Przekraczasz limit 100 ml i nagle twój ulubiony balsam ląduje w koszu przy kontroli. Płynne kosmetyki, napoje i żele trzeba przepakować, inaczej bramki nie przepuszczą cię dalej. Niby drobiazg, ale potrafi skutecznie zepsuć nastrój jeszcze przed wylotem. A przecież wystarczy znać zasady, by tego uniknąć. Skąd więc wzięło się ograniczenie, o którym słyszał niemal każdy pasażer? Kulisy jego wprowadzenia zdradziła stewardesa na Instagramie.
REKLAMA
Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park
Dlaczego w samolocie można mieć tylko 100 ml? Wiąże się z tym pewna historia
Na profilu @borntoargue_ pojawił się film, który w prosty, ale bardzo obrazowy sposób tłumaczy, skąd wziął się limit płynów w bagażu. Autorka przybliża kulisy jednej z najważniejszych decyzji w historii współczesnego lotnictwa. W nagraniu opowiada, iż wszystko zaczęło się w 2006 roku, gdy brytyjskie służby bezpieczeństwa udaremniły planowany atak terrorystyczny. Zamachowcy chcieli wnieść na pokład samolotów lecących do USA i Kanady płynne materiały wybuchowe ukryte w butelkach po napojach.
Właśnie po tym incydencie wprowadzono globalne ograniczenie do 100 ml na każdy pojemnik. - To nie same płyny są zakazane, ale problemem jest ich większa ilość i możliwość połączenia ich w niebezpieczne mieszanki - wyjaśnia stewardesa. Dlatego przepisy nie są przypadkowe. Mają chronić pasażerów przed scenariuszem, który mógłby zakończyć się tragedią w powietrzu.
Dziś jednak sytuacja powoli się zmienia. - Nowe skanery CT3D potrafią skanować bagaż bez jego otwierania, wykrywając niebezpieczne substancje dużo precyzyjniej niż kiedyś - tłumaczy autorka filmu. To właśnie dzięki nim lotniska mogą wprowadzać mniej restrykcyjne zasady dotyczące przewozu płynów. Jednocześnie przypomina, iż nie każdy port dysponuje jeszcze takim sprzętem, dlatego warto sprawdzić lokalne regulacje przed podróżą. W przeciwnym razie może się okazać, iż butelka ulubionego toniku lub perfum zostanie w punkcie kontroli.
Jakie są nowe limity płynów w samolocie? Powoli żegnamy podróżne buteleczki
Dzięki nowym skanerom limit płynów na wielu europejskich lotniskach powoli przechodzi do lamusa. W lipcu 2025 roku Komisja Europejska dała zielone światło, by znieść dotychczasowe restrykcje pod warunkiem, iż port lotniczy ma odpowiednią technologię. Nowoczesne urządzenia tworzą trójwymiarowy obraz bagażu i potrafią precyzyjnie przeanalizować strukturę każdej cieczy. W praktyce oznacza to, iż tam, gdzie zainstalowano certyfikowane skanery, pasażerowie mogą zabrać na pokład choćby 2 litry płynów w jednym pojemniku. Nowe przepisy ograniczają tylko pojemność pojedynczej butelki, więc do podręcznego można spakować ich tyle, ile się zmieści.
Lotniska, które całkowicie zniosły limity, to m.in.: Bolonia, Mediolan Linate i Rzym Fiumicino. gwałtownie dołączyły do nich kolejne włoskie porty, a także lotniska w Irlandii (Dublin), Danii (Billund), na Malcie, Litwie (Wilno i Kowno) oraz w Wielkiej Brytanii - Birmingham, Edynburg i Bristol. W Niemczech i Czechach zmiany wprowadzane są stopniowo, a terminale z nową technologią działają już we Frankfurcie i w Pradze.
W Polsce jako pierwszy z limitem płynów pożegnał się Kraków. Na początku września w Balicach uruchomiono dziesięć nowoczesnych skanerów, które całkowicie zmieniły sposób kontroli. Niedługo później podobne rozwiązania pojawiły się w Poznaniu i Lublinie, gdzie pasażerowie nie muszą już wyjmować elektroniki ani kosmetyków z walizek. Według zarządu krakowskiego lotniska nowa technologia skraca czas odprawy choćby o jedną trzecią. W ich ślady mają pójść kolejne krajowe porty. Modernizacje planują już Warszawa, Katowice i Gdańsk. Czy miałaś/eś kiedyś problemy z przekroczeniem limitu płynów na lotnisku? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.