Dlaczego rodzice uciekają do dzieci? Psycholożka o fenomenie hoteli bez "bombelków"

dadhero.pl 2 lat temu
Zdjęcie: Hotele tylko dla dorosłych w Polsce. Dlaczego powstają? Fot. 123rf


Jesień, jak się okazuje, to czas odpoczynku dla rodziców. W deszczowe miesiące dorośli szturmują hotele, by spędzać romantyczne weekendy tylko we dwoje. Szczególnie jeżeli wybierają miejsca "adults-only". Ale czy rodzicom tak wypada? Psycholożka wyjaśnia, dlaczego dorosły weekend rodzicom się po prostu należy.


Ilekroć w mediach pojawia się informacja o nowej kawiarni czy hotelu tylko dla dorosłych (lub z dolną granicą wiekową), media społecznościowe rozgrzewają się do czerwoności. Temat wykluczenia młodszych dzieci z przestrzeni budzi ogromne wątpliwości. Na tyle duże, iż inwestor pierwszego zapowiedzianego w Polsce osiedla z mieszkaniami wynajmowanymi tylko osobom bezdzietnym ukrył lokalizację swojego projektu.

Kontrowersje powstają na gruncie prawnym, ponieważ Konstytucja gwarantuje wszystkim równe prawa i zakazuje dyskryminacji, niezależnie od wieku. Jednak najsilniejsze są argumenty natury etycznej: dzieci to ogromna część naszego społeczeństwa i wielu – szczególnie rodziców – jest oburzonych, iż mogą gdzieś być niemile widziane tylko dlatego, iż zachowują się… jak dzieci.

A jednak segment usług „adult only” (w mniej subtelnym nazewnictwie „child-free”) stale rośnie. Dla przykładu jeszcze w 2016 światowa baza hoteli giganta turystycznego TUI liczyła 250 pozycji tylko dla dorosłych. Dziś ta sama baza obejmuje ponad 3000 pozycji. „Dla dorosłych” stało się jednym z głównych kryteriów wyszukiwania, obok "last minute" czy all inclusive.

Możemy pisać o społecznej niechęci do dzieci, ale nie chcemy tego, ponieważ kochamy nasz brzdące. Dlatego skupimy się na społecznym odbiorze, a na samych rodzicach. A odpowiedzi dostarczą nam badania nad rodzicielstwem oraz psycholog i terapeuta rodzinny Katarzyna Dzik-Makara.

Rodzic-Polak na wakacjach


– W pewnym sensie współczesne rodzicielstwo jest opresyjne dla samych rodziców, rodzi mnóstwo frustracji. Trzeba być gotowym, czuwającym, kontrolującym. Nie dość, iż ogranicza to swobodę wypoczynku i eksploracji dzieci, to oznacza wyczerpujące napięcie u rodzica. Dlatego wyjazd do miejsca, gdzie można na chwilę wyjść z „trybu czuwania” może być zbawienny – mówi Katarzyna Dzik-Makara.

W swojej pary poleca rodzicom wyjazdy wspólnie z dziećmi, jednak równie silnie uważa, iż dorosłym należy się wytchnienie od obowiązków rodzicielskich raz na jakiś czas.

W jej ocenie społeczne piętno związane z zostawieniem dzieci nie ułatwia sprawy. – Tego też dotyczy opresyjność rodzicielstwa. Czasami rodzic ma sobie za złe samo rozważanie wypoczynku bez dzieci. A przecież choćby zostawiając dziecko na kilka dni, zawsze planuje się możliwie najlepszą opiekę i zabezpiecza jego pobyt – czy u rodziny, czy przyjaciół.

Zwłaszcza w obecnych czasach wyznaczanie granic, w tym granicy dostępności i czasu własnego, jest bardzo istotne. Pokutuje wzięte z „Matki Polki” zamęczanie się, by być przy dziecku choćby wtedy, kiedy to nie musi być potrzebne. Dla dziecka obecność z innymi dorosłymi i czas bez rodziców też są ważnymi doświadczeniami – wylicza psycholog.

Według badań prowadzonych niezależnie od siebie w USA, Wielkiej Brytanii i Niemczech problem dotyczy 7-8 proc. populacji. W najświeższym polskim badaniu na ten temat przeprowadzonym przed dr. Konrada Piotrowskiego z SWPS w Poznaniu, aż 13,6 proc. młodych rodziców (do 40. roku życia) deklaruje, iż dziś woleliby nie mieć dzieci.

Jednocześnie Polska plasuje się na szczycie międzynarodowej tabeli wypalenia rodzicielskiego w badaniu obejmującym aż 42 kraje. W naszym kraju aż 9 proc. rodziców regularnie doświadcza uczucia wypalenia. W kwestionariuszach zaznaczają poczucie kompromitacji wychowawczej, emocjonalne wyczerpanie, utratę przyjemności z rodzicielstwa i dystansowanie się od dzieci.

Gdzie uciekają rodzice?


Choć rynek „adult-only” stale rośnie, to trudno mówić o znikaniu tradycyjnych restauracji czy hoteli. jeżeli miejsce rodzinne zmienia profil na wykluczający małe dzieci, to zwykle ze względów praktycznych: spełnienie potrzeb dzieci wymaga dodatkowego zaplecza, a często przestrzeń jest ograniczeniem. Problemem może też być profil miejsca – tak było z kocią kawiarnią w Warszawie, gdzie koty bardzo źle znosiły interakcje z małymi dziećmi. Łatwiej więc skupić się na obsłudze dorosłych.

Dotyczy to w równym stopniu obiektów miejskich, jak i tych na uboczu czy w miejscowościach wypoczynkowych. W szerokim tureckim badaniu na temat hoteli „child-free” nad Morzem Śródziemnym okazało się, iż jedynie małe obiekty butikowe oraz sieci posiadające większe hotele rodzinne decydują się na uzupełnienie oferty o tę tylko dla dorosłych. Bo, choć za ciszę i spokój można zażądać wyższej stawki od klienta (nawet o 15-20 proc.), to jednak pula zainteresowanych jest z natury ograniczona.

Rodzice wypoczywają z dziećmi, po prostu


W Polsce kilka jest miejsc, które oferują miejsca noclegowe i wypoczynkowe jedynie dla dorosłych gości. Pojedyncze "bezdzietne" miejsca znajdziemy w Kołobrzegu, Krynicy-Zdroju i Chlewiskach. Hotelarze raczej starają się łączyć rozwiązania dla wszystkich grup, nie tracić klientów.

– Trudno wyobrazić sobie radosne miejsce bez dzieci - przyznaje Jarosław Dziak, dyrektor generalny Pałacu Mortęgi na Mazurach, którego pytamy o zdanie w sprawie wypoczynku "adults-only". W jego hotelu znajduje się bawialnia, place zabaw, baseny, a choćby zagroda z danielami i muflonami.

– Układ przestrzenny pałacu gwarantuje miejsce dla każdej grupy bez kolizji. Rodzice mogą w ciszy odbywać zabiegi w pałacowym SPA lub posiedzieć w jacuzzi, gdy dzieci przytulają się do alpak lub kreatywnie bawią pod okiem opiekuna – chwali się dyrektor generalny Pałacu Mortęgi.

Ma rację, ponieważ hotele, starając się uprzyjemnić wyjazd rodzinom z dziećmi, często mają w ofercie opiekę animatora lub organizują zajęcia dla najmłodszych. Tym samym, dając szansę rodzicom na skorzystanie z oferty wypoczynkowej oraz SPA resortów i hoteli.

Możliwość spuszczenia dziecka z oka, choć na jakiś czas dla wielu rodziców jest zbawienna. Jak podkreśla psycholog Katarzyna Dzik-Makara, ma to znaczenie również dla komfortu samych dzieci.

– Ciągłe utrzymywanie wspólnej przestrzeni nie służy – ogranicza swobodę poznawczą dziecka i nie daje wytchnienia rodzicowi. Dzieci też lubią bawić się same, nie we wszystkim potrzebują czujnego oka opiekunów. Więcej, po trzecim roku życia większość dzieci woli bawić się samodzielnie lub z rówieśnikami. Na szczęście mam wrażenie, iż świadomość w tej kwestii rośnie – zwraca uwagę ekspertka.

Idź do oryginalnego materiału