Czy to tylko złudzenie, czy znów jesteśmy razem?

newsempire24.com 13 godzin temu

— Czy to mi się wydaje, czy znów jesteśmy razem? — Zosia przytuliła się do Krzysia.

— No jak? Wyglądam dobrze, prawda? — Basia kręciła się przed lustrem, przymierzając spodnie. — Zosiu, daj już spokój z tym cierpieniem. Wyjedź gdzieś, zmień otoczenie, oderwij się, zakochaj w końcu. — Basia wsunęła ręce w kieszenie i zgięła jedną nogę w kolanie. — Nie, zdecydowanie mi się podobają. jeżeli ci nie szkoda, to wezmę je. Dzięki. — Podskoczyła do Zosi, usiadła obok niej na kanapie, objęła i cmoknęła w policzek.

Zosia westchnęła, wstała i podeszła do lustra.

— Masz rację, wyglądam okropnie. Schudłam, jestem blada. To ja pierwsza rzuciłam Krzysia, a teraz żałuję. Przekonałaś mnie. Jutro napiszę podanie o urlop. Nie, najpierw kupię bilety na najbliższy termin, a potem podanie. — Zosia pierwszy raz tego wieczoru się uśmiechnęła.

— No i dobrze, tak trzeba — Basia przytaknęła.

Uśmiech odmienił Zosię. Śmiały się nie tylko usta, ale i oczy, które zwężały się, a w ich głębi zapalały iskry radości. „Wesoła diablina” — mawiała Basia. Tylko iż Zosia ostatnio rzadko się uśmiechała.

Właśnie przez ten śmiech Krzyś zakochał się w Zosi. Siedziały z Basią na ławce w parku obok biura i jadły lody. Śmiały się z czegoś. Obok przeszedł chłopak, rzucił okiem na dziewczyny i długo się oglądał. A one wybuchnęły jeszcze głośniejszym, zaraźliwym śmiechem.

Dwa dni później znów siedziały na tej samej ławce. Chłopak podszedł do nich celowo. Stanął naprzeciwko Zosi i przywitał się.

— A ty kto? — spytała bezceremonialna Basia, i znów wybuchnęły śmiechem.

— Jestem Krzysztof. Przychodziłem tu codziennie, licząc, iż was znów spotkam. Dwa dni temu siedziałyście na tej ławce… Wasz śmiech… — Nie spuszczał z Zosi wzroku.

Nagle zrozumiała, iż mówi poważnie, iż mu się podoba, iż boi się jej ostrej odprawy. Uśmiechnęła się, a gdy on otworzył usta ze zdumieniem i zachwytem, roześmiała się beztrosko. Nie drwiąco, ale szczęśliwie, bo nikt wcześniej nie patrzył na nią tak jak on. Z przymrużonych oczu trysnęły figlarne iskry. Później tłumaczył, dlaczego zakochał się w niej, a nie w Basi, która była bardziej efektowna.

Przekonał ją swoim zachwytem, uwagą, miłością. Zamieszkali razem i byli ze sobą dwa lata. A potem… Czas było albo się oświadczyć, albo rozstać. Ich związek stał się zbyt codzienny, zwyczajny.

KrKrzesław zamilkł, jej śmiech już nie działał na niego magicznie, więc Zosia pomyślała, iż jego miłość wygasła, i sama zaproponowała rozstanie, nie czekając, aż on to zrobi.

Idź do oryginalnego materiału