14 października 2023
Drogi pamiętniku,
Patrzyłam na płonące zapałki w dłoniach kobiety, którą nazywałam czarownicą. Zapalała je, gasła, a jej słowa brzmiały dokładnie tak, jak to, co ja sama czułam tę samą tęsknotę, tę samą bezdenną ból, tę nieustanną chęć wyć jak wilk. Mimo wszystkiego postanowiłam iść do niej.
Wydawało mi się wtedy, iż przeżyłam największą tragedię swojego życia. Mój mąż, Paweł, odszedł, zostawiając mnie z dwójką dzieci. Po czterech miesiącach powrócił, a wszystko zdawało się wrócić na adekwatne tory. Jednak w rzeczywistości nasz związek pękł w głęboki szczelny. Z każdym dniem oddalaliśmy się od siebie.
Na początku płakałam, pragnąc przywrócić dawną opiekę, wiadomości Jak się masz? i Dobranoc. Z czasem serce moje zasnute było żądzą zemsty chciałam, by Paweł cierpiał tak, jak ja. Marzyłam, iż potrąci go autobus. Potem przestało mnie to obchodzić nie wiem, gdzie jest, z kim jest, kiedy wróci. choćby dzieci przestały mnie interesować.
Nagle przytłoczyła mnie ciemna, lepka mgła rozpaczy. Gdy było najgorzej, odrzucałam ją, próbując wyrwać się na powierzchnię, ale po chwili znów zapadała coraz mocniej. Jedna choroba po drugiej. Wypadła torbiel pod zębem, musiałam go wyciągnąć i wstawić implant kosztował mnie to niebagatelną sumę w złotych. Nagle pogorszyło się wzrok. Upadłam w parku na idealnie płaskim chodniku, łamiąc rękę w trzech miejscach. Wtedy pomyślałam, iż coś musi się zmienić, iż nie chcę dusić się w samobójczym myśleniu.
Nikt nie rzuca na ciebie czarów. Nie myśl o tym. To nie ona tak jest, to twój mąż taki. Nie dostrzega nikogo poza sobą. Wszystko, co się dzieje, to twoja własna wina. On żyje jedynie w swojej własnej rzeczywistości i nie odejdzie. Taki tchórz. I nie ma już dla niego miejsca.
A co mam zrobić?
Musisz żyć. Żyć po swojemu, dla siebie.
Wstałam, a głowa była jak żelazo. Żyć łatwo to powiedzieć. Czarownica podała mi pudełko ze świecami i małą butelkę wody.
Dziękuję.
Wyszłam na ulicę, poczułam, jak w gardle zbiera się kłębka. Wciąż krążyło w głowie: To nie ona taka, to twój mąż taki. Po dwunastu latach małżeństwa, po tym, co przeszliśmy razem.
Wieczorem usiadłam przy notesie. Żyć po swojemu. Czego chcę? Czego pragnę? Długie pytanie, a długopis milczał. Zawsze chciałam to, co dzieci wyjazd nad morze, aquapark, pokój zabaw, albo choćby plac zabaw przy domu. Albo to, co Paweł: mieszkanie, samochód, wizyta u mamy w okolicznej wsi, remont balkonu, film do północy, kemping pod gwiazdami. Co ja chciałam naprawdę? W czym tkwiło moje własne ja poza rolą żony i matki? Po pół godzinie zapisałam kilka celów:
Chcę biegać rano. Znaleźć czas i siłę.
Zmienić pracę. Zostać kierowniczką i zarabiać godziwe pieniądze. Rozwijać się zawodowo.
Schudnąć 7 kilogramów.
Kupić sobie elegancką kurtkę zimową.
Nabyć własny domek.
Budować spokojne relacje z dziećmi.
Znaleźć hobby, które będzie mnie cieszyć.
Wypuściłam oddech i zamknęłam notes. Nie było łatwo określić własne pragnienia, ale trzeba było gdzieś zacząć. Spojrzałam na Pawła, leżącego obojętnie przed telewizorem, wpatrującego się w laptopa. Twój mąż taki, echo tej myśli odbijało się w mojej głowie.
Dziś znowu pojechałam do czarownicy. Miałam przed sobą wiele pytań: jak ustawić się w nowej pracy, żeby zespół działał skutecznie? Jak wyleczyć bolący kark? Czy powinienem odsyłać starszego syna na sport, czy zostawić go przy malowaniu? I oczywiście co z Pawłem, który zdaje się być zarówno obecny, jak i nieobecny.
Nie rozpoznaję cię już, powiedziała.
Dlaczego? spytałam, nie widząc wielkich zmian w swoim życiu. Zmieniłam pracę, ale w mojej głowie nic się nie przetłumaczyło.
Więc po co przybyłaś dzisiaj?
Ból pleców, kark, praca, syn, mąż. odpowiedziałam.
Uśmiechnęła się: Przybyłaś ze swoim życiem. Twoja choroba, czyli twój mąż, powoli traci moc. niedługo nie będzie już ważne, gdzie jest, z kim jest, czy ma jakąś dawną kochankę. Przyjdzie dzień, w którym zapomnisz, czy jesteś mu potrzebna i jak utrzymać rodzinę. Pojawi się inny cel, bo będziesz mieć dokąd i do kogo iść. To nie nastąpi od razu.
Znów zapaliła zapałki. Niech rysuje.
A w pracy? spytałam.
Stawiaj konkretne zadania, wtedy otrzymasz konkretne rozwiązania i będziesz mogła pytać o to, co nie zostało zrobione. Oni nie czytają twoich myśli.
Twój mąż będzie się coraz bardziej przyczepiał. Im ciekawsze będzie twoje życie, tym bardziej będzie krążył wokół ciebie, jak cień przy słońcu. Gdy słońca nie ma, cień znika. Im jaśniej świeci słońce, tym wyraźniej widać cień. Rozumiesz?
Skinęłam głową.
Dziękuję.
Jeszcze nie do końca, ale spróbuj: weź piłeczkę tenisową, położ ją między ścianą a kręgosłupem i kręć, robiąc przysiady. Wszystko wróci na swoje miejsce.
Uśmiechnęłam się do siebie. Piłeczka tenisowa Co mnie tu wciągnęło? Terapeuta nie pomógł, a piłeczka ma działać. Czy naprawdę mam wybór poza własnym życiem?
Czas płynął zima, wiosna, lato, znowu złota jesień. Od początku roku szkolnego zapisałam syna, Dymka, do szkoły plastycznej. Zauważyłam, jak bardzo talentował się w rysowaniu. Jego prace trafiały na wystawy szkolne i wojewódzkie. Przestał grać w tablet, poświęcając wolny czas farbom i pędzlom.
W biurze kupiłam tablicę i markery. Rano zapisywałam zadania i terminy, które przestały być już dyskutowane po prostu realizowały się. Z czasem zaczęły pojawiać się szkolenia dla pracowników. Najpierw jako hobby, potem jako ekspert i trener. Przynosiły one dochód porównywalny z pensją.
Pewnego tygodnia dostałam bukiet czerwonych róż bez listu. Zaskoczenie ale wiedziałam, iż to od Pawła. Zapytałam: Jak ci się podoba?. Nie dostałam odpowiedzi, więc napisałam: Dziękuję. Lubię chryzantemy ich gorzki, ostry zapach jest dla mnie jak przypomnienie jesieni. Paweł nigdy nie zauważył tego upodobania; w jego świecie wszystkie kobiety kochają róże.
Za oknem jaśniało słoneczne, jasne jesienne słońce. Czerwone, rdzawoczerwone liście klonów wirują wokół alejki przy biurze. Chciałam zatopić się w tym wirze. Wciągnęłam pełną piersią świeże powietrze przez otwarte okno, wyrzucając z głowy myśl, iż nie dam rady zrobić nic sama. W końcu poczułam wolność. I tak, piłeczka tenisowa naprawdę pomogła.
Zapisuję to wszystko, bo chcę pamiętać, iż mogę iść własną drogą.













