Dlaczego siedzisz na mrozie? – zapytała staruszka, krzywiąc się z zimna.

newsempire24.com 3 dni temu

– Czemu siedzisz na mrozie? – zapytała się Alina Nowakowska, krzywiąc się z zimna.

Dziewczyna podniosła na nią wzrok, pełen smutku. Kobieta wyglądała na około czterdzieści pięć lat, nie więcej. Była pięknie ubrana i zadbana, choć trochę smutna.

– Przepraszam, pójdę sobie, jeżeli przeszkadzam – powiedziała tylko.

– Przecież cię nie wyganiam. Po prostu pytam, czemu tu siedzisz? Zima na dworze! – ton jej głosu złagodniał.

Tego dnia było wyjątkowo zimno, a wiatr szumiał w gałęziach. W taką pogodę nie wypadało siedzieć na ławkach.

– Nie mam gdzie pójść! – powiedziała dziewczyna, a łzy pociekły jej po policzkach.

Nazywała się Karina. Nie miała gdzie się podziać, kilka dni temu ojciec wyrzucił ją z domu. Przyjechała do tego miasta, by na jakiś czas zamieszkać u ciotki.

Matka Kariny zmarła trzy lata temu. Po jej śmierci ojciec zaczął dużo pić. Z każdym dniem ich relacje pogarszały się, a trzy lata później były już nie do zniesienia.

Jej ojciec, Jan, coraz częściej przyprowadzał do domu dziwnych znajomych. Czasem zaczepiali jego córkę, a gdy skarżyła się, ojciec tylko rozkładał ręce. Musiała sama się bronić. Po jednej z takich awantur ojciec wyrzucił ją z domu.

– Wynocha! Tu nikt cię nie potrzebuje! – krzyknął za nią.

Karina pojechała do ciotki Małgorzaty z nadzieją, iż ta ją przyjmie, ale jej mieszkanie było zbyt małe dla kolejnego domownika. Mieszkała tam z trójką dzieci, teściową i szwagierką z córką. Wcisnęli się ledwie w trzypokojowe mieszkanie.

Małgorzata nie miała wyboru, wysłała Karina z powrotem do ojca.

– Jedź z powrotem, ojciec cię przyjmie. Popłacz, a jak trzeba będzie, poproś o wybaczenie. W końcu to twoje prawo mieszkać w jego mieszkaniu. Musi to zrozumieć! – powiedziała ciotka, choćby nie proponując herbaty.

Karina wyszła. Było jej przykro, ale nie chciała wracać do ojca. Nic dobrego tam na nią nie czekało.

Szła długo po zaśnieżonych ulicach miasta, aż się zmęczyła. Postanowiła odpocząć na ławce, kiedy podeszła do niej nieznajoma.

– Jak to nie masz gdzie pójść? Taka młoda jesteś! Nie masz rodziców?

Karina miała już osiemnaście lat. Studiowała w technikum. Były właśnie ferie zimowe. Nie zdążyła dobrze przemyśleć swojej decyzji, gdy w pośpiechu opuszczała dom. Dopiero podczas tej długiej wędrówki uświadomiła sobie, jak trudno będzie teraz.

– Nie mam już – cicho powiedziała, wtulając nos w kolana.

Siedziała na ławce z nogami przyciśniętymi do piersi, żeby się rozgrzać. Ręce już zsiniały od zimna. Z nosa ciekły smarki. Śnieżynki przyczepiały się do jej rzęs.

Alina Nowakowska pożałowała dziewczyny. Miała syna trochę starszego. Nie wypadało zostawiać dzieci w potrzebie, choćby obcych.

– Chodź do mnie. Przynajmniej napoję cię herbatą, bo zamarzasz! – zaproponowała.

Karina się zgodziła. Razem weszły na drugie piętro, gdzie mieszkała Alina. Miała przestronne mieszkanie, ale co ważniejsze, było tam ciepło. Dziewczyna w końcu mogła się ogrzać.

– Zjesz barszcz? – zapytała gospodyni.

Karina tylko kiwnęła głową z wdzięcznością. Ostatni raz jadła poprzedniego wieczoru. Kiedy przed nią postawiono talerz gorącego barszczu, rzuciła się na niego, jakby nie jadła od roku.

Po posiłku opowiedziała swojej nowej znajomej, co się stało. Alina tylko kręciła głową z niezadowoleniem.

– Smutna ta twoja historia. Wiesz co? Zostań u mnie. Miejsce się znajdzie. Mój syn jest teraz w wojsku. Wróci za dwa miesiące. Mamy trzy pokoje. Zostań, dopóki nie wymyślisz, co dalej.

– A gdzie jest pani mąż? – spytała Karina.

– Zmarł pięć lat temu. Wciąż mi go brakuje. Czasem samotność doskwiera, rozumiesz? Razem raźniej. Więc możesz zostać z nami. Będę się cieszyła z towarzystwa. I Wacek też, prawda Wacku? – powiedziała, odwracając się do rudego kota, który siedział przy stole i mył się.

Karina poczuła się nieco niezręcznie, a raczej bardzo niezręcznie, ale się zgodziła. Nie miała dokąd pójść. Nikt jej nie chciał. I tak zaczęły mieszkać razem.

Alinie z miejsca spodobała się dziewczyna. Była miła i dobrze wychowana. Widać, iż matka dobrze ją wychowała, zanim zmarła.

Karina była schludna, nie bała się domowych obowiązków. Sprzątała sumiennie, zmywała naczynia, z zapałem uczyła się gotować.

Karina musiała zrezygnować z technikum, ale postanowiła za rok spróbować dostać się do innej szkoły.

Alina pomogła jej znaleźć pracę, póki się nie uczyła. W sklepie niedaleko pracowała znajoma gospodyni, która wzięła młodą dziewczynę bez doświadczenia na sprzedawczynię, a potem choćby podziękowała Alinie na ulicy.

– Dobrą pracownicę mi poleciłaś! Pracowita, skromna, bystra.

Karina była bardzo wdzięczna Alinie za schronienie. Nie raz jej o tym mówiła. Starała się pomagać w każdej możliwej sytuacji, żeby nie czuć się bezużyteczną przyszywaną córką. gwałtownie się zaprzyjaźniły.

Także kot Wacek przywiązał się do młodej przyjaciółki. Lubił spać z nią w jednym łóżku. Biegał za nią wszędzie.

Po dwóch miesiącach wrócił z wojska syn Aliny. Gdy wszedł do domu w mundurze i z bukietem kwiatów dla matki, Karina zobaczyła go po raz pierwszy. Wcześniej znała go tylko ze zdjęć stojących na meblach. Był bardzo przystojny.

Po tym, jak wyściskał matkę, Michał w końcu zauważył gościa.

– Cześć, a ty kto? – zapytał zdziwiony, spoglądając na szczupłą blondynkę w domowej sukience.

– Oj, synku, to nasza gościni. Ma na imię Karina. To długa historia. Będzie u nas mieszkać przez jakiś czas. Mam nadzieję, iż się zaprzyjaźnicie! Nie krzywdź jej. Jest bardzo miłą dziewczyną!

– Nie miałem takiego zamiaru! Myślałem, iż zrobiłaś mi młodszą siostrę, kiedy byłem w wojsku! Gdybym wiedział, wziąłbym dodatkowy bukiet kwiatów! – chłopak uśmiechnął się do niej. – Miło cię poznać!

Karina nie wiedziała, co odpowiedzieć. Po prostu stała, zauroczona jego uśmiechem. Po chwili zdołała się opanować i odwróciła wzrok.

Po powrocie z wojska Michał był dojrzały i dobrze zbudowany. choćby jego matka była zaskoczona, jak przystojnym człowiekiem stał się jej syn. Karina od razu zobaczyła w nim ideał. Mówią, iż wojsko czyni z chłopców mężczyzn, i widocznie mają rację.

Po wypoczynku przez około tydzień Michał również zaczął szukać pracy. Jesienią planował zdawać na studia, ale musiał jakoś przeżyć do tego czasu i nie zamierzał siedzieć na garnuszku u matki.

Tak więc żyli razem. Spotykali się głównie rano i wieczorami, a resztę dnia spędzali w pracy.

Michał i Karina gwałtownie się zaprzyjaźnili. Byli prawie w tym samym wieku, mieli wiele wspólnych zainteresowań. Wieczorami często rozmawiali o wszystkim i o niczym albo oglądali filmy. choćby nie zauważyli, jak się do siebie przywiązali, ale z pewnością nie była to relacja rodzeństwa.

Karina nie miała odwagi zrobić pierwszego kroku, bo bała się zranić Alinę. Michał także się wahał, bo nie wiedział, czy jej uczucia są odwzajemnione. Matka jednak zauważyła, iż między nimi rośnie coś więcej niż przyjaźń, ale nie wtrącała się.

Pewnego wieczoru Alina usiadła, by przemyśleć sytuację. Zastanawiała się, czy Karina podobałaby jej się jako synowa. I tak, miała wiele cech, które ceniłaby u przyszłej synowej. Dlatego też postanowiła nieco popchnąć młodych do siebie.

Gdy nadeszło lato, kupiła dwa bilety nad morze. Miała jechać z synem, ale w ostatniej chwili powiedziała, iż ma ważne sprawy w pracy i nie może się wyrwać. Pod tym pretekstem wysłała Mikołaja razem z Kariną na wakacje.

– Nie przegap okazji! Bo ktoś ci ją sprzątnie! – powiedziała synowi ze sprytnym uśmiechem na drodze.

Michał wszystko zrozumiał. Matka się nie myliła. Do domu wrócili jako para, a miesiąc później ogłosili, iż zamierzają się pobrać.

Choć wielu mogło się wydawać, iż to zbyt pochopna decyzja, Alina nie sprzeciwiła się.

W końcu, dobre synowe nie leżą na ulicy. Czasem jednak można je znaleźć na ławce przed blokiem w mroźny dzień, ale to raczej rzadkość. Miała szczęście. I jej syn miał szczęście.

Sąsiedzi może szeptali za plecami, a niektórzy znajomi wprost mówili Alinie, iż popełniła błąd, żeniąc syna z biedną dziewczyną. Ale ona wiedziała, iż zrobiła dobrze.

I choćby po latach, Alina nie żałowała, iż przyjęła tamtego dnia zziębniętą dziewczynę z ulicy, zapewniła jej schronienie i przyjęła do siebie do domu. Karina stała się dobrą i wierną żoną jej jedynego syna. Kochała go z całego serca. Dała Alinie troje wspaniałych wnuków i wiele ciepłych wspomnień.

Idź do oryginalnego materiału