Zdzisław Zarzecki to rolnik z Choszczewa. Jest właścicielem dużego gospodarstwa, które prowadzi od wielu lat. - W 1987 roku wyszedłem z wojska i wróciłem na wieś. Zastałem tu spaloną stodołę i rodzinny biznes w ruinie. Zakasałem rękawy i ciężką pracą, krok po kroku, postawiłem gospodarstwo na nogi - wspominał w rozmowie z Super Expressem. W 2007 postanowił zainwestować w rozbudowę chlewni i wziął kredyt.
REKLAMA
Zobacz wideo Zapytaliśmy rolników, czy produkty z Ukrainy odbiegają jakościowo od naszych? "Moje maliny spadły z krzaka" [SONDA]
Zakaz czerpania wody z własnej studni. Obowiązuje limit
60-latek miał pewne obawy, ale udało mu się wyjść na prostą. - Było ciężko, bo świnki to bardzo ryzykowny biznes. Z ogromną pomocą rodziny przebrnąłem, jak mi się wydawało, przez najgorsze. Świnie dobrze rosły, nie chorowały, mnożyły się - opowiadał. Niestety najgorsze dopiero nadeszło. W 2022 roku rolnikowi złożyła wizytę komisja z Inspektoratu Środowiska. - Okazało się, iż jestem groźnym przestępcą, bo poiłem zwierzęta wodą z własnej studni - powiedział. Dotknęły go konsekwencje przepisów, o których wcześniej nie słyszał.
- Inspektorzy obliczyli, iż zużywam 45 m3 wody na dobę. To był absurd! Nie mogłem brać więcej niż 15-18 m3. Ale to i tak niczego nie zmieniło! Dowiedziałem się, iż zgodnie z prawem mogę pobrać z własnej studni nie więcej niż 5 m3! To którą część świnek miałem zostawić bez wody? - mówił. Nie rozumiał, dlaczego nikt nigdy mu o tym nie powiedział, mimo iż było u niego wiele kontroli i różnych specjalistów. Mężczyzna przekonuje, iż jest uczciwy. Gdyby wiedział, jak to wygląda od strony prawnej, sytuacja byłaby inna.
Kara za czerpanie wody ze studniKoldunova_Anna/iStock
Czy trzeba płacić za wodę z własnej studni? Przepisy są bezlitosne
- Przecież ja nie marnuję tej wody! Gdybym wiedział, dawno wystąpiłbym o to ich pozwolenie i płaciłbym adekwatne stawki. Te opłaty nie były zresztą takie wielkie. Kto przy zdrowych zmysłach może podejrzewać mnie, iż celowo chciałem zaoszczędzić kilkaset złotych miesięcznie na wodzie? Ale oni zrobili ze mnie przestępcę, który uchyla się od płacenia za korzystanie z zasobów środowiska - wyznał. Teraz musi zapłacić ponad 100 tys. zł kary. Chociaż od razu wystąpił o pozwolenie, sprawa wciąż nie jest załatwiona. Procedura trwa już ponad 2 lata, a pan Zdzisław cały czas musi płacić karne stawki. - Krew mnie zalewa. Nasi urzędnicy wolą karać, niż pomagać - skwitował.
Wielu osobom ten przypadek wyda się absurdalny, dlatego portal bezprawnik.pl postanowił wyjaśnić go od strony prawnej. Chociaż studnia rzeczywiście jest własnością Zarzeckiego, to zgodnie z prawem woda należy wyłącznie do Skarbu Państwa. Wynika to z art. 211 ust. 2 prawa wodnego. Właściciel gruntu ma prawo do "zwykłego korzystania z wód", natomiast trzeba trzymać się ustawowych limitów. Wtedy nie trzeba prosić o żadne pozwolenie. Sytuacja zmienia się w momencie, gdy mowa o "szczególnym korzystaniu z wód", czyli przekroczeniu limitów. Wówczas zgodnie z art. 389 prawa wodnego trzeba uzyskać pozwolenie wodnoprawne.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.