Dlaczego mężczyźni pozostają w związkach z kobietami, których przestali kochać

przytulnosc.pl 2 godzin temu

Tytuł książki Johna Graya brzmi: „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”. I ta metafora wiele wyjaśnia, gdy mowa o związkach. W końcu nikt nie zaprzecza, iż mężczyźni i kobiety patrzą na świat inaczej. I inaczej podchodzą do rozstania, które mogło trwać wiele lat. Ale co zrobić, jeżeli do rozstania w ogóle nie dochodzi?

Związek utracił wszelką iskrę, zniknęło zrozumienie i troska, pozostała tylko ciężkość bycia ze sobą. Ale mężczyzna nie odchodzi. Dlaczego tak się dzieje? Przecież to, co mówi kochający mężczyzna, jest jasne jak słońce. A usprawiedliwienia mężczyzny, który pozostaje w związku bez miłości, są różne. Dziś omówimy niektóre z nich.

Niewątpliwie rozstanie to silny stres dla obu płci. Ale psychologowie zauważają jedną cechę: z toksycznych związków częściej odchodzą kobiety. Podczas gdy mężczyźni pozostają z nielubianą partnerką lub żoną, choćby jeżeli jest to dla nich uciążliwe. Oto dlaczego tak się dzieje.

Mówi się, iż szczęśliwe rodziny są szczęśliwe tak samo, a nieszczęśliwe – każda na swój sposób. jeżeli mężczyzna czuje się dobrze w związku, przede wszystkim będzie okazywał troskę. Może nie mówić bezpośrednio „kocham cię” dziesięć razy dziennie, jak tego pragną niektóre kobiety. Ale zapyta, czy nie zapomniałaś kluczy. Czy ciepło się ubrałaś? Czy odebrać cię z pracy? To, co mówi kochający mężczyzna, zawsze wiąże się z troską. A jeszcze lepiej: nie mówi, ale działa. Łatwo rozpoznać mężczyznę w szczęśliwym związku, bo wszystko, co robi, jest dla wspólnego dobra.

Nie mniej ważne jest to, iż mężczyzna komplementuje wygląd partnerki. Jest choćby powiedzenie, iż mężczyźni kochają oczami. Przy tym wcale nie jest konieczne, by jego wybranka była top modelką. Ważne jest, aby podobała mu się fizycznie i estetycznie. I, bądź pewna, kochający mężczyzna będzie to podkreślał. Jednak z tymi, którzy nie kochają, wszystko jest o wiele trudniejsze.

Miłość nie umiera od razu, to dzieje się stopniowo. jeżeli kobieta, która nie czuje już nic do swojego partnera, z euforią znajdzie innego… u mężczyzn tak nie jest. Wielu przedstawicieli silnej płci nie ruszy się z miejsca i przez cały czas będzie dzielić wspólny dom. Inni pójdą na boki, ale wracać będą właśnie do żony. Dlaczego tak się dzieje?

Nasz mózg jest skonstruowany w zdumiewający sposób: człowiek zawsze dąży do spokoju i stałości. Chce otoczyć się domem, rutyną, znajomymi rzeczami. To pomaga nam się zrelaksować. Teraz bardzo popularne jest hasło „Wyjdź ze strefy komfortu!”, bo w istocie stres i wyzwania zmuszają nas do zmiany na lepsze. Ale ostatecznie wszyscy pragniemy spokoju.

Co ciekawe, największym stresem nie jest choćby świat poza naszą strefą komfortu. A właśnie strach przed jej opuszczeniem. Bo gdy tylko człowiek wychodzi poza swoją strefę komfortu, zaczyna działać. Ale do tego momentu nie ma nic bardziej dręczącego niż niechęć do opuszczenia własnego kokonu. Jest strasznie. Nieznane. Przerażające!

Nie jest łatwo spalić mosty, by zaraz potem zmierzyć się z samym sobą. Zasypiać w pustym łóżku, budzić się w samotności, jeść posiłki w pojedynkę. Szczególną tęsknotę wzbudza czas po zakończeniu dnia pracy lub weekendy. Widzisz, życie rodzinne jest bardzo zorganizowane, zawsze jest co robić. Można obejrzeć film, wyjść na spacer, pojechać na grilla lub odwiedzić przyjaciół. I zajęć w domu też zawsze jest dużo. Oczywiście, wszystko to można robić i w samotności. Ale zgodzisz się, iż takimi wrażeniami miło jest dzielić się z bliską osobą?

Najstraszniejsze jest uświadomienie sobie, iż z samym sobą może nie być tak ciekawie. Zwłaszcza po długich latach małżeństwa, gdy osobowość człowieka dostosowuje się do rodziny i partnera. W ciszy wielu spotyka się z prawdziwym sobą. A to spotkanie nie zawsze jest przyjemne i oczekiwane. Budzą się stare urazy, lęki, rozczarowania, niewykorzystany potencjał. W rezultacie depresja rozwija się w pełni.

Ciekawa sytuacja zachodzi w parach, gdzie kobieta jest gwiazdą! Jest piękna, sukcesu, charyzmatyczna. A jednak nie jest kobietą jego marzeń. Już nie dostrzega w niej uroku, znudziła mu się jej idealność, a wszystko dlatego, iż być może odpowiada mu zupełnie inny typ. Może choćby czuć się przy niej gorszy w porównaniu z tak wspaniałą damą. Ale odejść nie może – nie ośmieli się.

Jedna myśl o tym, iż taka piękność przypadnie komuś innemu, doprowadza go do rozpaczy. A przecież ktoś inny na pewno będzie lepszy od niego, lepiej do niej pasuje! Z takimi myślami mężczyzna pozostaje przy nielubianej kobiecie. A kobieta, szczerze mówiąc, więdnie bez miłości i najprawdopodobniej prędzej czy później zakończy taki związek.

Co innego zanurzać się w miłosne przygody, gdy masz 20 lat. A zupełnie co innego po małżeństwie i poważnych związkach, mając 30, 40 czy choćby 50 lat. To wcale nie jest proste: znaleźć w sobie pewność, zaprosić na randkę, zaczynać od nowa bez gwarancji, iż wszystko się uda. Przecież chce się, by w domu ktoś smażył naleśniki, opiekował się dziećmi. A takie rzeczy nie dzieją się od razu (albo bardzo rzadko). Do tego z wiekiem pojawia się brak pewności siebie i strach przed odrzuceniem.

Kiedy partnerzy są lubiani przez obie rodziny, ich związek nie jest już tak łatwo zerwać. Do gry włączają się wszystkie dostępne mechanizmy zachowania więzi rodzinnych. jeżeli oczywiście nie ma otwartych konfliktów. Jednak wielu mężczyzn po prostu boi się zakończyć związek, ponieważ nie wiedzą, co powiedzieć krewnym. A kobiety, szczerze mówiąc, też. Nie jest łatwo się rozstać, gdy wszyscy są już sobie bliscy jak rodzina.

Oczywiście, pierwszym powodem są dzieci. Ale zaczynać od tego byłoby banalne, bo w zdrowych związkach oboje rodzice podejmują takie decyzje, by pozostać szczęśliwymi. Tylko tak dzieci mogą zobaczyć zdrowy model relacji. Niestety, tak dzieje się nie zawsze. W większości przypadków partnerzy decydują się pozostać razem tylko ze względu na dzieci. W rezultacie dzieci dorastają w rodzinie, gdzie mama nie kocha taty, a tata nie kocha mamy. Nic dobrego z tego zwykle nie wynika.

Są ludzie, którzy bardzo boją się zmian. Są gotowi uczyć się nielubianego zawodu i pracować w nieprzyjemnej pracy. Ale za nic nie zechcą zmienić swojego statusu czy relacji. Nie jest tajemnicą, iż rozstanie (zwłaszcza rozwód) to duży stres. I wielu po prostu boi się czegoś nowego. Nie koniecznie złego, ale absolutnie nowego. Tacy ludzie zwykle nie podejmują decyzji w swoim życiu, przerzucając ten obowiązek na innych. W związku z tym nie mogą samodzielnie zakończyć relacji, pozostając przy nielubianej osobie, nie będąc w stanie zrobić decydującego kroku.

Niepopularny, ale poważny problem dotyczy par, które stworzyły idealny wizerunek. Ona idealna ukochana, on idealny mężczyzna! Ale gdy przyjrzeć się bliżej ich związkowi, staje się jasne, iż coś tu nie gra. Media społecznościowe pełne są pięknych zdjęć, na ścianach rodzinne portrety, znajomi i krewni stawiają ich za wzór. Trudno jest zburzyć tę starannie stworzoną iluzję, na którą poświęcono lata. Czasem na takie relacje wydaje się ogromne sumy pieniędzy. Dla mężczyzny to status i szacunek ze strony otoczenia, i po prostu nie jest gotów poświęcić tego dla własnego szczęścia.

Przyczyny bywają różne, a wynik jeden: smutny mężczyzna siedzący na kanapie z pilotem od telewizora. Gdzieś w kuchni krząta się jego równie smutna i zirytowana brakiem miłości kobieta. Być może w tym samym pomieszczeniu bawią się ich dzieci, które nigdy nie poznają, czym są zdrowe relacje. Ale zawsze jest wyjście. Psychologowie twierdzą: jeżeli mężczyzna nie chce odchodzić, to znaczy, iż związek można jeszcze uratować, można i trzeba nad nim pracować. A w ostateczności – zakończyć go. A ty jak uważasz?

Idź do oryginalnego materiału