Czy życie w Polsce jest lepsze niż w Wielkiej Brytanii? (Oczami Brytyjczyka, który zamieszkał nad Wisłą)

pokolenieikea.com 6 miesięcy temu

Pewne rzeczy zdobywamy w ramach ustawień fabrycznych. Każda Polka i Polak wie, iż chrząszcz brzmi w trzcinie – bezapelacyjnie i do samego końca. Każda Polka i Polak ma w narodowym DNA miłość do wierzby płaczącej, jelenie na rykowisku, sarny przy bajorze, żółć na języku (żeby pluć na innych), głupią nadzieję w głowie (żeby przetrwać) i morze kompleksów. A w Święta stężenie majonezu we krwi wartości promila…

Bo „Polacy są tak agresywni dlatego, iż nie ma słońca”. I każdy, po prostu każdy intuicyjne czuje, iż nad Wisłą jest chujowo. Lub wręcz jeszcze chujowiej.

Po obejrzeniu blisko 40 państw świata, odpowiem: brakuje wam porównania.

Polska oczami Brytola

Luke – wychowany w UK – swoją historię opisał w serwisie Quora. Miał wtedy 31 lat, od sześciu miesięcy mieszkał w Polsce i pracował jako mechanik w jednym z zespołów żużlowych.

– Pierwsza rzecz, którą zauważyłem, iż za swoje pieniądze w Polsce dostajesz dużo więcej. Koszty życia UK vs PL są kompletnie inne. Za 30 000 funtów rocznie w Wielkiej Brytanii można ledwo się utrzymać, żyjąc od pensji do pensji, podczas gdy w Polsce ta sama kwota zapewnia o wiele wyższy standard życia, porównywalny do zarobków rzędu 50-60 000 funtów w UK, w zależności od tego gdzie mieszkasz – napisał.

A tak w ogóle, to:

  • Żarcie jest w Polsce lepsze. Sieciówek jest mało i głównie w galeriach. W lokalnych restauracjach można zjeść lepiej za 20 zł, niż za 30 funtów w UK

(Tu bym powiedział, iż wątpię, chyba, iż podniesiemy poprzeczkę do czterech dyszek).

  • Picie jest w Polsce narodowym sportem, trzeba być przygotowanym na walenie shotów przy barze, a drink to dolewka odrobiny coli do wódki.
  • Mięso jest gorsze niż w UK, kiełbasy i bekon nie są w stanie wystartować w konkurencji z angielskimi odpowiednikami. Trudno też znaleźć brytyjską herbatę czy czekoladę Cadbury, to ostanie go gnębi zwłaszcza w okolicach Wielkanocy.

(Ja tylko dodam, iż pod tym względem Brytole są walnięci. My na urlopie wstajemy o świcie, aby leżaki rezerwować, oni na wakacje do Grecji jeżdżą z własną puszkowaną fasolą na śniadanie.)

  • Polska to najbezpieczniejszy kraj jaki odwiedziłem w Europie, dużo bezpieczniejszy niż UK. Czuję się tu bezpiecznie, chodząc nocą po ulicy (czego nie można powiedzieć o Wielkiej Brytanii) – pisze Luke.

Są i wady.

Standard prowadzenia samochodów jest tu szokująco zły. Kierowcy albo się wloką, kompletnie niezdecydowani, albo popierdzielają gwałtownie i agresywnie. Nie mają oporów, aby jeździć na zderzak i wyprzedzać tuż przed znakiem STOP. Spora część osób nie kuma, o co chodzi z rondami.

(Ave Luke, przyznaję Ci rację, zwłaszcza za te ronda)

  • A tak w ogóle, to drogi lokalne są kiepskie i jak ktoś uważa, iż w Wielkiej Brytanii są dziury, to nie widział polskich.

(Luke jakbyś zobaczył polskie 10 lat temu, to byś oniemiał, teraz po takie to musisz do Macedonii pojechać).

Kończąc, Luke wyznał, iż absolutnie się w Polsce zakochał, ludzie tu dla niego są cholernie przyjaźni, a kraj ma historię jakich mało. Poza tym Polacy są dumni z tego, iż są Polakami, i tę dumę narodową uważa za godną naśladowania.

(Tak, tak cenimy tu atmosferę napiętych szturmówek)

– jeżeli masz szansę przeprowadzić się do Polski z UK, to obiecuję ci, nie pożałujesz – kończy.

(Z taką ilością komplementów możesz obudzić Pudzianowskiego i jego ciężarówki. Aczkolwiek parę czytających osób, już skrzywiło się, jakby im ktoś kazał kiszoną kapustę zakąszać dżemorem. Spoko, możecie się odpalić w komentarzach).

Polska oczami Niemca

Dobra, a teraz wjeżdża na białym kucu Paul. Miał ten fart, iż urodził się w kraju błogosławionym przez paprykarz szczeciński w 1987 roku. I pecha, bo jego rodzice w poszukiwaniu lepszej przyszłości, pociągnęli jednak do Germanii.

Paul odwiedza jednak Polskę regularnie.

– Pamiętam stragany z podróbami butów – Abibas i Kuma. Wiedziałeś, iż jesteś w Polsce, jak przejechałeś się drogą. Ludzie byli biedni i pili, bo byli biedni. Dookoła wielka płyta. Wszystko wrzeszczało: nędza – wspomina.

Niemcy lat 90. to kraj rozkwitu niemieckiej marki (była przed euro), bardzo bogaty. Ludzie stawiali sobie nowe domy i jeździli mercedesami. Kontrast między oboma krajami był wtedy ogromny.

Od momentu, kiedy Polska zameldowała się w UE, Niemcy podupadły, zwłaszcza po finansowym kryzysie w 2008 roku. A Polska? Rozkwitła. Ludzie zaczęli stawiać domy, dookoła zaczęły się pojawiać supernowoczesne centra handlowe, niczym choroby weneryczne po wizycie w burdelu.

– Polska otrzymała wsparcie z UE, dzięki czemu mogła budować autostrady, takie jak A1. W połowie pierwszej dekady XXI wieku polskie drogi były już lepsze niż niemieckie. Nie, nie kłamię. W 1990 roku PKB Polski wynosiło około 65 miliardów dolarów. Dziś jest to 650 miliardów!

(mimochodem zauważę, żę już jest 679,4 miliarda USD)

Opowieść Paula w serwisie Qoura. Zrzut ekranu

– W ciągu 30 lat nastąpił dziesięciokrotny wzrost! W tym samym czasie PKB Niemiec wzrosło z około 1,8 biliona do 4,2 biliona dolarów. Spacerując dziś po moim mieście, Bottrop, czasem zatrzymuję się i myślę: „Hej, to wygląda jak Polska w latach 90.” Patrząc na zdjęcia z Polski, zastanawiam się: „To wygląda jak Niemcy w latach 90.” Obecnym trendem w Polsce jest przebudowa starych stodół na luksusowe domy. Znam osobiście rodzinę, która się na to zdecydowała – kończy Paul.

I dodaje:

– W 2021 roku Polska była dziewiątą co do wielkości gospodarką w Europie, wyprzedzając Norwegię, Irlandię i Szwajcarię. Przewiduję, iż do 2035 roku Polska znajdzie się w czołówce sześciu europejskich gospodarek, obok Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Hiszpanii – kończy Paul.

Kury nioski mają wnioski.

Idę o zakład, iż czytasz te słowa i kiwasz głową z przyjemnym mrowieniem dupy. Uwielbiamy być głaskani przez inne nacje, przeglądać się w ich zachwycie, bądź wyolbrzymiać zauważone przez nich wady.

To częste w narodach, które mają kompleksy.

W Albanii lokalne produkty, których pracowicie szukałem, są na najniższych półkach. Na najlepszych stoją te importowane. Bo się wstydzą swojego. A tak w ogóle jak nie masz choćby 20-letniego mesia to żadna normalna dziewczyna się tu z tobą nie umówi. Z góry wiadomo, iż nie rokujesz i nie masz stajla. Generalnie, jak u nas jeszcze parę lat temu, kiedy określenie: „made in Poland” było synonimem tandety. I trzeba się raczej było nazywać Keller, niż Psikuta.

Teraz kury nioski mają wnioski.

Powinniśmy się w końcu pozbyć kompleksów

Nie jesteśmy może najlepszą sztuką na parkiecie, ale nie ma co siedzieć w kącie. Mamy powody do dumy. Polska to naprawdę całkiem niezłe miejsce do życia.

Jest u nas bezpiecznie. I to naprawdę jest bezpiecznie. Luke nie kłamie.

Prawdziwe rekordy w chodzie biłem idąc samotnie w centrum Seattle, około godziny 19. Dookoła Rolex i Louis Vuitton. Akurat kilku policjantów leniwie zapinało jednego martwego dżentelmena w worek, kawałek dalej czarny pan tańczył na dragach taniec świętego Wita (bezdomni tutaj biorą „tranq”, czyli narkotyk zombie, od którego gnije ciało i fentanyl, najsilniejszy lek przeciwbólowy), a kilku innych patrzyło łakomie na mój płaszcz.

W samym centrum Seattle – stoi ogromny McDonald’s. Nikogo nie wpuszcza się jednak do środka. Pracownicy, wydają śmieciowe żarcie z prowizorycznie zrobionego okienka. Nie wpuszcza się nikogo do środka – bo bar – zasiedli bezdomni. I nie było innego sposobu, aby sobie z nimi poradzić.

To był i tak lajcik.

Dajmy na to w Chicago, w wypożyczalni samochodów, zostałem poinformowany, żebym przypadkiem nie zabłądził na South’cie. Bo jak zobaczą tam białego w aucie, to mogą strzelać.

Ale zostawmy Stany. Kumpel, do którego kiedyś zmierzałem w Paryżu radośnie mnie poinformował: jak będziesz jechał, to nie wysiadaj w Seine-Saint-Denis. Bo cię od razu skroją i za jaja powieszą. To zrozumiałe, iż jestem przywiązany do swoich jąder, więc rady posłuchałem.

Jesteśmy już w miarę bogaci. To znaczy, ja wiem, iż uważamy, iż jesteśmy biedni i iż przy takich statystycznych mieszkańcach Monachium to statystyczny mieszkaniec lemingradu, zwanego Wilanowem jest gołodupiec.

Ale jesteśmy i to nie żart – wśród najbogatszych państw świata.

Jak ktoś wykazuje minimum zainteresowania, to z głodu nie padnie, dach nad głową sobie znajdzie, na wakacje za granicę pojedzie. O wszystkim tym większość mieszkańców naszego globu może tylko pomarzyć. I to też jest fakt.

Widać, iż mamy zalety i się wylaszczyliśmy.

Jesteśmy cudownym krajem!

Mamy Mazury i pijanego misia na Krupówkach. Mamy kaszankę i cebulę, Kopernika, który był pół Niemcem, co nie przeszkadzało mu bronić zamku olsztyńskiego przed Krzyżakami. (Kopernik była kobietą…). Mamy Chopina, który był pół Francuzem, ale jego francuski ojciec oszalał dla Polski i pewnej Polki.

Mamy żurek, który jest kwaśny, flaczki, które dla wielu osób są niestrawne i pierogi z kapustą i grzybami, które są tak dobre, iż jemy je raz do roku. Mamy Wiedźmina i Chrystusa ze Świebodzina.

Więc na chuj nam jeszcze kompleksy. Może choćby kiedyś nauczymy się tolerancji.

Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?

OSTATNIE TANGO

Jestem dumny z tej książki. Nie jest to najwybitniejsze dzieło świata, ani wielka literatura, ale naprawdę solidna rozrywka 😎

Papier tu:
https://www.empik.com/ostatnie-tango-piotr-c,p1451745306,ksiazka-p#ReviewsBox

E-book tu:
https://www.legimi.pl/ebook-ostatnie-tango-c-piotr,b1163730.html

Audiobook tu:
https://www.legimi.pl/ebook-ostatnie-tango-c-piotr,b1166754.html
I tu:
https://www.storytel.com/pl/books/ostatnie-tango-2866315

Zatańczysz?
Idź do oryginalnego materiału