Weronika zakończyła rozmowę telefoniczną i przez kilka minut wpatrywała się w ekran telefonu. Po chwili przyłożyła dłonie do skroni i zamknęła oczy. Nie miała pojęcia, co robić dalej. A adekwatnie – dlaczego to miała być jej sprawa? Jednak głos rozsądku podpowiadał, iż nikt inny się tym nie zajmie. Miała dwa wyjścia – jedno nie pasowało jej, a drugie nie odpowiadało wujkowi Pawłowi, jej ojczymowi.
Weronika słabo pamiętała swojego biologicznego ojca. Dopiero po latach dowiedziała się od mamy, iż był alkoholikiem i nie pracował. Wspomnienia z dzieciństwa to obrazy mamy – młodej, pięknej kobiety, zawsze zapłakanej lub napiętej do granic możliwości. Ojciec pijany, krzyki, awantury, siniaki. Weronika chowała się w kącie za kanapą, czując strach i bezradność. Gdy miała siedem lat, a jej starszy brat Michał dwanaście, ojciec pewnego dnia po prostu wyszedł i nigdy nie wrócił.
Dwa lata później mama poznała Pawła. Na początku Weronika i Michał podchodzili do niego z dystansem, ale z czasem przekonali się, iż Paweł to dobry człowiek. Zapanował spokój, w domu zagościła stabilność. Paweł zabierał Michała na wyprawy do lasu, uczył go survivalu, a w prezencie podarował mu pierwszy kompas. Dla Weroniki jednak nigdy nie stał się kimś bliskim.
Ona nie znosiła lasu, komarów i długich wędrówek z plecakiem. Wolała zostać w domu i bawić się z koleżankami. Po ukończeniu szkoły wyjechała na studia i wracała do rodzinnego domu coraz rzadziej. Michał natomiast utrzymywał ciepłe relacje z ojczymem. Po wojsku gwałtownie się ożenił i wyjechał z rodziną żony za granicę. Dziś dobrze mu się powodzi, ma troje dzieci, z którymi Weronika często rozmawia przez internet.
Tymczasem mama wraz z Pawłem przeprowadzili się na wieś i zajęli się gospodarstwem. Weronika odwiedzała ich sporadycznie, a Michał co roku przyjeżdżał z Niemiec, przywożąc prezenty i różne sprzęty turystyczne. On i ojczym wybierali się na długie wyprawy, podczas gdy mama z czasem wycofała się z tych aktywności.
Nagła śmierć mamy była dla wszystkich szokiem. Paweł przez kilka lat mieszkał sam, radząc sobie, jak mógł. Weronika odwiedzała go jeszcze rzadziej. A potem przyszedł udar. Paweł został przykuty do łóżka, a życie Weroniki stało się bardziej skomplikowane. Rozdarcie między pracą, domem a opieką nad chorym człowiekiem, z którym nigdy nie miała głębokiej więzi, było dla niej ogromnym obciążeniem. Każda wizyta była wysiłkiem, do którego musiała się zmuszać.
Pomocną dłoń wyciągnął Michał. Dogadał się z sąsiadami – starszymi ludźmi, którzy zaczęli doglądać Pawła, a on regularnie przesyłał im pieniądze. Tak minęło kilka lat.
Jednak wiek i zmęczenie zrobiły swoje. Weronika musiała przyjechać, gdy sąsiedzi poprosili ją o pomoc. Widok, jaki zastała, był porażający.
Zarośnięte podwórko, chwasty sięgające kolan, schody prowadzące do domu w opłakanym stanie, odpadająca farba z okien i przeciekający dach. W środku – jeszcze gorzej.
Pośród tego wszystkiego leżał w łóżku Paweł. Pościel była czysta, w lodówce było jedzenie, a na stoliku stała szklanka z wodą – to wszystko, co mogli zapewnić starsi sąsiedzi.
Paweł na jej widok się rozpromienił, chwycił ją za rękę drżącą dłonią i powiedział: „Zabierz mnie do siebie, Weroniko. Nie mogę już tu dłużej być.”
Zatkało ją. Jak miałaby go zabrać? Mieszkała z dorosłą córką, obie były zapracowane i miały własne życie. Nie wyobrażała sobie poświęcenia całego czasu w opiekę nad chorym człowiekiem.
Obiecała, iż coś wymyśli i wróciła do domu. Jedynym rozwiązaniem wydawał się dom opieki. Michał zgodził się pokryć wszystkie koszty, ale kiedy zaproponowali to Pawłowi, ten stanowczo odmówił. „Nie chcę do żadnego domu starców, Weroniko. jeżeli wam przeszkadzam, zostawcie mnie tu. Bóg da, długo już nie pożyję.”
Teraz Weronika stała przed trudnym wyborem. Zabrać Pawła do siebie i wywrócić swoje życie do góry nogami, czy – wbrew jego woli – umieścić go w domu opieki? Była coraz bliżej podjęcia decyzji, ale przez cały czas targały nią wątpliwości.
A wy? Jak byście postąpili na jej miejscu?
Czy Weronika powinna poświęcić swoje życie dla człowieka, który kiedyś dał jej rodzinie spokój i stabilizację? Czy może uznać, iż zrobiła już dla niego wystarczająco i ma prawo do swojego życia?