https://www.facebook.com/events/1060768738467768
https://www.facebook.com/szarekszumny
https://szarekszumny.bandcamp.com
https://www.facebook.com/world.interrupted.band
https://worldinterrupted.bandcamp.com
http://www.facebook.com/toxiktwinz
http://www.facebook.com/
Plakat:
http://www.facebook.com/WolfVantageDesign
Przyznam bez bicia, iż do tej pory krakowski adres Stefana Batorego 1 nie kojarzył mi się z żadną imprezownią, raczej z pobliska Poradnią Chirurgiczną, w której w 2012 leczyłam skomplikowane złamanie stopy.
Rust’n’Rolla jakoś nie miałam okazji nawiedzić, byłam więc ciekawa, jak wpłynie na to nowy szyld miejscówki…
No i uprzedzając wypadki – wpłynie, i to bardzo, podobało mi się bowiem niesamowicie i na każdy event tam organizowany popędzę jak na skrzydłach 🙂
A co mi się podobało?
No, kurde, wszystko.
Powitał mnie miły chłodek i przez następne 8 godzin szalonego imprezowania nie miałam najmniejszego powodu narzekać na duchotę.
Klub spory, dansflor wystarczającej wielkości, ekipa barmańska przeprzemiła (gdy wyczerpała mi się bateria w fotoaparaciku – bez problemu podładowano mi ją przy barze, później udało mi się odnaleźć jedno wolne gniazdko niedaleko didżejki) no i choćby taki piwny grymaśnik, jak ja, odnalazł dla siebie kilka różnych piw do wyboru, co skrzętnie wykorzystał 🙂
Pozdro dla reszty #teamu-wygolone-boki!!! 🙂
Bardzo sympatyczny, koedukacyjny kibelek, co, wiadomka, sprzyja kontaktom międzyludzkim i prowokuje żarciki na temat, pardon, stosunku wielkości obiektywu w moim aparacie do, ekhem, wielkości obiektu, który miałabym focić, gdybym zdecydowała się zamknąć je z drugiej strony męskiej kabinki 🙂
Sporo luster, duże i małe, w sam raz do selfiaków plus stała obecność srajtaśmy, choćby o 4:40, pięknie! W kibelku panowała przydatna jasność – a wszędzie poza nim – równie przydatna ciemność, gustowne lampki (niektóre montowane jeszcze na moment przed otwarciem) rzucały miło kojarzące się czerwonawe światło.
Palarnia:
————————————————————
Oto dwójka najlepszych didżejów, czyli TOXIKI:
I pląsy czas zacząć:
SZAREK/SZUMNY.
Zanim koncert rozkręcił się na dobre – na scenie pojawił się Peter Wolf w towarzystwie właścicielki klubu, Pani Sabiny i zagadki przedstawione w zapowiedziach eventu zostały wreszcie rozwiązane, a przede wszystkim – ujawniono nową nazwa miejscówki – KLASH.
O dalszych planach z tym związanych dowiedzieliśmy się wprost ze sceny, a ja niektórych detali nieco później, z prywatnej rozmowy z Wolfem.
Spodobała mi się opowieść o genezie tej nowej nazwy, miała być dźwięczna i krótka, żeby nie kusiły skróty ( jak Dżezik czy Schizo, krakowscy imprezowicze wiedzą, w czym rzecz 🙂 istotne tez było samo znaczenie angielskiego słowa „clash” czyli z jednej strony „brzęk” a z drugiej – starcie, zderzenie w tym wypadku różnych gatunków i podgatunków alternatywy: metalu, gotyku, electro, industrialu – we wszystkich odcieniach i natężeniu mocy.
Najpierw kilka fotek od Deitha, tuning mój :)
WORLD, INTERRUPTED
4 pierwsze fotki od Deitha, tuning mój :)
A po koncertach intensywność pląsów przybrała na mocy :D
I na koniec jeszcze kilka pięknych detali:
A w ramach epilogu – odrobinę prywaty 🙂
Jeszcze przed koncertami udało mi się powtórzyć wpadkę z Pixela, opisaną dokładnie 10 lat temu tutaj:
https://drzoanna.wordpress.com/2014/02/03/fields-of-the-nephilim-w-studio-digital-riot-w-pixelu-i-cala-kosmiczna-reszta-z-akcentami-ag/
Wtedy to przyatakowałam bogu ducha winnego Krzysia Rakowskiego, teraz zgrabniusio wyrównałam rekord obciachu kosztem innego, iż tak powiem, celebryty 🙂
Zaczęło się identycznie, wypatrzyłam przy stoliku znajomą twarz, podeszłam i zaryzykowałam tezę, iż my to się chyba znamy z imprez, kurna.
No i usłyszałam, iż nie, choćby na pewno nie znamy się na żywo, bo ja to jestem Paweł Szarek, wiesz, i za chwilę będę tu grał koncert.
Ale zanim zdążyłam umrzeć ze wstydu usłyszałam coś więcej: co prawda nigdy się nie widzieliśmy, ale ja doskonale wiem, kim Ty jesteś, co robisz w życiu i w ogóle… słyszałem o Tobie dużo dobrego (♥) od swojej dawnej dziewczyny, którą uczyłaś. choćby wiem, gdzie mieszkasz, bo często ją na lekcje z Tobą odprowadzałem…
No i mnie zamurowało.
Absolutnie i totalnie.
Przypomniałam sobie sytuację, przypomniałam historię z odprowadzaniem, rozmowy z tą dziewczyną, niekoniecznie tyczące matematyki, bo czasem więź, jaka tworzy się podczas zajęć zaczyna wykraczać poza sferę przedmiotu. (Bywa nawet, iż ta więź staje się początkiem znajomości zupełnie innego rodzaju, czasem rodzi się z niej przyjaźń najważniejsza na świecie (o Tobie piszę, Kruku ♥ )
Pamiętałam więc wszystko – tylko nie to, kim była owa dziewczyna.
Nie byłam w stanie dopasować tej historii do konkretnej osoby.
I dopiero gdzieś pod koniec imprezy Paweł mi to zdradził, a mnie olśniło, iż jasne, kurde, jasne i wszystkie klocki ułożyły się w spójną całość 🙂
Reasumując – absolutnie, stuprocentowo udany debiut klubu KLASH, świetnie dobrane kapele z doskonałymi koncertami, prawie 8 godzin zabawy na pełnej kurwie!!!!
Wszystkim współorganizatorom imprezy wielkie, gorące dzięki i szczere gratulacje, plus równie gorące prośby o więcej, prośby o jeszcze!
EDIT:
A plakacik już wisi:
więcej z tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/imprezy-spis-tresci/
https://drzoanna.wordpress.com/category/koncerty-spis-tresci