Czy wszystko w porządku? Otwórz drzwi, proszę.

twojacena.pl 14 godzin temu

— Wszystko w porządku, Marysiu? Otwórz! — Paulina mocniej zastukała pięściami w drzwi łazienki.

Obudziła się i nasłuchiwała. Obok chrapał mąż. Przez białe płótno chmur przedzierało się marcowe słońce. Rzuciła okiem na zegar na ścianie i drgnęła, przerażona, iż spóźni się do pracy. I wtedy przypomniała sobie — dziś niedziela, Dzień Kobiet.

No dobrze, umyć się, napić kawy i przygotować śniadanie, zanim Marysia i mąż się obudzą. Paulina ostrożnie wymknęła się spod kołdry. Ale Krzysiek już się poruszał, przeciągając się leniwie.

— Która godzina? — zapytał, ledwo otwierając oczy.

— Wpół do dziewiątej.

Mąż gwałtownie usiadł na łóżku.

— Spokojnie, mamy wolne, święto, śpij dalej — uśmiechnęła się Paulina.

— A ty czemu wstałaś? — Krzysiek przyciągnął ją do siebie i wtulił nos w jej szyję. — Wszystkiego najlepszego, moja ukochana kobieto, matko naszych dzieci.

— Hm, adekwatnie to dziecko mamy tylko jedno — zaśmiała się Paulina. — Idę robić śniadanie, a ty się jeszcze połóż.

— Skoro ty gotujesz, to ja pójdę na krótki bieg. Pogoda idealna. — Krzysiek odrzucił kołdrę, wstał z łóżka i bosymi stopami powłóczył się w stronę łazienki.

Paulina od wieczora przetarła twaróg na racuchy. Pozostało tylko dodać pokrojonego banana, obtoczyć w mące i usmażyć na patelni. niedługo kuchnię wypełnił słodkawy zapach smażonego twarogu.

— Ale pachnie… — W drzwiach kuchni stanęła rozczochrana Marysia w krótkich spodenkach i koszulce, mrużąc oczy od jaskrawego światła.

Promień słońca na chwilę przebił się przez chmury i radośnie oświetlił kuchnię, odbijając się od metalowego czajnika.

Nagle Marysia przycisnęła dłoń do ust i zniknęła z progu. Paulina stała jak wryta, a potem ruszyła za córką.

— Marysiu, otwórz. Wszystko w porządku? — Paulina nasłuchiwała, a potem zapukała do zamkniętych drzwi łazienki. Słyszała szum lecącej wody. — Marysiu, otwórz! — Zaczęła walić pięściami w drzwi.

Niepokój zalał jej serce. Paulina próbowała go zagłuszyć, przekonując siebie, iż córce po prostu zaszkodziło. Nagle poczuła dreszcz — ogarnęło ją przerażające przypuszczenie. W środku wszystko zlodowaciało. *Nie, to nie mogło przydarzyć się Marysi, tylko nie jej. Maturzystka, prymuska, miała iść na studia… Boże, za co?!*

Z kuchni buchnął zapach spalenizny. Paulina pognała tam, przeklinając pod nosem. Zdrapała przypalone racuchy do śmietnika. To trochę ją otrzeźwiło. *Bez paniki* — próbowała się uspokoić.

Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, pomyślała, iż to Krzysiek wrócił z joggingu, i pobiegła otworzyć. Gdy uchylDrzwi otworzyły się, a na progu stał młody mężczyzna z bukietem tulipanów, uśmiechając się niepewnie, podczas gdy w tle z łazienki dobiegał odgłos wymiotów Marysi.

Idź do oryginalnego materiału