Dałem córce apartament na ślub. Dopiero później zrozumiałem, jak wielki błąd popełniłem.
Miałem wspaniałą żonę: piękną, czułą, mądrą. Razem przeżyliśmy dwadzieścia trzy lata. To były najlepsze chwile mojego życia. Niestety, niedawno zabrała ją straszna choroba. Wychowaliśmy razem naszą córkę, Kasię.
Gdy żona jeszcze żyła, zaproponowała, by kupić dodatkowe mieszkanie na wynajem, żeby mieć dodatkowy dochód. Moja emerytura była przecież niewielka. Mówiła, iż gdybyśmy je wynajmowali, pieniądze płynęłyby jak woda, a w trudnych czasach zawsze można je sprzedać. Nieruchomość to pewna inwestycja. Kasia, nasza córka, już dawno była samodzielna i mogła zadbać o siebie.
Gdy Kasia przyjęła oświadczyny swojego chłopaka, postanowiłem podarować im to drugie mieszkanie jako prezent ślubny, żeby nie musieli mieszkać na wynajmowanym. Ale niedługo mocno tego pożałowałem. Zawsze myślałem, iż moja córka ma rozsądek, a jednak postąpiła inaczej.
Gdy tylko przepisałem na nią mieszkanie, od razu je sprzedała i kupiła nowiutkiego Mercedesa za całą sumę.
“Gdzie teraz będziecie mieszkać, Kasiu?” zapytałem zaniepokojony.
“Ojcze, zarobimy przecież na nowe mieszkanie, a na razie zostaniemy w wynajętym. Mój mąż i ja zawsze marzyliśmy o własnym samochodzie. Zostało nam jeszcze kilka tysięcy złotych, więc razem z Darkiem postanowiliśmy polecieć do Turcji. Należały nam się porządne wakacje.”
Powiedzieć, iż byłem w szoku, to nic nie powiedzieć. Myślicie, iż długo cieszyli się tym samochodem? Oczywiście! Trzy miesiące później mój zięć miał wypadek, a auto zamieniło się w kupę złomu. Na szczęście Kasia nie ucierpiała. niedługo okazało się, iż jej Darko zdradzał ją z inną kobietą i córka zostawiła go.
Kasia nie miała wyjścia musiała wrócić do mnie, bo straciła męża, mieszkanie i samochód.
Czasem największe prezenty stają się największymi lekcjami prawdziwa wartość nie leży w rzeczach, ale w mądrości, by je adekwatnie wykorzystać.