Dobra wróżba

twojacena.pl 4 godzin temu

Dobra wróżba

Pięć dni przed Sylwestrem Ola dostała taką porcję przykrości, rozczarowania i upokorzenia, iż ledwo się pozbierała. Udało jej się tylko dlatego, iż nie chciała psuć dzieciom świątecznego nastroju.

Marek ostatnio ciągle narzekał na wszystko. Nie podobało mu się, cokolwiek zrobiła żona, ani co powiedziały dzieci. Wyżywał się na nich, aż Tomek, który miał dziewięć lat, powiedział mamie:

– Mamo, dlaczego tata jest taki zły?

Córka Zosia pierwszoklasistka, może nie zauważała tego, ale jej starszy brat wyraźnie wskazał problem.

– Synku, nie przejmuj się, tata ma kłopoty w pracy, wraca zmęczony i zdenerwowany. Porozmawiam z nim przytuliła syna i pocałowała go w czubek głowy Ola.

Ola widziała, iż mąż nie potrafi się powstrzymać. Ostatnio działo się z nim coś niepokojącego: był roztargniony, bez powodu się wściekał, choćby na dzieci, gdy hałasowały, choć wcześniej sam urządzał z nimi takie walki, iż Ola musiała wszystkich uspokajać.

Tym razem Tomek z siostrą rozbawili się i zaczęli biegać po mieszkaniu.

– Przestańcie szaleć, bo dostaniecie karę! warknął Marek, a dzieci zamarły ze strachu.

Oboje gwałtownie wrócili do swojego pokoju i zamknęli drzwi.

– Marek, co się dzieje? Można przecież zwrócić dzieciom uwagę łagodniej zapytała żona, widząc ich przerażone spojrzenia.

– Nic burknął mąż.

– Po co kłamać? To nie pierwszy raz. Nie widzisz, iż wyżywasz się na nas? Co myśmy ci zawiniły?

Ola nie spodziewała się takiej reakcji i żałowała, iż w ogóle zaczęła tę rozmowę. Ale pomyślała:

– Co za różnica, teraz czy później

Marek zerwał się z kanapy, przez chwilę milczał, jakby wahając się, w końcu wydukał:

– Nie chciałem tego mówić przed świętami, ale skoro nalegasz

– Dlaczego? zdziwiła się Ola, jeszcze nic nie rozumiejąc.

– Żeby nie psuć świąt.

– A czym je możesz zepsuć?

– Ola, no przecież Czego ode mnie chcesz? Spotkałem inną kobietę i zakochałem się wypluł w końcu Marek.

– Cooo? Kiedy? nie mogła uwierzyć. To żart?

– Nie, Ola, nie żartuję. Odchodzę. Dzieci będę widywał w weekendy. Alimenty będę płacił.

Ola zamarła, chciała coś powiedzieć, ale mąż ją uprzedził.

– Dzieciom powiem sam, nie mów im nic.

– Tylko nie teraz szepnęła Ola, wiedząc, iż to będzie dla nich cios.

Kiwnęła głową i osunęła się na kanapę, próbując ogarnąć to, co usłyszała. Marek poszedł do sypialni, wyciągnął dużą torbę i zaczął pakować rzeczy. niedługo drzwi zatrzasnęły się za nim.

– Nigdy nie rozumiałam, co czują porzucone kobiety myślała. A teraz wiem. To okropne, bolesne, jakby całe życie się zawaliło. A przecież trzeba się pozbierać, dzieciom coś wytłumaczyć.

Pewnie długo by tak siedziała, rozpamiętując swój los, gdyby nie Zosia, która wpadła do pokoju:

– Mamo, a tata gdzieś poszedł? Gdzie on jest?

– Tata? Wyjechał w pilnej sprawie.

– A kiedy wróci?

– Jeszcze nie wiem, córeczko.

– To będziemy świętować Sylwester bez niego? zapytał Tomek, wychodząc z pokoju.

– Tak, będziemy we trójkę. Ale nic nie szkodzi, będziemy mieli choinkę, prezenty, wszystko jak zawsze odpowiedziała spokojnie, choć serce jej pękało.

Nocy Ola prawie nie spała, stres robił swoje. W głowie wciąż powtarzały się słowa Marka: Zakochałem się. Nie chciała się z tym pogodzić

Trzydziestego pierwszego grudnia rano zmusiła się do roboty i zaczęła przygotowania do Sylwestra. Najbardziej bała się, iż dzieci coś podejrzają. Postanowiła więc przygotować mnóstwo smakołyków gotowanie było jedyną rzeczą, w której była dobra i która przynosiła jej radość.

– Przynajmniej oderwę myśli myślała. Niech Sylwester będzie tak radosny jak zwykle. Dzieci i tak nie dałyby się wcześniej położyć.

Zaczęła gotować, ale przypomniała sobie, iż musi jeszcze coś kupić.

– Mamo, gdzie idziesz? zapytała Zosia.

– Do sklepu

– Ja z tobą! krzyknęła i pobiegła się ubierać.

– Mamo, kup chipsy poprosił Tomek. Ja zostanę w domu. Zosiu, przypomnij mamie o chipsach zwrócił się do siostry, a ta tylko radośnie kiwnęła głową.

Po obiedzie dzieci poszły na podwórko. Choinka stała już przystrojona, stół w salonie był nakryty, a w środku stała misa z owocami. Ola była w kuchni, gdy usłyszała głos Tomka w przedpokoju:

– Mamo, chodź szybko!

– Co się stało? Już wróciliście? Wyszła i zobaczyła, iż syn trzyma na rękach małego czarnego kotka z białym znaczeniem na czole.

Dzieci stały rozpromienione.

– Nie, tylko nie to stanowczo powiedziała, ale one błagalnie patrzyły na nią.

– No mamooo zaskomlała Zosia. Proooszęęę.

– Nie, koniec tematu. Skąd go wzięliście? Jest brudny.

– Mamo, a jeżeli tata pozwoli? zapytał Tomek, wiedząc, iż ojciec lubi koty.

– Tata jest w delegacji. Połóżcie ścierkę w klatce schodowej, nalejcie mleka i niech tam zostanie.

– Tam zimno! Mamo, umyjemy go, będzie czyściutki błagali, ale Ola była nieugięta. Nie róbmy sobie przykrości przed świętami. Wynieście go. Koniec dyskusji. Idźcie umyć ręce.

Tomek wrócił i zamknął drzwi w milczeniu. Dzieci posłusznie umyły ręce i zamknęły się w swoim pokoju. Ola czuła się winna, ale nie chciała kota w domu. Wystarczyło, iż mąż zostawił ją przed świętami, a teraz jeszcze dzieci przyniosły tego brudnego kociaka.

Postanowiła zająć się gotowaniem, gdy zadzwonił dzwonek. Otworzyła na wycieraczce siedział kotek i w mgnieniu oka wpadł do środka.

– Gdzie?! krzyknęła Ola, patrząc na sąsiadkę Wandę.

– Olu, gość się do was pchał zaśmiała się sąsiadka.Ola spojrzała na kotka, który wtulił się w dzieci, i nagle poczuła, iż może to naprawdę dobry znak, iż choćby w najtrudniejszych chwilach szczęście może przyjść nieoczekiwanie może ten mały, czarny kotek naprawdę przyniesie im nowy początek.

Idź do oryginalnego materiału