Danka: Opowieść o silnej kobiecie z sercem pełnym marzeń

newskey24.com 2 tygodni temu

Jaka masz wnuczka, panie Stanisławie, czarnooka i białozębna?
Kogo masz na myśli? Czy nie twoja?

Oczywiście nie moja, moja, panie. Co raz w pokoleniu przychodzi taka, a tak wiele lat już minęło syn mój, Arkadiusz, ma wnuczkę, a ja już będę miał prawnukę.

Ale panie, wy wszyscy macie białe włosy znam was wszystkich Ewselów, byliście u mojego dziada, w jego służbie wasi przodkowie służyli wiarą i prawdą

Było, panie, było, ale skąd się wzięliśmy? Służyliśmy panom, a mój pradziad był zapiskowym, potem dziad, potem ojciec, a ja

Synowie rozbiegli się do miast. Władysław pracuje jako wójt w dworze bogatej pani, która już ma dzieci i wnuki.
Szymon jest zapiskowym w sklepie i chce otworzyć własny biznes.
Arkadiusz, dziad Ani, awansował w wojsku, ma medale, a książę Zygmunt go wielce chwalił i wspierał.

Arkadiusz prowadzi gospodarstwo i żyje godnie. Poślubił syna Antoniego z dobrą dziewczyną, z której powstała Ania, euforia całej rodziny.
W naszym rodzie rzadko rodzą się dziewczęta, przeważają synowie, a kiedy przyjdzie dziewczynka, od razu jest jak Ania

Tak to bywa, panie

Stary Ewsel rozkłada siatki, a obok kręci się czarnooka dziewczynka, ręce gibkie, paluszki cienkie, piękność niespotykana, prawie nie dziecko.
Obok stoi młody pan, Krzysztof Krzysztofowicz, nie może odciągnąć wzroku od Ani.

Aniu, wyjdziesz za mnie?
Jestem jeszcze mała, panie

Oczywiście, mała, jak dorośniesz, pójdziemy?
Jak dorosnę, pan będzie już stary. Po co mi pan? Ja wolę młodszego.

I za kogo? Już kogoś znalazłaś?
Nie, jeszcze nie nadszedł czas, babcia Grażyna mówi, iż zrozumiem, gdy przyjdzie

Patrzy na mnie, jakby była już dorosła, oczy poważne.

Babcia Grażyna? Panie, nie rozumiem Kto to jest ta Grażyna? Czyżby żona Arkadiusza z naszej wsi? Czy to nie jest nasza Grażyna?

Ech, panie nie słuchajcie jej, papla bez sensu, to jeszcze dziecko

Panie, czy mogę pobawić się z Waletkiem? dziewczynka nagle zamieniła się w małe dziecko i poszła wzdłuż ścieżki nad rzeką, goniona przez polskiego chartka imieniem Walet.

Skąd ona zna imię psa? Panie?

Nie wiem, może pan go zgubił, albo ktoś mu rzekł

Dopiero dziś go przywiozłem

Panie, jesteś mądry, nie wymyślaj rzeczy, które nie istnieją, nie oszukuj dziewczynki

Dziewczynka biegała wesoło brzegiem rzeki, a przy niej skakał uszaty chart. Ta historia tak wbiła się w serce Krzysztofa Krzysztofowicza, młodego człowieka, który, jak wielu w tym wieku, interesował się mistycyzmem, poezją i był po prostu ciekawym człowiekiem.

Jesienią spotkali się ponownie z Anią, która szła po grzyby z dziadkiem, a Krzysztof ruszył na przechadzkę z Waletkiem. Szła sobie młodzież, recytując w myślach wiersze, a Walet, dotąd przy nogach pana, podbiegł przed siebie, przyciskając uszy.

Waletku, Waletku usłyszał Krzysztof mały dziecięcy głos. Przeszedł ścieżką, zobaczył psa leżącego na plecach, machającego łapami przed dziewczynką skuloną nad nim.

Dzień dobry, Aniu.
Dzień dobry, panie Krzysztofie
Samotna?
Nie, dziadek zbiera grzyby.

Poszli razem w stronę domu starszego.

No i co, Aniu, nie zmieniłaś zdania, może zgodzisz się wyjść za mnie?

Nie, panie, inna twoja przeznaczenie. Musisz na obcemie żyć, tam znajdziesz swój los i będziesz tęsknił za ojczyzną i za mną.

Co?

Spotkamy się znów, jak dorosnę, ale nasze spotkanie będzie ciężkie, jak rozstanie.

Co to za namiętności, Aniu?
To nie ja, to babcia Grażyna mówi

Kto to jest ta Grażyna?
Szufani wiele lat temu babcia moja po prostu mówi dziewczynka i biegnie bawić się z Waletkiem.

Panie Stanisławie, nie opowiedziałeś mi legendy rodzinnej, skąd macie takie dziewczynki jak Ania?

Ach, to siedząc na pniu, patrzy na mnie starszy i uśmiecha się po co ci, Krzysztofie, jakbyś nie był z naszego rodu Chociaż

Nie wiem, to kręci się w głowie, nie daje spokoju, chce się dowiedzieć

A co chcesz usłyszeć? Słuchaj. Dawno, dawno temu, na sąsiednich ziemiach rozbił się obóz Cyganów, śpiewali, tańczyli, bawili się. Mój pan był bogaty i uwielbiał Cyganów, przyjmował ich w swój dwór i sam wchodził do obozu. Jedna z Cyganek, mała dziewczynka, miała niezwykłą urodę, oczy psotne, usta czerwone, zęby jak perły, włosy kępy pod kolorowym chustem, a ciało w monicie. Gdy zaczęła tańczyć, wiry się kręciły, a kiedy zaśpiewała, ludzie łzami się ociekali. Nazywano ją Szufani, czarownicą, choć w obozie była zwyczajną dziewczyną, a Grażyna od urodzenia miała taką moc.

Ten pan zakochał się w niej, podszedł do jej ojca i chciał ją kupić albo oddać.

Jak mogę ją oddać albo sprzedać, panie? zapytał stary Zygmunt. Cyganie są wolnym ludem, nie mogę ich zmusić, niech przyjdą sami, a jeżeli nie przyjdą, niech wybaczą

Grażyna zaśmiała się, aż trzciny drżały.

Co pan myśli, panie, iż cię w moją wnuczkę przyjmiesz? Jak możesz mi coś takiego proponować?

Pan, jakby szalony, schodził na kolana, chwytał jej spódnicę i chciał pocałować. Rzucał pieniądze w lewo i w prawo, chcąc ją zachwycić.

Chodź ze mną, przedstawię cię cesarzowej, wprowadzę na dwór.

Po co mi to, panie? Sama jestem jak cesarzowa, nie potrzebuję dworu, sukni, ani karety.

Karoca Cygańska, to moja kareta, nie potrzebuję królewskich butów, moje stopy przywykły biegać po rosie, bosymi. Najważniejsze zabierzesz mnie z wolności, zamkniesz w złotej klatce Nie! Odpłyń, a nie wrócisz, stracę cię najdrożej, co masz.

Ty jesteś najcenniejszy w moim życiu

Odejdź, panie, pożałujesz

Nie posłuchał pan. Cyganie, widząc, iż pan jest opętany Grażyną, jednej nocy opuścili obóz i odeszli, a on wpadł w szał. Pobiegł ich ścigać z żandarmerią, oskarżając cygańskich ludzi o kradzież koni. Krzyk i jęk unosiły się nad obozem, a pan, z szalonymi oczami, proponował zamianę ludzi na Grażynę. Pojawiła się dziewczyna, kazała wypuścić Cyganów, sama chciała iść pieszo, nie podchodź do mnie

Szła więc, a za nią pan z żandarmerią, a ona śpiewała piosenkę. Staroświeckie opowieści mówiły, iż za nią leciały ptaki, całe stada, aż dotarły do dworu, odleciały, ćwierkając i szepcząc. Grażyna spojrzała na pana, mrugnęła i uśmiechnęła się.

No więc, panie rzekła dziewczyna ostrzegałam cię, będzie ci źle, połączyłeś się ze mną Stracisz najcenniejsze, co masz, a mogłeśbyś zachować własne pragnienia, wszystko by było inaczej, ale już za późno, nic nie zmienisz.

Pan już nie widział, oszalał w miłosnym szale. I tak zaczęła się huczna uczta, pieniądze pana leciały, balów było wiele, żywność i napoje. Przyjeżdżało wielu gości, ciekawych tego cudownego spektaklu. Niektórzy zostawali, pisali wiersze, dedykowali je Grażynie.

Kiedy zostaniesz żoną? pytał pan.

Jeszcze nie czas odpowiedziała kilka mnie rozbawiłeś.

Grażyna rozdała wolnym chłopom podarunki, szalała z pieniędzmi, jak oszalała. Do dworu przybywali ludzie z samej cesarzowej, ale on ich odpędzał. Pewnego dnia przyszedł do pana jego syn, Wiktor. Nielegalny, ale uznany przez pana, dziedzic wszystkiego, co zostało. Przyszedł, by wstrzymać ojca na adekwatnej drodze.

Nadszedł mój czas rzekła Grażyna panu.

Po dwóch tygodniach dziewczyna odjechała na step, by dogonić swój obóz, a za nią podążył Wiktor. Grażyna odczekała swój moment i tego, który miał stać się jej mężem.

Nie odchodź błagał szaleniec.

Nie, panie, ostrzegałam cię, nie posłuchałeś zabiorę to, co najcenniejsze, co masz.

Syn wypuść syna, to jedyne cenne, co mam.

Nie wołam go, panie, idziemy razem, idziemy w ciemność, tam, gdzie płoną ogniska cygańskie, a chaty z dziećmi stoją.

Co z panem Stanisławem? zapytał ktoś.

Co? Oszalał, jego pradziadek przyjął go, byli sąsiadami, opiekował się nim.

Po kilku latach pojawił się Wiktor, z nim jego syn i mała ciemna córeczka, dzieci Grażyny. Pradziadek pan Krzysztof przyjął wtedy mojego pradziadka, Władysława, uczynił zapiskowym, pomógł dzieciom się podnieść. Tak się zakorzeniliśmy u pana

Co się stało z Grażyną? zapytał z niepokojem Krzysztof. Dlaczego wrócił tylko Wiktor, a nie ona?

Kto to wie? Mówi się, iż zmarła iż znalazła innego Cygana

To nieprawda, nikt nie widział Grażyny odezwał się głos Anusi, jej żona bardzo ją kochała, moc jej została odebrana, nie pozwoliła jej wolno biec, więc odeszła wcześnie. Wiktor chciał wychować dzieci w dobrych warunkach, ale bez ukochanej nie mógł żyć.

Stary milczał, nie czytał prawnuczce. Raz w pokoleniu przychodzi dziewczynka, wszystkie z mocą Grażyny, choć nie tak wielką, a Ania dostała od babci pełną obdarowaną.

Po kilku latach zniknęli Krzysztof i Ania, czasem wspominał historię rodziny Ewselów, odnalazł dokumenty, które potwierdzały, iż ziemie po prawej stronie jego majątku należały do Eligiusza. Starzy umarli, Krzysztof zajął się nowymi pomysłami.

W kraju zaczęły się zmiany, nie takie, jak Krzysztof planował, wszystko poszło nie po myśli. Został aresztowany wraz z towarzyszami w dawnej posiadłości ojca Siergieja, tam zostali zatrzymani, czekając na rozkaz wysokiego dowódcy.

Krzysztofie, panie usłyszał nocą głos dziewczyny przy oknie, patrzy, dziewczyna stoi, piękna jak nigdzie, w świetle księżyca lśni. Krzysztofie szepcze chodźmy, cicho, mamy pół godziny, potem strażnicy się obudzą.

Udało im się uciec, podążyli za dziewczyną w jaskinie, o których Krzysztof nie miał pojęcia.

Mój lud tu przez wieki się ukrywał, nie bójcie się pomogę wam.

Aniu? Anusia jakaś stałaś się…

Co pan, podoba mi się uśmiechnęła się, dorosła już.

Podoba mi się, Aniu

Pamiętaj pan, o legendzie rodzinnej

Dziewczyna pomogła Krzysztofowi i towarzyszom dostać się do portu, połączyła ich z adekwatnymi ludźmi i pomogła wyjechać za granicę.

Aniu, jedź ze mną, stałaś się dla mnie kimś więcej niż znajomą.

Nie mogę, panie to nie mój los. Jedź dalej niech ci żyje długo.

Aniu, jedź, proszę, jak siostra

Nie, Siergieju muszę tu zostać i iść swoją drogą, żegnaj panie.

W wygnaniu narysował z pamięci ołówek portret Anusi i pokazał go jednemu malarzowi, który namalował jej obraz. Wziął żonę, kochał ją, ale w sercu nosił obraz Anii, kochał ją czystą, nieskażoną miłością. Wszyscy myśleli, iż dziewczyna jest jedynie postacią na portrecie, dopiero gdy Siergiej stał się starcem, odkryto prawdę.

Ania przeżyła długie życie, wyszWspomnienia o Aniu i jej tajemniczej mocy przetrwały w ludowych legendach, rozbrzmiewając przy ogniskach przez pokolenia.

Idź do oryginalnego materiału