Wiecie, są takie chwile, kiedy cierpliwość po prostu pęka. Jakby ktoś narysował linię: dość, koniec. Mój moment nadszedł pewnego zwykłego wieczoru, gdy smażyłam ziemniaki. Dzień był nie do pozazdroszczenia. W pracy chaos, szef wypruwał sobie żyły nad raportem, a tu jeszcze Marek dzwoni: Kasia, mama wpadnie, była w centrum. No jasne. Kiedy to Anna Stanisławówna […]