Dobry znak

newskey24.com 3 dni temu

Dobry Znak

Pięć dni przed Sylwestrem Ola przeżyła tak wielką przykrość, rozczarowanie i upokorzenie, iż ledwo się pozbierała. Udało jej się to tylko dlatego, by nie psuć dzieciom świątecznej atmosfery.

Krzysztof w ostatnim czasie ciągle był niezadowolony ze wszystkiego. Drażniło go, co żona robiła lub mówiły dzieci. Wyładowywał się na nich, choćby dziesięcioletni Bartek zapytał:

Mamo, dlaczego tata jest teraz taki zły?

Córka Zosia, pierwsza klasa, może nie widziała problemu, ale starszy brat wyraźnie wskazał na niepokojące zmiany.

Synku, nie przejmuj się, tata ma trudności w pracy, wraca zmęczony. Porozmawiam z nim przytuliła chłopca i pocałowała w czubek głowy.

Ola zauważyła, iż mąż nie panuje nad sobą. Ostatnio coś było z nim nie tak: roztargniony, z byle powodu krzyczał, choćby na dzieci, choć wcześniej sam bawił się z nimi tak hałaśliwie, iż Ola musiała wszystkich uspokajać.

Tego dnia Bartek i Zosia znów zaczęli się bawić, biegając po mieszkaniu.

Przestańcie się rozrabiać, bo będzie kara! warknął Krzysztof, a dzieci zamarły zaskoczone jego tonem.

Szybko schowali się w swoim pokoju i zamknęli drzwi.

Krzysiu, o co chodzi? Można zwrócić uwagę łagodniej powiedziała Ola, widząc przestraszone spojrzenia dzieci.

Nic odburknął.

Nie kłam, to nie pierwszy raz. Nie widzisz, iż wyładowujesz na nas złość? Co myśmy ci złego zrobiły?

Nie spodziewała się jego reakcji i pożałowała, iż zaczęła tę rozmowę. Ale pomyślała:

Co za różnica, teraz czy później

Krzysztof zerwał się z kanapy, zawahał, ale w końcu wyznał:

Nie chciałem tego mówić przed świętami, ale skoro nalegasz

Dlaczego? zdziwiła się.

By nie psuć atmosfery.

I jak możesz to zepsuć?

Ola, no przecież wiesz Spotkałem inną kobietę, zakochałem się wyznał w końcu.

Cooo? Kiedy? nie mogła uwierzyć. To żart?

Nie, Ola. Odchodzę. Z dziećmi chcę się widywać w weekendy. Alimenty oczywiście płacić będę.

Była w szoku, chciała coś powiedzieć, ale mąż ją uprzedził.

Dzieciom powiem sam, nie mów im jeszcze.

Tylko nie teraz szepnęła, wiedząc, iż to dla nich będzie cios.

Skinęła głową i osunęła się na kanapę, próbując ogarnąć jego słowa. Krzysztof spakował walizkę i wyszedł, zatrzaskując drzwi.

Nigdy nie rozumiałam porzuconych kobiet myślała. Teraz wiem. To boli, jakby świat się zawalił. Muszę się jednak zebrać, dzieci potrzebują wyjaśnień.

Pewnie siedziałaby tak długo, gdyby Zosia nie wpadła do pokoju:

Mamo, tata gdzieś poszedł?

Tata? Wyjechał służbowo.

A kiedy wróci?

Nie wiem jeszcze, córeczko.

To będziemy świętować bez niego? dołączył Bartek.

Tak, we trójkę. Ale będzie choinka, prezenty, wszystko jak zawsze odpowiedziała, starając się uśmiechać.

Noc minęła bez snu. W głowie wciąż brzmiały jego słowa: Zakochałem się. Nie chciała się z tym pogodzić

Trzydziestego pierwszego zebrała się w sobie i zaczęła przygotowania. Bała się, iż dzieci coś zauważą, więc postanowiła przygotować mnóstwo smakołyków. Gotowanie zawsze było jej mocną stroną.

Przynajmniej oderwę myśli pomyślała. Sylwester musi być radosny, jak co roku. Dzieci i tak by nie spały.

Zaczęła gotować, ale przypomniała sobie, iż trzeba jeszcze coś dokupić.

Mamo, dokąd idziesz? spytała Zosia.

Do sklepu

Ja z tobą! pobiegła się ubierać.

Mamo, kup chipsy poprosił Bartek. Zosiu, przypomnij mamie! krzyknął za siostrą.

Po obiedzie dzieci wyszły na podwórko. Choinka już stała przystrojona, stół nakryty, w środku waza z owocami. Ola była w kuchni, gdy usłyszała głos Bartka:

Mamo, chodź szybko!

Co się stało? wyszła i zobaczyła, jak syn trzyma małego czarnego kotka z białym znaczeniem na czole.

Dzieci promieniały.

Nie, tylko nie to stanowczo powiedziała.

No mamooo zaczęła Zosia. Prosimy!

Jest brudny. Gdzie go znaleźliście?

Wystarczy go umyć!

Niech zostanie w klatce schodowej. Nakarmimy go. Teraz idźcie umyć ręce.

Bartek zamknął drzwi w milczeniu. Dzieci posłusznie umyły ręce i zamknęły się w pokoju. Ola czuła się winna, ale nie chciała kota w domu. Mąż odszedł, a teraz jeszcze to

Gdy szykowała kolację, zadzwonił dzwonek. Otworzyła na wycieraczce siedział kotek i wślizgnął się do środka.

Gdzie?! krzyknęła, widząc sąsiadkę, panią Wandę.

Ola, kot domagał się wejścia powiedziała z uśmiechem. To dobry znak, gdy zwierzę samo wybiera dom.

Dziece z euforią łapały kota, który schował się pod kanapą.

Wierz mi, kot w Nowy Rok to szczęście dodała sąsiadka i wyszła.

Ola milczała. Gdy kotek wyszedł, wyniosła go z powrotem.

Mamo, jesteś zła powiedział Bartek. Gdyby tata był w domu, by się zgodził.

Dzieci znów zamknęły się w pokoju. Gdy je zawołała na kolację, odpowiedzieli chórem:

Nie chcemy!

Zrozumiała, iż są obrażeni. Postanowiła dać im czas.

Niech ochłoną pomyślała.

Gdy przygotowywała ciasto, w domu panowała cisza. Zaczęła się zastanawiać, co robią dzieci. Cicho podeszła do drzwi i uchyliła je.

Zosia, przynieś ścierkę, bo mama zobaczy szepnął Bartek.

Sam przynieś!

Na podłodze było mokro, a obok siedział spokojnie czarny kotek. Ola wzięła go i znowu wyrzuciła.

Dziece znów zaprotestowały.

Ola padła na kanapę. Była wykończona.

Po co tyle jedzenia? Wystarczyłby sałatka i ciasto.

Zrobiło się ciemno, trzeba było nakrywać stół, ale nie miała siły. Dzieci płakały w pokojuNagle znów zadzwonił dzwonek, a gdy Ola otworzyła drzwi, zobaczyła Krzysztofa stojącego z zakurzonym samochodem i uśmiechem, który przypomniał jej dawno zapomniane szczęście, i zrozumiała, iż czasem los sam przynosi rozwiązanie, choćby pod postacią małego, czarnego kotka z białym znaczeniem na czole.

Idź do oryginalnego materiału