Do Czarownicy po Szczęście

polregion.pl 3 dni temu

Patrycja patrzyła na płonące zapałki w dłoniach czarownicy. Zapalała je i gasła, powtarzając wszystko, co Patrycja sama czuła w sobie tę odrażającą, nieprzemijającą ból, beznadziejność, wieczną chęć wyć jak wilk. Mimo to postanowiła pójść do tej czarownicy.

Patrycja myślała, iż przeżyła najgorszą tragedię w życiu. Mąż zostawił ją i dwoje dzieci. Po czterech miesiącach jednak wrócił. Wszystko wydawało się wrócić na adekwatne tory, ale to był tylko złudny sen. Ich związek dostał wielką rysę, a ona i Marek coraz bardziej się od siebie oddalali.

Na początku Patrycja płakała, bo tęskniła za tym, co było za czułością, wiadomościami Co u Ciebie? Dobranoc!. Potem w jej sercu zagościła chęć zemsty. Chciała, żeby ta inna kobieta cierpiała tak samo, żeby Marek miał pecha dosłownie, żeby gdzieś potrącił go autobus. Z czasem jednak stało się jej wszystko jedno: nie ważne, gdzie jest mąż, z kim, kiedy wróci. Zauważyła, iż przestała też interesować się dziećmi.

Następnie przytłoczył ją przygnębiający, szary ciężar, który nie dawał oddychać. Gdy była w najgorszym momencie, próbowała go odgonić, ale co chwilę wracał z nową siłą. Kolejno pojawiały się choroby. Zęba bolał cysta, musiała go wyciągnąć i wstawić implant kosztowne tysiące złotych. Nagle spadło jej wzrok. Upadła na płaskim asfalcie w parku, łamiąc rękę w trzech miejscach. Wtedy pomyślała, iż coś musi się zmienić, bo nie chce zaryzykować kolejnego przedwczesnego wyjazdu.

Nikt nie rzuca na ciebie czarów. Nie myśl o tym. To nie ona tak jest, to twój mąż. On nie widzi nikogo poza sobą. Wszystko, co się teraz dzieje, to twoja własna wina, sam się w tym zakopujesz. On żyje tylko przy swojej wyobrażonej kobiecie i nie odejdzie. Tylko tchórz. I nie wróci tam, gdzie kiedyś był miejsce już zajęte.

Co mam robić?

Żyj. Żyj tak, jak chcesz, dla siebie.

Patrycja wstała, głowa była jak żelazo. Żyj łatwe do powiedzenia.

Weź to. Będzie ci nudno, więc zapal świecę i pij wodę powiedziała czarownica, podając małe pudełko z świecami i buteleczkę wody.

Dzięki.

Wyszła na dwór, w gardle czaił się kłębek. W głowie krążyło: to nie ona tak jest, to twój mąż tak jest. Po dwunastu latach małżeństwa wszystko się zmieniło.

Wieczorem usiadła przy notesie. Żyj dla siebie. Co chcę? Co chcę? Co ja naprawdę chcę? Długie pytajniki nie chciały już się zapisywać. Zawsze marzyła o tym, co dzieci wyjazd nad morze, do aquaparku, do sali zabaw, albo choćby na plac zabaw pod domem. Albo o tym, co wymarzył mąż mieszkanie, auto, wizyta u mamy w sąsiedniej gminie, remont balkonu, film do północy albo biwak w lesie. A co ona sama?

Po pół godzinie rozpisania listy wypisała kilka celów:
Chcę biegać rano. Znaleźć czas i siłę na bieganie.
Chcę zmienić pracę. Zostać menedżerem i dostawać godną pensję. Rozwijać się zawodowo.
Schudnąć siedem kilogramów.
Kupić sobie elegancką kurtkę.
Mieć własny dom.
Budować spokojne relacje z dziećmi.
Znaleźć hobby, które będzie mnie cieszyć.

Wypuściła głęboki westchnienie i zamknęła notes. Nie było łatwo wyłonić własne pragnienia, ale trzeba było od czegoś zacząć. Spojrzała na leżącego na kanapie Marka, który beznamiętnie wpatrywał się w ekran laptopa.

Twój mąż taki echem brzmiało w jej głowie.

Zamknęła drzwi samochodu. Dziś znów jechała do czarownicy. Musiała przedyskutować mnóstwo spraw jak ustawić się w nowej pracy, żeby dział działał sprawnie, a nie był przytłaczany zadaniami ponad siły. Ból szyi nie dawał spokoju, terapia manualna nie przyniosła efektu. Czy oddać najstarszego syna na sport, czy pozwolić mu rysować? I oczywiście co z mężem. Był tu, ale jednocześnie zdawał się nie istnieć.

Nie poznaję cię powiedziała czarownica.

Dlaczego? zapytała Patrycja, choć w rzeczywistości kilka się zmieniło. Pracę zmieniła, ale nie odczuła tego w życiu.

Więc po co przybyłaś?

Ból pleców, szyi, praca, syn, mąż odpowiedziała, a czarownica uśmiechnęła się.

Dziś przybyłaś do mnie z całym swoim życiem. Twoja choroba, twój mąż, powoli gasną. niedługo nie będzie już ważne, gdzie jest, z kim, czy ma jakąś byłą kochankę. Nadszedł dzień, w którym zapomnisz, czy jesteś mu potrzebna i jak utrzymać rodzinę. Będzie inny po co to wszystko, kiedy masz dokąd i z kim iść. Ale to nie natychmiast, trochę po czasie.

Znowu płonęły zapałki.

Niech rysuje.

A w pracy?

Stawiaj konkretne zadania, a dostaniesz konkretne rozwiązania. Nie czytają twoich myśli.

Twój mąż będzie ciągle się trąbił. Im ciekawsze będzie twoje życie, tym bardziej będzie krążył wokół ciebie. Jest tylko cieniem, który istnieje, gdy jest słońce. Gdy słońca brak, cień znika, a im mocniejsze słońce, tym cień jest wyraźniejszy. Rozumiesz?

Patrycja skinęła głową.

Dziękuję.

Nie skończył jeszcze. Weź piłkę tenisową, trzymaj ją między ścianą a kręgosłupem, tocz w przysiadzie. Wszystko się ułoży.

Dzięki.

Uśmiechnęła się do siebie. Piłka tenisowa Co to za czary? Manualista nic nie dał, a piłka ma pomagać. Ale cóż, oprócz życia własnego nie ma innej opcji.

Czas płynął zima, wiosna, lato i znów złota jesień. Od początku roku szkolnego wyprowadziła Dareka na lekcje rysunku. Zawstydzona, iż nie dostrzegała jego talentu, patrzyła, jak jego prace lśnią na wystawach miasta i województwa. Syn odłożył tablet i telefon, poświęcając wolny czas pędzlowi i farbom.

W biurze kupiła tablicę i markery. Rankiem zapisywała zadania i terminy, które przestały być przedmiotem dyskusji. Skończyły się narzekania, a praca szła naprzód. Pojawiły się szkolenia z coachingu najpierw jako hobby, potem jako ekspert i wykładowca. Dochody z nich dorównały jej pensji.

W środku tygodnia dostała nieoznakowany bukiet czerwonych róż. Bez kartki, ale wiedziała, iż to chyba od męża.

Co myślisz? zapytała.

Czekała godzinę, nie dostając odpowiedzi, więc uznała, iż on nie odgadł, kto to był.

Dziękuję napisała krótko. Zawsze lubiła chryzantemy, ich lekko gorzki zapach właśnie sezon. Marek nigdy nie zapamiętał tego jej upodobania; w jego świecie wszystkie kobiety kochają róże.

Za oknem przyświecało ostre, jesienne słońce. Czerwone i pomarańczowe liście klonów wirowały w alei przy biurze. Patrycja wzięła pełną piersią świeże powietrze z otwartego okna, wyrzuciła z głowy myśl, iż nie potrafi zrobić nic sama. W końcu odnalazła swoją wolność. I tak, piłka tenisowa naprawdę pomogła.

Idź do oryginalnego materiału