Dawać napiwek czy nie? Rzecz o tym, jak zmęczyła mnie kultura napiwkowa
Zdjęcie: Paulina Ermel
W restauracji na Półwyspie Helskim kelnerka przyniosła zupę dla mnie, sok z pomarańczy dla kolegi i danie główne dla koleżanki. Reszta znajomych grzecznie czekała na same sztućce, a co dopiero mówić o jedzeniu. W Kenii dwóch mężczyzn niosło moją jedną walizkę do pokoju. Gdy postawili ją przy łóżku, stanęli obok i czekali. Na co? Oczywiście na napiwek. Zero presji — w takiej sytuacji przecież każdy daje napiwek z własnej woli... Im dłużej podróżuję, tym bardziej jestem zmęczona takimi sytuacjami. I jeszcze bardziej mam ochotę się przeciw temu buntować.