Dobry Polak na emigracji czyli Polacy wcale nie są tacy źli.

agnieszkawieckowska.com 2 miesięcy temu

Wszyscy się przyzwyczaili do tego, iż o rodakach na emigracji mówi się źle. Ja też mam kilka takich postów tutaj na blogu. Nie wiem jak inne narodowości, ale my Polacy mamy tendencję do rozpamiętywania/podkreślania negatywnych historii – oczywiście tych, które są związane z rodakami, bo przecież inne narody tak nie robią! Przecież tylko my Polacy możemy się tak wykorzystywać. A skąd wiemy, iż np. Węgrzy tak nie robią? Albo Francuzi? No właśnie! Nie znając innych narodowości, słabe jest mówienie, iż tylko Polacy tak potrafią. Nie wiemy, ale klepiemy bzdury. Mało też kto, opowiada o tym jak mu rodacy pomogli na emigracji. Dlaczego? Nie pomagamy sobie? Ostatnio przeczytałam książkę o emigracji, w której był rozdział o Szwecji. Oczywiście autorka rozpływała się nad Szwecją, a jedyną negatywną rzeczą, jaką napisała o Szwecji, byli niezadowoleni z wszystkiego rodacy. Normalnie bym przeszła koło tego obojętnie, bo ja też narzekam na szwedzką służbę zdrowia. Przykro mi, ale nie spełnia moich oczekiwań i nie jest taka, jak myślałam o niej, mieszkając w Polsce. Fakt jest taki, iż mieszkając w Polsce myśli się, iż wszędzie jest lepiej niż w Polsce o ile chodzi o służbę zdrowia. W rzeczywistości wygląda to zgoła inaczej, ale żeby to wiedzieć, trzeba tego doznać empirycznie, a nie tylko ze słyszenia. No ale nie o służbie zdrowia chciałam napisać tylko o tym niezadowoleniu Polaków z tego co mają w Szwecji, o czym napisała autorka rozdziału książki, mając na koncie gigantyczne problemy na wjeździe do Szwecji i której pomogło mnóstwo osób – w tym rodacy, czyli my, ja i Pan B. I nie chodzi o to, żeby nas wymieniać z imienia i nazwiska, ale słabo, iż ktoś, kto dostał tyle pomocy, pamięta tylko narzekania rodaków (pewnie moje) na służbę zdrowia. A do tego wychwala organizację urzędów szwedzkich, mając za sobą kolosalne problemy z otrzymaniem głupiego numeru pesel. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, książka stała się inspiracją do stworzenia nowego tekstu. Postanowiłam więc odczarować tym tekstem nas, Polaków. Pokazać na kilku przykładach, iż wcale nie jesteśmy tacy interesowni i potrafimy sobie pomagać. 1 Teściowa Zacznę od najstarszej pomocy, czyli mojej teściowej, dzięki której dostałam pracę w Polskiej Szkole. Zrzekła się dla mnie swoich godzin lekcyjnych, tak żebym mogła pracować jako nauczyciel historii. Praca jak praca, ale w polskiej szkole poznałam fajne dziewczyny, które też mi kilka razy pomogły. 2 Sprzątanie Koleżanka ze szkoły zaproponowała mi zastępstwo w pracy na czas jej urlopów. Dzięki niej zarobiłam trochę groszy, poznałam specyfikę pracy sprzątaczki w sklepie meblowym. Ktoś może powiedzieć, iż wyświadczyłam jej przysługę, a ja myślę, iż to był układ z korzyścią dla obu stron. Ta koleżanka mogła mnie też po „polsku” oszukać nie przelewając mi pieniędzy, ale nie zrobiła tego. Do tego wzięła też do siebie naszego kota Czesława i nic za to nie chciała, pomimo tego, iż Czesław znęcał się nad jej kwiatem i wyganiał narzeczonego z łóżka. 3 Kot o ile chodzi o kota, to wiele osób nam pomagało, kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje – moi uczniowie, rodzeństwo wspaniałych dzieciaków, znana blogerka, która w tej chwili mieszka w Austrii i jeszcze inne moje koleżanki. Zawsze za to pilnowanie robiliśmy prezenty (nikt nie chciał kasy za pilnowanie), chociaż myślę, iż samo mieszkanie z Czesławem było samo w sobie ogromnym prezentem. 4 Monika H. Kiedy po poronieniu potrzebowałam pomocy przy pilnowaniu Freji pomocną rękę wyciągnęła do nas Monika H. Z Moniką mamy skomplikowane relacje, ale wiemy, iż choćby pokłócone możemy na siebie liczyć. Od Moniki dostałam mnóstwo rad dotyczących rozwoju przedszkolaka, nie wspomnę o prezentach dla Frejki i książkach dla mnie. 5 No właśnie książki! Od wielu polskich znajomych dostałam mnóstwo książek, które po przeczytaniu puszczałam w obieg dalej. My tu na obczyźnie czytamy chyba więcej niż rodacy w Polsce i polskie książki to istotny element naszego życia, dlatego cieszę się z takich prezentów i z tego, iż mogę im dać drugie życie, przekazując je dalej w polskie ręce. 6 Zakupy używanych rzeczy Przy zakupie poduszki do karmienia od Polaków z ogłoszenia dostaliśmy ekstra chustę do noszenia, bo jesteśmy rodakami. Tak przy okazji napiszę o Chorwacie, od którego odkupiliśmy komodę, który kiedy usłyszał, iż jesteśmy Polakami, to dał nam ekstra stolik. Kolejny przykład, iż nas Polaków lubią inne narodowości. 7 Mieszkanie Na samym początku znajomy Pana B. zaproponował nam mieszkanie, a kiedy to mieszkanie nie wypaliło, dał nam pokój w domu, w którym mieszkali jego pracownicy. Gdyby nie on to nie wiem, gdzie byśmy mieszkali, pewnie na kupie u teściowej. Było hardcorowo, ale mieliśmy dach nad głową. 8 Paczka z Malmö Od koleżanki z organizacji polonijnej mieszkającej w Malmö dostałam paczkę pełną zabawek dla Frejki. Dzięki tej koleżance mogłam też sobie dorobić, robiąc to, co lubię, czyli robić stronę organizacji polonijnej. 9 Prezent w ciąży Od innej koleżanki dostałam super prezent kiedy byłam w ciąży – tak po prostu. 10 Prezenty do Alicji Od mojej czytelniczki, która stała się bliską koleżanką, dostaliśmy mnóstwo książek, zabawek i fotelik samochodowy po jej synu. Ta koleżanka zawsze mi proponuje pomoc kiedy jestem chora z zakupami czy choćby obiadami. Zawsze mogę się zwierzyć tej koleżance i poprosić o radę. Ala też jest osobą, którą mogę poprosić o pomoc w opiece nad Frejką. Mam do niej ogromne zaufanie. Oczywiście działa to i w drugą stronę, a nasz dom jest zawsze otwarty na przyjęcie jej kota. 11 Gabrysia Od Gabi (tej od bloga) kiedy się wyprowadzała, dostałam mikser do ciasta i krzesło za grosze, które służy mi do dzisiaj. Gabi też pilnowała kilka razy kota Czesława. 11 Ciasta Większość moich koleżanek ratuje mnie często ciastem, wiedząc, iż ja nie jestem ciastowa, a domowe ciasto na imprezie nie ma sobie równych. 12 Wspaniałe urodziny u Krysi Jedna z moich koleżanek w tym roku zrobiła mi niespodziankę urodzinową. Pierwszy raz w życiu ktoś mi zrobił taką niespodziankę. Nieważne, iż to był kawałek ciasta ze świeczką. Liczy się fakt. Krysia też czasami pomaga mi ze zdjęciami i filmami, które wrzucam na Instagrama. To też kolejna koleżanka, której lubię się radzić, bo jest skarbnicą wiedzy o Szwecji. No i ktoś, kto zaproponował nam opiekę nad Frejką gdybyśmy tego potrzebowali. To tylko część pomocy, którą dostaliśmy od rodaków. Jest tego dużo więcej w naszej historii życia na emigracji. My też wiele razy pomogliśmy i pomagamy. Nie patrzymy czy nam się to opłaca i czy ta pomoc nam się kiedyś zwróci. Muszę przyznać, iż choćby nie przywiązuję za bardzo uwagi, komu i w czym pomogłam, ale jest kilka przypadków, które utknęły mi w głowie, ponieważ…w tych przypadkach nie dość, iż nie usłyszeliśmy głupiego, dziękuję, to jeszcze np. spłacaliśmy nie swój kredyt. 1 Pan B. podżerował znajomym kredyt. 2 Pan B wziął na swoje konto ubezpieczenie auta znajomych 3 Pomogliśmy znajomym z załatwieniem mieszkania. 4 Wiele razy pomogliśmy w sprawach urzędowych, nie biorąc za to ani grosza (są firmy zajmujące się załatwianiem spraw rejestracji itd) – łącznie z fizyczną wizytą w urzędzie. 5 Pomogliśmy znajomym przejść przez procedurę uzyskania kredytu. 6 Pan B. pomógł w sprawie sądowej o odszkodowanie od nieuczciwego właściciela mieszkania. Nie pamiętam oczywiście wszystkich historii. Nie znam też wszystkich sytuacji, kiedy Pan B. pomagał innym Polakom. Część zapomniałam, a niektóre pomoce okazały się interesowne na zasadzie – ja Ci teraz tutaj coś dam albo pomogę, a Ty mi to kiedyś spłacisz w przysłudze. Książka mnie zabolała, bo dotknęła mnie osobiście. Znam historię z autopsji i przykro mi się zrobiło – tak w imieniu nas wszystkich Polaków, iż autorka nie dość, iż nie wspomniała o pomocy, jaką dostała, to jeszcze nas Polaków obsmarowała jako wiecznych malkontentów, a do tego nakłamała o ile chodzi o działanie urzędów w Szwecji. Jaki jest morał tej historii? Następnym razem mocno się zastanowię przed tym zanim pomogę drugiej osobie. Szczególnie Polakom. A gdybyście się zastanawiali, dlaczego nie powiem tej koleżance tego prosto w nos… Po przeprowadzce do innego miasta zerwała kontakt. A jakie Wy macie pozytywne doświadczenia z rodakami?

Idź do oryginalnego materiału