Dzisiaj wydarzyła się rzecz, która na nowo nauczyła mnie, jak istotny jest szacunek do innych, choćby w najbardziej niespodziewanych chwilach. Czasem trudno znaleźć adekwatną reakcję, gdy sytuacja nas zaskoczy. Przekonałem się o tym, jadąc pociągiem z Poznania do Warszawy ze złamaną ręką w gipsie.
Zaczęło się zwyczajnie. Zająłem swoje miejsce w przedziale, licząc, iż dotrę na miejsce bez problemów. Ból był do zniesienia, ale i tak nie było to wygodne. Podróż mijała spokojnie, aż nagle podeszła do mnie jakaś kobieta.
Wyglądała na zabieganą, wyraźnie szukała wolnego miejsca. Gdy zobaczyła, iż już siedzę, zatrzymała się i stanowczo zażądała, żebym jej ustąpił. Jej ton był ostry, niemal wyniosły, i od razu poczułem, jak w powietrzu zawisło napięcie.
Wziąłem głęboki oddech i powoli odpowiedziałem. To, co usłyszała, całkiem ją zaskoczyło. Stała przez chwilę, niepewna, co powiedzieć. A ja zrozumiałem, iż właśnie stała się ważna lekcja.
Z uśmiechem zaproponowałem jej miejsce. Ten prosty gest wywołał zupełnie niespodziewaną reakcję. Inni pasażerowie, którzy obserwowali sytuację, zamilkli, zaskoczeni moim spokojem. Pewnie spodziewali się kłótni, a zamiast tego usłyszeli coś zupełnie innego.
Powiedziałem: Wie pani, rozumiem, iż może się spieszyć, ale życie często uczy nas, iż inni bywają ważniejsi niż nasze własne potrzeby. Odrobina cierpliwości i szacunku może zmienić nie tylko nasz dzień, ale i dzień drugiej osoby.
Widziałem, jak pozostali pasażerowie patrzą na mnie z niedowierzaniem, ale i z uznaniem. Nie odpowiedziałem gniewem ani irytacją. Po prostu przypomniałem prostą prawdę czasem życzliwość działa lepiej niż stanowcze żądanie.
Kobieta, choć trochę zawstydzona, w końcu usiadła i skinęła głową na podziękowanie. Ale w jej oczach widziałem, iż ta lekcja zapadła jej głęboko. A ja znów zrozumiałem, iż czasem wystarczy odrobina wyrozumiałości, by zmienić czyjś świat.