Dlaczego warto odwiedzić Schody Tureckie i Agrigento, czyli sycylijskie klasyki

balkanyrudej.pl 9 miesięcy temu

Nasz sycylijski road trip obejmował też zachodnie wybrzeże wyspy. A tam przede wszystkim skupiliśmy się na dwóch atrakcjach, które można uznać za tamtejsze klasyki. Pierwszą z nich były Schody Tureckie, czyli zjawiskowe, białe klify. Drugą natomiast Agrigento, a dokładniej Valle dei Templi (Dolina Świątyń), będąca ogromnym kompleksem ruin. I to właśnie do tych dwóch atrakcji zabieramy Was w tym artykule.

Schody Tureckie (Scala dei Turchi)

Pomiędzy Realmonte a Porto Empedocle, kilka minut jazdy od Agrigento, znaleźć można jeden z bardziej spektakularnych fragmentów wybrzeża Sycylii. To właśnie tam znajdują się niesamowite, białe klify, noszące nazwę Schodów Tureckich (Scala dei Turchi). Zbudowane z wapienia połączonego z gliną (margiel) niesamowicie kontrastują z błękitem morza. I rzeczywiście, mają schodkową budowę. A dlaczego tureckie? Cóż, trochę przez pomyłkę. Zasadniczo nazwa związana jest z saraceńskimi piratami, błędnie przez miejscowych nazywanych Turkami, którzy w XVI wieku dopływali właśnie do tych niesamowitych klifów, aby następnie plądrować okoliczne, nadmorskie wioski. A co ważne, budowa skał ułatwiała im dostanie się na stały ląd.

Zagrożone schody?

Ze względu na swój fenomen i piękno, zaczęto coraz baczniej przyglądać się klifom. I okazało się, iż wpływ warunków atmosferycznych, ale również turystyki i miejscowej gospodarki zaczął im zagrażać. Przede wszystkim kilka lat temu w okolicy tej była plaga nielegalnych budów. Nad klifami stawiano brzydkie, betonowe konstrukcje. Dzięki lokalnym inicjatywom część z nich wyburzono, a jedną budowlę przekształcono na punkt widokowy. Warto też dodać, iż turyści chętnie wspinają się na schody. Mimo tego, iż wstępu do nich broni płot. W trakcie naszej wizyty pojawiło się dwóch panów (nie wiem, czy wolontariuszy, czy oddelegowanych „strażników”), którzy dzięki gwizdka i jasnych komunikatów przepędzili turystów z formacji skalnych.

Nie tylko schody

Schody Tureckie są jednym z kandydatów do Listy Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. I absolutnie to nie dziwi. Jednak do tego zakątka Sycylii warto też wpaść nie tylko z ich powodu. Przy klifach ciągną się wspaniałe, piaszczyste plaże. To idealne miejsce na spacer, jak i oczywiście relaks pośród pięknych widoków.

Schody Tureckie – nasza wizyta

W okolice schodów, a dokładniej do miejscowości Punta Grande dojechaliśmy wieczorem. Już wcześniej na aplikacji Park4Night znaleźliśmy tam dogodne miejsce do zaparkowania kampera. Gdy już to uczyniliśmy, postanowiliśmy coś zjeść…

Szukacie noclegów w tej okolicy? Zajrzyjcie na Booking.com (link afiliacyjny).

Włoska pomoc

Cóż, okazało się, iż w listopadzie, poza sezonem, na dodatek wieczorem okolica ta jest troszkę… wymarła. Mimo zapewnień Google Maps, iż jakiś lokal będzie działać, cały czas odbijaliśmy się od zamkniętych drzwi. Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy stanęliśmy przed lokalem Lido Scala dei Turchi. Miły kelner oznajmił, iż owszem, działają, ale nie serwują jedzenia. gwałtownie jednak stwierdził, iż 1.5-2 km dalej jest inna restauracja, w której na pewno zjemy. Uznaliśmy, iż możemy się przejść i udaliśmy się na dalszy spacer. Po minucie zatrzymał się przy nas samochód, w którym oprócz kierowcy siedziała jeszcze para, widziana przez nas przez moment w odwiedzonej przed chwilą knajpce. Jak się okazało, byli dokładnie w tej samej sytuacji. A kierowca zadeklarował się podrzucić tak ich, jak i nas. Po paru minutach, wraz z kierowcą, weszliśmy do restauracji Madison. Szczęki opadły nam do kostek, bo miejsce było… bardzo eleganckie. Obawialiśmy się więc, iż wydamy tam fortunę. Na szczęście dla nas i naszych portfeli okazało, iż ceny są rozsądne, jedzenie smaczne, a obsługa sympatyczna, choć lekko nierozgarnięta. Ale na koniec choćby zaproponowali, iż nas odwiozą na nocleg. My jednak woleliśmy się przejść, by rzucić okiem na oświetlone nocą klify.

Spacerem do Schodów Tureckich

Poranek obudził nas piękną, ale nieco wietrzną pogodą. Po śniadaniu wyruszyliśmy wzdłuż plaży ku Schodom Tureckim. Nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł. Towarzyszyło nam sporo osób – tak miejscowych, jak i turystów. Po jakiś 10 min marszu klify zaczęły nam się odsłaniać, pokazując się w pełnej krasie. Rzeczywiście – na żywo robią ogromne wrażenie. Podchodzimy do nich tak blisko, jak się da. Oczywiście część turystów zdążyło się na nie wspiąć, by zrobić odpowiednie zdjęcia, prawdopodobnie do social mediów. gwałtownie jednak pojawia się ekipa pilnująca tego terenu i schody momentalnie się wyludniają. Po powrocie do kampera ruszamy ku Capo Rossello, od strony którego również można podziwiać klify.

Punkty widokowe między Punta Grande a Capo Rossello

Powyżej klifów biegnie droga łącząca miejscowość Punta Grande z Capo Rossello. Przy niej znaleźć można kilka punktów widokowych. Najbardziej znanym jest Belvedere Scala dei Turchi. Oferuje chyba najrozleglejszą panoramę skał, morza i całej okolicy. Oczywiście miejsc, przy których można się zatrzymać jest więcej. Warto, dla nabrania szerszej perspektywy.

Capo Rosello

Musimy przyznać, iż o ile wcześniej Schody Tureckie zrobiły na nas wrażenie, o tyle po dotarciu do Capo Rosello po prostu rozłożyły nas na łopatki. To chyba najpiękniejsze miejsce na wybrzeżu Sycylii, jakie odwiedziliśmy podczas tej wizyty. Miejscowość wciśnięta jest pomiędzy klify, schodzące do uroczej zatoki.

Po zaparkowaniu kampera u podnóża klifów ruszyliśmy ku latarni morskiej, wznoszącej się na cyplu na zachodnich obrzeżach Capo Rosello. Podczas wspinania się po zboczu dołączyła do nas sympatyczna sunia, która chyba uznała nas za swoich nowych znajomych i towarzyszyła nam podczas całego spaceru. Poniżej latarni weszliśmy na teren parku z alejkami, który przywodził na myśl jakiś opuszczony kemping. Nim przeszliśmy na drugą stronę cypla i trafiliśmy na genialny wprost punkt widokowy. Spędziliśmy tam dłuższą chwilę rozkoszując się panoramą wzburzonego morza. Później zeszliśmy bezpośrednio do Capo Rosello i wzdłuż plaży udaliśmy się ku białym klifom. Sunia cały czas wokół nas biegała, oczywiście nadstawiała się do głaskania. Przy Capo Rosello można znaleźć „mini Schody Tureckie”, na które można wejść. Ciężko było nam się rozstać z tym wyjątkowo malowniczym miejscem, jak i uroczym psiakiem, który odprowadził nas do drzwi kampera, a później, biegł* za nami, gdy odjeżdżaliśmy w stronę Agrigento.

* Na nasze oko psina nie była bezdomna. Była odżywiona, a futerko miała w dobrej kondycji. Obstawiamy, iż to taka klasyczna, miejscowa łazęga. Szkoda nam było się z nią rozstawać, ale z drugiej strony nie polecielibyśmy z nią do Polski.

Agrigento i Dolina Świątyń

Dosłownie kilkanaście minut jazdy autem dzieli Schody Tureckie od Doliny Świątyń, jaka rozciąga się u podnóża miasta Agrigento. Teren parku krajobrazowo-archeologicznego to jedna z większych (w przenośni i dosłownie) atrakcji tej części Sycylii. Marek miał tam okazję zawitać ze swoimi rodzicami, gdy był dzieciakiem. Wtedy Valle dei Templi nie zrobiła na nim zbyt dużego wrażenia, głównie dlatego, iż był zmęczony zwiedzaniem kolejnych ruin. Tym razem wizyta w tej atrakcji była naszym świadomym wyborem i… strzałem w dziesiątkę.

O dolinie słów kilka

Dolina? Jaka dolina, przecież tu są pagórki – taka myśl może Wam przyświecać, gdy dojedziecie w okolice Agrigento. I faktycznie, jeżeli to z perspektywy współczesnego miasta patrzycie na kompleks ruin, to tak, znajduje się on w dolinie. Ale gdy podjeżdżacie od strony parku krajoborazowo-archeologicznego, wtedy to w oczy rzucają Wam się mniejsze bądź większe wzniesienia.

Od 580 r. p.n.e. rozwijała się tu najważniejsza, grecka kolonia Akragas. W ciągu ok. 100 lat stworzyli tu jedno z potężniejszych i piękniejszych miast ówczesnej Sycylii. Zbudowano liczne, imponujące świątynie (w tym świątynię Zgody i świątynię Juno) oraz inne budowle użyteczności publicznej. W 210 r. p.n.e. Rzym podbił miasto i wtedy nadano mu nazwę Agrigento. w tej chwili na terenie ruin utworzono park, który ma chronić historyczne i przyrodnicze dziedzictwo tych ziem. W 1997 r. Dolina Świątyń znalazła się pod protektoratem UNESCO.

Nasza wizyta w Dolinie Świątyń

Wybierając się do Doliny Świątyń warto pamiętać, iż to naprawdę ogromny teren. Wstęp jest biletowany, a turyści mają do dyspozycji kilka wejść. My postanawiamy skorzystać z parkingu i wejścia: Parcheggio Porta V. Tam bez problemu parkujemy kampera i ruszamy do kasy biletowej. Bilet na teren parku kosztuje 12 € od osoby dorosłej, a zwiedzanie jest możliwe od 8.30 do 20. To, co od razu rzuca nam się w oczy, to fakt, iż po parku archeologicznym można się dość swobodnie poruszać, docierając zarówno do ruin, jak i najlepszych punktów widokowych.

Odległości są spore, ale jest tyle rzeczy do podziwiania, iż człowiek się nie męczy. Wpadliśmy też na chwilę do kawiarni, gdzie ja (ruda) piję kawę i oboje pałaszujemy cannoli. Kulminacyjnym punktem naszej wędrówki była świątynia Juno. Z niej cofnęliśmy się ku świątyni Zgody, z okolic której podziwialiśmy zachód słońca. A gdy zapadł zmrok ruiny były pięknie podświetlone i całość robiła jeszcze większe wrażenie. Musimy przyznać, iż choć wielkimi fanami parków archeologicznych nie jesteśmy, to Dolina Świątyń była absolutnie obowiązkowym punktem naszego pobytu na Sycylii. I nie żałujemy poświęconego jej czasu.

Post Dlaczego warto odwiedzić Schody Tureckie i Agrigento, czyli sycylijskie klasyki pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

Idź do oryginalnego materiału