Koleżanka delikatnie zasugerowała mu niestosowność zachowania, mówiąc:
- hej Iksie* chodzisz w pracy bez butów?
- nie, no tylko tak..
I niczego to zmieniło, a frustracja koleżanki była coraz większa. W końcu niechęć do tego typu zachowań wezbrała w niej na tyle mocno, iż znowu zaczęła:
- dlaczego siedzisz bez butów? To jest nieelegancko>
- no to co? Przeszkadza ci?
- tak! - odparła koleżanka - tu są kobiety! To nieeleganckie.
- dobra, daj spokój - odparł kolega niezłomny - na twoim biurku nie kładę, tu nikt nie siedzi, więc wolno mi.
Inna młoda bohaterka, Eska* choćby matka maleństwa w wieku żłobkowym, chyba często od dziecka swego "łapie" infekcje. Otóż owa wykształcona skąd inąd osoba, notorycznie pociąga nosem, wciągając wydzielinę i głośno ją przełyka. Ten obrzydliwy dla wszystkich sposób pozbywania się kataru w jej wykonaniu to istny performans. Problem w tym, iż reszta załogi niemal zielenieje od słuchania jej odgłosów radzenia sobie z przeziębieniem.
Na zdecydowanie zbyt delikatną na ten temat uwagę odpowiedziała:
- mam zajęte ręce, przecież się nie rozdwoję.
I tak oto źle pojęta wolność z odrobiną bezczelności i tumiwisizmu, górą.
Mam nieodparte wrażenie, iż tego pokroju ludzie są efektem modnego kiedyś bezstresowego wychowania, rozumianego jako nie stawianie dziecku ograniczeń - czyli bez zasad, stawianiu na pierwszym miejscu swoich potrzeb - przecież potrzeby innych nas nie obchodzą. Takie wychowanie bez wychowania.
A może ci biedni młodzi ludzie spędzali swoje dzieciństwo sami, bo rodzice musieli bardzo dużo pracować i nie było ich w domu. Może młody Iks sam jadał posiłki, grając w gry komputerowe i będąc mega zajętym nie słyszał swojego chlipania, ciamkania itd. Nogi w tej sytuacji same automatycznie wędrują gdzieś wysoko, byle było wygonie. Na koniec pewnie zwykle głośno bekał i był z tego dumny.
Młoda pracująca matka Eska pewnie choćby z przeziębieniem była prowadzana do przedszkola, szkoły, więc dziecięce ciągnięcie nosem stało się utrwalonym atawizmem, który ona przekaże swemu dziecku.
Wolność jest w porządku, jest wartością.
Trzeba tylko pamiętać, iż nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.
Otóż mój dzisiejszy look podporządkowany jest czerwonym spodniom, które kupiłam na wyprzedaży w ... Lidlu.
Lidl jest sklepem, w którym nigdy dotąd nie rozglądałam się choćby za ubraniami.
Ale spodnie mam, są jeszcze ciepłe, wakacyjne dni, więc zestawiłam je z białą koszulą w pastelowe, cienkie paski, złotymi balerinami i materiałową torbą (najbardziej podobną do torby typu shopper, czyli taka co to wrzucasz wszystko i nic w niej nie możesz znaleźć) na długim pasku. Długi pasek w niektórych sytuacjach bywa za długi, więc go sobie zawiązuję i tym samym skracam.
Na głowie w tym roku preferuję baseballówki . Może to przez jazdę bez dachu, może przez mój letni styl casual, a może dlatego, iż ujarzmiają moje włosy...
Spodnie - Lidl.
Koszula damska - F&F dla Tesco.
Baseballówka - Nike, sprzed sezonów.
Torba - Fashion week Łódź.
Zdjęcia - by M.