Mam swoje ulubione miejsca w ramach okolicy, w której mieszkam. Znajdują się one w moim zasięgu rowerowym, mają wartość historyczną i co najważniejsze — dają mi ukojenie. To enklawy zieleni, ponieważ tylko tak prawdziwie wypoczywam. No i zawsze wiem, dokąd pojechać, kiedy wybieram się na szlak. Wiem, iż sporo osób podróżuje na dwóch kółkach dla samej tylko rekreacji, ja jednak lubię mieć cel. Dla mnie jest on ważny. Posłuchajcie…
Jestem osobą, która ceni sobie przestrzeń, a w niej drogi gruntowe wijące się po dolnośląsku między polami najróżniejszych upraw. Las, którego uczę się za każdym razem, gdy znikam w nim na wiele godzin i parki dominialne — często prawdziwe oazy egzotycznych roślin. W tych dawnym ogrodach dworskich, zakładanych przy rezydencjach dolnośląskich jaśniepanów, rosły platany, glediczje, tulipanowce oraz inne nie nasze gatunki drzew. To prawdziwe ogrody botaniczne, gdzie nierzadko spotyka się starodrzew robiący ogromne wrażenie swoim gabarytem. Lubię takie miejsca, bo nie są jedynie przyjemnymi enklawami zieleni, ale mają również wartość dziejową, co dla mnie jest bezcenne. W tym opowiadaniu zaprezentuję Wam 8 takich punktów na mapie Dolnego Śląska, do których przybywam kilka razy do roku i one nigdy mi się nie nudzą. Ósemka jest symbolem nieskończoności, dlatego właśnie taką liczbę wybrałam na potrzeby tego wpisu. Pasuje tu bardzo.
1. Zamek myśliwski w Kwietnie
Ta miejscówka to mój numer jeden pod kilkoma względami. Po pierwsze — Kwietno leży tylko kilkanaście kilometrów od Środy Śląskiej, a więc bardzo blisko. Dlatego jestem tam naprawdę często, bo lubię te sztuczne ruiny i dotarcie do nich to dla mnie pikuś.
Po drugie — to świetne, choć chyba nie do końca legalne miejsce biwakowe. Kiełbaski z ogniska smakują na szlaku jak kawior, a bliskość ruin sprawia, iż takie obozowanie na dziko staje się niezapomnianą przygodą.
Jednak należy pamiętać, iż w naszym kraju palenie ognia poza wyznaczonymi do tego specjalnymi miejscami w terenie jest zabronione. Grożą za to nieprzyjemności i niemałe mandaty.
Po trzecie — zawsze zabieram tam ludzi, którzy mnie odwiedzają i nie znają tej okolicy. Zameczek robi na nich piorunujące wrażenie. To zawsze jest atrakcja, która zapada w pamięci i miło się kojarzy.
Dokąd pojechać rowerem? Sztuczne ruiny
A teraz kilka słów o tej budowli i o jej otoczeniu. Teraz wydaje się, iż obiekt ten stoi w lesie, ale kiedyś był to park dominialny. Wzniesiono go mniej więcej pośrodku nieistniejącej dziś w całości drogi pomiędzy majątkami w Kwietnie i Dębicach.
Przy zameczku, który od samego początku wybudowany został jako ruiny, znajdowały się stawy. przez cały czas można je namierzyć w tym terenie, choć nie są zagospodarowane i latem rzęsiste.
Budowla ta stylizowana była na średniowieczną warownię, jednak to tylko pozory, ponieważ wzniesiono ją w XX wieku. Nie wykluczam jednak, bo to bardzo prawdopodobne jest, iż stanęła w miejscu wcześniejszego, prawdziwego fortu.
Obiekt częściowo wykorzystywano podczas polowań. Myślę, iż urządzano w nim biby po łowach, jednak przede wszystkim były to romantyczne ruiny, które stanowiły doskonały cel do spacerów dla jaśniepaństwa z pałacu w Kwietnie.
2. Grodzisko średniowieczne Bagno
Tym zabytkowym obiektem jestem oczarowana od pierwszej chwili, gdy tam przybyłam. Od tamtej pory odwiedzam to miejsce co roku i chętnie zabieram ze sobą osoby, które go nie znają. Grodzisko położone jest około jednego kilometra od dzisiejszego Bagna, w którym znajduje się niezwykłej urody pałac i cudny ogród, a wszystko to zachowane w stanie doskonałym.
Warto przyjechać do tej pięknej wsi dolnośląskiej, leżącej na terenie powiatu trzebnickiego i przekonać się na własnej skórze, iż Bagno prawdziwie wciąga. Teren parku przypałacowego jest dostępny do zwiedzania dla wszystkich. Więcej napisałam o tym miejscu w tym wpisie — PRAWDZIWE BAGNO. Znajdziecie tam sporo fotografii, rysy historyczne oraz naprawdę zajmującą legendę, która dosłownie mnie opętała.
Dokąd pojechać rowerem? Grodzisko Bagno
Obiekt historyczny nie jest trudny do namierzenia w terenie, jednak ja nie trafiłam tam za pierwszym razem. Okolice Bagna są mocno zalesione i dzikie. Znajduje się wprawdzie tablica przy drodze z informacją jak tam dojechać, ale obrosły ją krzaki i nietrudno ją przeoczyć.
Grodzisko zachowało się w tak dobrym, choć mocno zmienionym stanie dzięki jednemu z dawnych właścicieli Bagna. Ten jaśniepan postanowił, iż urządzi tam nekropolię rodzinną. I jak powiedział, tak zrobił.
Legenda głosi, iż w danych czasach stał tam zamek kasztelański. O obiekcie tym popełniłam wpis blogowy. Tutaj znajdziecie tę treść — Na tropie mogiły Guntera Kisslinga. Przeczesywaliśmy wtedy cały ten obszar, szukając rzeczonego grobu i dlatego udało mi się zebrać spore archiwum fotograficzne. Ten obiekt to miejsce po rezydencji szlacheckiej motte. Takie było jego pierwotne przeznaczenie.
Grodzisko jest opisane. Stoi tam kamienna płyta informacyjna. Obiekt historyczny znajduje się z dala od asfaltowej drogi, w lesie i na odludziu. przez cały czas — tak jak i przed wiekami — otacza go mokra fosa. Uwielbiam to miejsce o każdej porze roku.
To idealny cel dla pieszej i rowerowej wędrówki w terenie niezabudowanym. Magiczny punkt na mapie Dolnego Śląska, przy czym nieoblegany przez turystów. Same plusy, zero minusów.
3. Park dominialny w Piortowicach
Miejscowość ta należy do powiatu średzkiego i do gminy Kostomłoty. Ongiś na jej terenie znajdował się ogromny zespół pałacowo parkowy. Dzisiaj nie ma tam śladu po rezydencji, a z parku zrobił się las. Pomimo tego jednak jest to wspaniały cel dla wyprawy rowerowej, dlatego nie ma roku, abym nie przybywała na dwóch kółkach do Piotrowic. Ta jaśniepańska enklawa zieleni zdziczała wprawdzie, ale klimat w jej ramach jest baśniowy.
Rośnie tam dużo starych drzew, przy alejach spotkać można platany. Trawa czasem jest koszona, ale nieczęsto. Rzadko spotykam tam ludzi. Obszar pełen jest wody. Chodzi się po mostkach, przekraczając strumyki albo, gdy chce się wejść na wyspę…
Nie zawsze, ale często jeżdżę tam sama, żeby pobyć sobie po prostu w tym zielonym miejscu. Kiedy nastają upalne letnie dni, między tymi drzewami, na wąskich alejach, które wiją się wokół akwenów, jest przyjemnie chłodno.
Dokąd pojechać rowerem? Park pełen tajemnic
To naprawdę duży, zadrzewiony teren. Można natknąć się na interesujące obiekty w jego ramach. Znajduje się tam grodzisko średniowieczne, pomnik poległych w I wojnie światowej z nazwiskami mieszkańców nieistniejącego pałacu.
Jest tam też obelisk ku pamięci Bismarcka, grobowiec w kształcie piramidy, stary kościół ewangelicki i kilka innych, a wszystko to opływa rzeka Strzegomka. Można wybrać się tam z aparatem na cały dzień i nie nudzić się wcale.
Na jednej z wysepek w paku znajdował się cmentarz dla psów, które należały do właścicieli tego majątku. przez cały czas leżą tam kamienie z tych pochówków, jednak panuje tam nieład. prawdopodobnie pieskowe groby zostały rozkopane.
Będąc w parku dominialnym w Piortrowicach lubię też zerknąć na resztę tego założenia dworskiego. Sporo tam zrujnowanych, ale przez cały czas ciekawych budowli, którymi można nacieszyć oczy. Do Piotrowic zawsze wracam z przyjemnością i odkrywam tam coś nowego.
4. Park dworski w Udaninie
Udanin również leży na terenie powiatu średzkiego. W miejscowości tej znajduje się dobrze zachowany zespół dworski, składający się z pałacu, budynków folwarcznych i parku. Doszły mnie wieści, iż ta cudna enklawa zieleni, do której przybywam kilka razy do roku, tylko po to, aby sobie tam pobyć, jest własnością właścicieli dworu.
Park jest perfekcyjnie utrzymany i udostępniany mieszkańcom Udanina, aby mogli wypoczywać w tym cudnym miejscu. Jestem wdzięczna, iż i ja też mogę.
To obiekt historyczny i zabytkowy. Zupełnie inna liga niż ten w Piotrowicach, bo zadbany. Kocham się w tej enklawie zieleni od lat i pamiętam pierwszą moją tam wizytę. Nie mogłam uwierzyć, iż dawny pański ogród znalazłam dostępnym i w tak doskonałym stanie. Frutek też był zachwycony. Trawa przystrzyżona, mięciutka, aleje wygodne, dużo przestrzeni i cienia w gorący dzień.
Dokąd pojechać rowerem? Dworskie klimaty
Pomimo iż jest to miejsce dostępne, niewielu dotąd spotykałam tam spacerowiczów. Przeważnie jesteśmy sami z Frutkiem między starymi drzewami i możemy upajać się dworskim klimatem. Panuje tam niesamowicie sielankowa atmosfera. W koronach drzew mieszkają ptaki, w rabatkach kwitną kwiaty, dookoła mnóstwo interesujących gatunków roślin. Prawdziwy Eden.
5. Park miejski w Brzegu Dolnym
To prawdziwy gigant. Teraz to zieleń miejska, ale kiedyś, dawno temu była ona własnością najpierwszego z Brzegu — von Hoyma. Ten dawny park dominialny jest dostępny dla wszystkich razem z pałacem i resztą zachowanych zabytkowych budowli na tym terenie. Brzeg Dolny to fenomenalny cel na letnią, rowerową wyprawę nad Odrę. W tym wpisie opracowałam dla was trasę turystyczną po najciekawszych punktach w tym mieście — ZWIEDZANIE BRZEGU DOLNEGO. Polecam zainteresowanym tematem.
Do parku tego przyjeżdżam na dwóch kółkach ze Środy Śląskiej kilka razy w sezonie. Czasami nocą, podczas wojaży po zachodzie słońca. Moim zdaniem, nie można się tam nudzić. O każdej porze roku wszystko to wygląda zupełnie inaczej.
Dokąd pojechać na rowerze? Z wizytą u von Hoyma
W tym ogromnym, zadrzewionym obszarze, który chwilami przypomina las, znajdują się zajmujące, historyczne punkty, przy których warto przystanąć. Wędrowiec natknie się na nie, spacerując pomiędzy stawami w parku.
Wejście do tej zabytkowej, treściwej dziejowo i niezwykle pięknie utrzymanej enklawy zieleni jest bardzo reprezentacyjne. Brzeg Dolny naprawdę wspaniale zadbał o ten teren. Bywam tam bardzo często i za każdym razem się zachwycam. W dawnym parku dominialnym ministra Śląska — von Hoyma prawdziwie wypoczywam, zwłaszcza gdy przyjadę tam poza weekendem albo w nocy. Wówczas nie ma tam tłumów i jest naprawdę cudnie.
Pośród leciwych drzew znaleźć można resztki dawnego cmentarza żydowskiego. kilka po nim zostało, ale jest czytelny w terenie. Nieco dalej znajduje się ruina grobowca rodziny von Hoym. Bardzo interesujące miejsce. Mauzoleum robi wrażenie. Tuż przy nim namierzyć można resztki starej nekropoli. Niektóre płyty grobowe są czytelne.
Zagospodarowanie dawnego parku dominialnego w taki sposób, iż jest on dostępny dla wszystkich to wielkie dobro. Mieszkańcy tego niedużego i w sumie bardzo młodego miasta nad Odrą mają wielkie szczęście, iż cały ten obszar jest publiczny.
6. Lasek świętej Jadwigi
To miejsce historyczne z legendą i wątkiem religijnym. W tym niewielkim lesie dawnymi laty miał stać się cud. Księżna Jadwiga bowiem zatrzymała się tam na chwilę, będąc w drodze powrotnej z pieszej pielgrzymki do klasztoru w Lubiążu i odwróciła się za siebie, aby po raz ostatni w tamtej drodze spojrzeć na wieże tego sakralnego obiektu. W tym dokładnie momencie pod jej stopą trysnęło źródło.
I od tamtej chwili zaczyna się historia tego miejsca, które z czasem stało się znane w okolicy przez wzgląd na wodę o uzdrawiających adekwatnościach. Studnia świętej Jadwigi przez cały czas tam jest. Obok niej urządzono legalne miejsce biwakowe z możliwością grillowania. Znajdują się tam również ławy i stół.
Rzeczony Lasek świętej Jadwigi oddalony jest od Lubiąża o dobry kilometr. Miejsce to ciche i pomimo iż niby turystyczne, to — choć przyjeżdżam tam na rowerze często — nigdy nie spotkałam w nim ludzi. Dawno temu, w czasach, gdy mieszkali na tym terenie Niemcy, w lesie urządzono drogę krzyżową. Wybudowano wówczas kaplice, ale po roku 1945 wszystkie one zostały rozebrane. Sama droga krzyżowa jednak ocalała i myślałam, iż już zawsze tak będzie — małe drewniane kapliczki zawieszone na drzewach przy kolejnych stacjach.
Jednak ostatnio wiele się zmieniło. Nieistniejące obiekty sakralne zrekonstruowano. Dla mnie to wręcz nieprawdopodobne, iż ktoś zdecydował, aby je odtworzyć w tym miejscu.
Dokąd pojechać na rowerze? Las księżnej Jadwigi. interesujące miejsce na szlaku
Wszystkie opisywane tu miejscówki są idealnymi celami dla letnich, rowerowych wypraw w ramach rekreacji. Osobiście na temat lasu Jadwigi mam takie zdanie, iż kocham tę enklawę zieleni. Lubiąż położony jest w powiecie wołowskim i ze Środy Śląskiej mam tam spory kawałek drogi, jednak to nigdy nie jest dla mnie za daleko. Oczywiście bardziej znany od rzeczonego lasku z tej nadodrzańskiej miejscowości jest klasztor cystersów, który niewątpliwie jest zabytkiem światowej klasy. Ja jednak wolę tę magiczną ciszę na wzgórzu w oprawie zieleni. Najpiękniej jest tam wiosną…
Z czasem kaplice zostaną wyposażone wewnątrz. Być może wówczas to ustronie stanie się celem pielgrzymek i zaczną tu przybywać tłumy. Nie jest to niemożliwe, choć szczerze w to wątpię, a przynajmniej mam taką nadzieję, iż tak się nie stanie. Wolałabym bowiem, aby miejsce to pozostało odludne. Ja nie lubię gwałtownych zmian. I nie cierpię, gdy zabiera mi się moją ulubioną przestrzeń.
Taka jestem. Wybieram odludzia, bo meczą mnie tłumy. Kocham samotność i milczenie. Uwielbiam naturę, długie letnie dni i drogę przed sobą. Podróżuję po dolnośląskiej ziemi na rowerze, a więc wszędzie zjawiam się cicho. Jak duch. Lubię siebie taką.
7. Rezerwat przyrody Zabór
Nigdy nie brakuje mi odpowiedzi na pytanie — dokąd pojechać rowerem? Moje wojaże na dwóch kółkach kierowane są nastrojami. Czasami mam ochotę na betonową ścieżkę rekreacyjną i miejscówkę blisko miasta, a niekiedy wybieram totalną dzicz. Rezerwat przyrody Zabór to wielki obszar leśny, który chroniony jest prawem. Wolno tam przebywać, ale tylko na ścieżce dydaktycznej. Zakaz ten jest ogólnie respektowany, ponieważ to las podmokły i wszędzie poza tą drogą są bagna. To bardzo wartościowe przyrodniczo miejsce, znajdujące się na terenie gminy Miękinia.
Rezerwat jest zjawiskowy. Można tam przyglądać się naturze w jej najpiękniejszej wersji. W tej okolicy nigdzie nie jest bardziej dziko. Mieszka tu mnóstwo gatunków ptaków i innych zwierząt, które znajdują się pod ochroną. Nie brakuje też cennych roślin w tym obszarze. Poza tym powietrze tam jest czyste, cisza głęboka a zieleń soczysta.
W dzicz pojechać rowerem. Zielone płuca powiatu średzkiego
W Rezerwacie przyrody Zabór natura trwa tak jak przed wiekami, gdy człowiek w nią nie ingerował. Nie wolno tam wjeżdżać głośnymi pojazdami, jedynie rower jest dozwolony. Nie rośnie tam zbyt wiele starych drzew, ponieważ to trzęsawisko. Teren poprzecinany jest strumieniami, które rozlewają się po tym lesie, tworząc dookoła przestrzeń dla łęgów.
Nie wszystkie rezerwaty przyrody są dostępne dla turystów, dlatego naprawdę jestem wdzięczna, iż Zabór został udostępniony do zwiedzania. Przybywam tam kilka razy do roku, ponieważ znajduje się on bardzo blisko Środy Śląskiej. Staram się każdej wiosny, w środku lata i jesienią. Tam zawsze jest pięknie.
Las jest bardzo skutecznym lekiem na choroby cywilizacyjne. Tak uważam i bardzo w to wierzę. Koi nerwy, leczy depresję, pozwala odnaleźć wewnętrzny spokój. Poza tym przebywanie w nim łączy się z aktywnością fizyczną, co wpływa dobroczynnie nie tylko na psychikę, ale i naszą fizyczność. Las to nasze naturalne środowisko, tylko ludzie o tym zapomnieli. Teraz ostępy często nas przerażają, zwłaszcza wizja bycia tam samemu. Może nie dotyczy to mężczyzn aż tak bardzo jak kobiet.
Zauważyłam, iż Panie unikają samotnych wędrówek po lesie. Uważają je za niebezpieczne, a o mnie mówią, iż szukam nieszczęścia w kniejach, iż sama się o nie proszę. A ja nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa jak wtedy, gdy jestem sama w wielkim lesie, i żeby tego było mało — nigdy nie spotkało mnie tam nic złego.
8. Park dominialny w Brenniku
Pamiętam kiedy w czasie obostrzeń w związku z pandemią wstęp do tego parku był wzbroniony. Stało się tak dlatego, iż na jego terenie, w zabytkowym pałacu mieści się ośrodek opieki dla osób starszych. Byłam zrozpaczona, gdy przyjechałam tam wiosną i nie mogłam nacieszyć się jedną z moich ulubionych miejscówek. Odwiedzam ten park każdego roku, a wtedy mi nie pozwolono. Na szczęście teraz wszystko się zmieniło.
To jeden z najpiękniejszych ogrodów dolnośląskich z przeszłością dominialną. Doskonale zachowany, z akwenami i starymi drzewami przy głównej alei. Jest tak uroczy, iż w ubiegłym roku postanowiłam przyjechać tam na rowerze po zmroku. Tutaj zostawiam Wam relację z tej przygody — BRENNIK NOCĄ. To było niesamowite przeżycie.
W pałacu mieszkają starsi ludzie, którzy mają tam opiekę w jesieni życia, dlatego można ich spotkać siedzących na ławkach albo spacerujących przy stawie. Teren ten jednak jak na tyle duży, iż bez problemu również można cieszyć się tam samotnością, o ile ktoś tego potrzebuje.
Nie wiesz, dokąd pojechać rowerem? Wybierz Brennik!
Brennik jest częstym celem naszych rowerowych wojaży. Ines, podobnie ja także lubi to historyczne miejsce. Mamy stamtąd mnóstwo fotografii. To świetny plener dla zdjęć.
Jestem bardzo wdzięczna, iż ten zabytkowy park jest dostępny dla ludzi z zewnątrz. Że mogę po prostu tam wjechać i nacieszyć oczy dawnym założeniem dworskim. To jest jak teleportacja w czasie. Za każdym razem tak to przeżywam.
Zawsze wiem, dokąd pojechać. Cele moich rowerowych wojaży, poprzedzone są bardzo często samotną podróżą, która zajmuje wiele godzin. Są ze mną wtedy tylko mój pies, cisza i wiatr we włosach. Przemykam na dwóch kółkach mało uczęszczanymi drogami, nie spotykam ludzi, biwakuję na dziko. To mój sposób na życie. Polecam!
W mojej książce O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach znajdziecie więcej podobnych miejsc i związanych z nimi zajmujących historii. W linku poniżej zostawiam informacje na temat tej publikacji. Zapraszam!
Artykuł zawiera autoreklamę