Do mola, w bejsmencie i na hajłeju. Tak mówi Polonia w USA. "Byłam pewna, iż to prawdziwe słowa"

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
Co to znaczy "dejtować", "w bejsmencie" i "do mola"? Amerykanka polskiego pochodzenia była pewna, iż doskonale zna język polski, w końcu mówiła nim od dziecka. Jednak gdy przeprowadziła się do rodzinnego kraju, przeżyła szok. Jak mówi Polonia w Stanach?
Carolina Bzowski to Amerykanka polskiego pochodzenia, która mieszka w Polsce. Na Instagramie odkrywa przed internautami tajniki życia w naszym kraju, poleca interesujące miejsca, ale też dzieli się przemyśleniami. W jednym z ostatnich filmów opowiedziała o szoku, który przeżyła po przeprowadzce. Wszystko przez język polski, który znała od dziecka, a który, jak się okazało, nie zawsze miał związek z tym, jak w rzeczywistości mówią Polacy.


REKLAMA


Zobacz wideo Co 17 lat przerwy zmieniło w kręceniu "Gliny"?


Jak mówią Polacy w USA? Podała przykłady
Polonia w Stanach mówi innym językiem polskim niż Polacy w Polsce. Carolina przyznała, iż nie miała o tym pojęcia, więc początkowo wizyty np. w urzędach albo rozmowy z tutejszą rodziną okazywały się problematyczne. Często spotykała się z reakcją "O co ci chodzi?". Podała też kilka przykładów takich fejkowych, nomen omen, słów. - Byłam pewna, iż to w stu procentach prawdziwe polskie słowa, ale w rzeczywistości to wyrazy, które Polonia zamerykanizowała - zaznaczyła. To m.in.:


wyprintować (wydrukować),
szopować (robić zakupy),
dejtować (randkować),
rentować (wynajmować, wypożyczać),
fiksować (naprawiać),
w bejsmencie (w piwnicy),
trafik na hajłeju (korek na autostradzie),
do mola (centrum handlowego).
karpet (wykładzina, dywan).


To jest super funny for me, bo polski się amerykanizuje here but in different way. Po prostu we put frazy i słowa into polish for no reason
- żartowała w komentarzach jedna z internautek, która nawiązała do wplatania angielskich słówek w codzienne rozmowy i anglicyzmów w polszczyźnie.
Czyli jednym słowem ponglish
- komentuje inna. Co to adekwatnie jest?


Czym jest ponglish? Mówią nim nie tylko Polacy w Stanach
Ponglish lub polglish nic innego jak połączenie słów i struktur języków polskiego i angielskiego. W Polsce kojarzy się głównie z popkulturą i żartami ("Thank you from the mountain" - bardzo dosłowne "z góry dziękuję"), ale stosowane jest też w biznesie. Korpomowa garściami czerpie z anglicyzmów, dzięki czemu możemy "fokusować się na tasku, bo zbliża się dedlajn".


Ale ponglish powszechny jest też w Stanach wśród tamtejszej Polonii i to nie od dziś, bo adekwatnie od początków emigracji zarobkowej. Polacy uczyli się języka angielskiego, ale nie chcieli zatracić znajomości polszczyzny. Efektem jest momentami dziwaczna i trudna do rozszyfrowania przez Polaków z Polski mieszanka obu języków, w której dominują zmiksowane słownictwo i często polska gramatyka. Do tego dochodzi kwestia tego, jaką polszczyznę przywiózł za ocean przodek z Polski, ale też przez ile pokoleń urodzonych już na amerykańskiej ziemi przeszła. Im więcej, tym dziwniejsze twory powstają, co doskonale widać również na internetowych grupach zrzeszających Polonię.
Sprawa jest na tyle frapująca, iż powstał choćby "Słownik polonijny", w którym zebrano przykłady takich tworów. Jakich? "Bankrucja" jako bankructwo, "brejk" jako hamulec i przerwa, "bekjard" jako podwórko na tyłach domu, "klasa" jako przedmiot w szkole albo na uczelni, "no" jako nie, "ciek" jako czek (i "kesz" jako gotówka), "obertajm" lub "owertajm" jako nadgodziny itd. No i rzecz jasna "pierogies" oraz "bucia" jako babcia.
Idź do oryginalnego materiału