek. Tomek też podszedł do Weroniki Jarosz i powiedział, jak nauczył go tata:
Weronika, gratuluję ci Dnia Kobiet! Może kiedyś los połączy Byka i Pannę.

Wypowiedziawszy wyuczone zdanie, Tomek ruszył na swoje miejsce i oczywiście nie zauważył, jak zabiło serce tej według niego brzydkiej dziewczyny.

Wkrótce rodzice Weroniki przeprowadzili się do innej dzielnicy, a ona sama od piątej klasy zaczęła chodzić do innej szkoły.

***

Tomasz otworzył oczy. Biały sufit w szpitalnej sali. Spróbował poruszyć rękami i nogami. Ruszała się tylko lewa ręka.
Gdzie ja jestem? zapytał, nie wiedząc adekwatnie kogo.

Usłyszał stukot kul, a do jego łóżka podszedł pacjent na kulach, uważnie na niego spojrzał i zapytał:
Ocknąłeś się? Jesteś na chirurgii urazowej.
Czy moje ręce, nogi są całe? spytał Tomasz cichym głosem.
Wygląda na to, iż tak tamten obwieścił radosną nowinę. Tylko jesteś zabandażowany od stóp do głów.
To dobrze, jeżeli wszystko jest na miejscu.

Wtedy podeszła pielęgniarka i życzliwie zapytała:
Jak się czujesz?
Co się ze mną stało? odpowiedział pytaniem na pytanie.
Twojemu życiu nic nie zagraża. Ręce i nogi będą działać. Zostanie tylko trochę blizn podała mu włączony telefon. Twoja mama prosiła, żebyś do niej zadzwonił, jak się obudzisz.

Synku przez łzy odezwał się głos matki.
Mamo, wszystko w porządku starał się mówić jak najpewniej. Powiedzieli, iż zostaną tylko małe blizny. niedługo mnie wypiszą.
Nie pozwolili mi zostać z tobą na noc. Synku, zaraz przyjdę.
Mamo, nie martw się za bardzo!

Odłożył telefon obok siebie, próbując uśmiechnąć się do pielęgniarki:
Dziękuję!
No, prędko cię nie wypiszą odpowiedziała z uśmiechem. Poleżysz ze trzy tygodnie. Na pewno!

Co się u was stało? spytał sąsiad z sali, gdy pielęgniarka wyszła.
Jestem ratownikiem. W fabryce zaczęły wybuchać butle z tlenem zaczął przypominać sobie Tomasz. Wezwali nas. Dotarliśmy przed strażaków. Pomieszczenie ogromne, w środku trzech poszkodowanych. Wbiegliśmy tam, butle porozrzucane, tu i ówdzie ogień. Zaczęliśmy wynosić rannych Ja wychodziłem ostatni Gdy byłem już przy drzwiach, wybuchła kolejna butla Dalej nie pamiętam.
No, dostało ci się.
Tomasz Kowalski rozległ się głos pielęgniarki. Masz gościa z pracy.

Cześć, Tomek! Jak się czujesz?
Ręce i nogi całe! odpowiedział optymistycznie. Ale na razie mogę podać tylko lewą rękę!
Daj spokój!
Co tam dalej było?
Już wychodziliśmy, gdy wybuchło. Od razu wróciliśmy, wyciągnęliśmy cię cały we krwi lekarze byli już na miejscu
Dzięki!
Tomek, o czym ty mówisz?! twarz kolegi nagle się rozjaśniła. Podobno mają nas odznaczyć.
Do tego czasu mnie wypiszą.
Dobra,

Idź do oryginalnego materiału