Magiczne Łubowice-Lubowitz odwiedziłam dwukrotnie. Jest to bowiem miejsce, do którego chce się wracać. Tam rzeczywistość układa się w inne niż szarość formy, a czas, jak zaklęty, płynie wstecz. W końcu nasza wyobraźnia dosięga punktu, w którym zamiast ruin pałacu rodziny von Eichendorff widzi się całą jego okazałość. Zanurzmy się w świat wybitnego romantycznego poety, Josepha von Eichendorffa, o którym prawdopodobnie ani razu nie usłyszeliście w szkole, choć jego twórczość zaliczamy do europejskiej czołówki.
Już z daleka wita mnie wiszący nad wejściem cytat z wiersza Josepha von Eichendorffa „Die Heimat” („Strony rodzinne”): „Denkst du des Schlosses noch auf stiller Höh?”, czyli „Pamiętasz tam, na wzgórzu, zamek ów?” (tłum. ks. prof. Jerzy Szymik). To właśnie tutaj, w 1788 roku, przyszedł na świat ten wybitny, choć niedoceniany i złośliwie pomijany w programie nauczania, poeta epoki romantyzmu. Jego bogatą twórczość cechuje przede wszystkim ogromna miłość do ziemi śląskiej, jak również elementy panteistyczne i chrześcijańskie. Jakie były losy pałacu i jego mieszkańców na przestrzeni dekad?
Poety wspomnienia z dziecięcych lat
Budowę pałacu w Łubowicach datuje się na drugą połowę XVIII wieku, a o jego początkach wiadomo bardzo niewiele. Eichendorffowie przybyli do Łubowic pod koniec XVIII wieku, ale relatywnie gwałtownie sprzedali majątek. Poeta opisuje zatem pałac takim, jakim pamiętał go z lat dzieciństwa. Kolejny właściciel, książę Wiktor Maurycy von Ratibor, zadecydował o potrzebie przebudowy pałacu, która zakończyła się w 1858. W ten sposób barokowy dotychczas obiekt zyskał cechy neogotyckie. Była to dwuskrzydłowa murowana budowla, wzniesiona na planie litery L, z częściowym podpiwniczeniem. W wyniku działań wojennych i walk o przyczółek łubowicki, pałac uległ w 1945 ogromnym zniszczeniom.
Pozostawiony sam sobie, przez dekady niszczał, aż wreszcie w latach 90. pojawiły się pierwsze koncepcje odbudowania go. Niestety, na przeszkodzie stały ogromne koszty, których we współczesnych realiach nikt nie jest po prostu w stanie ponieść. Na szczęście, obiekt należycie zabezpieczono. Usunięto dziką roślinność i fragmenty murów, które stanowiłyby zagrożenie dla turystów. Z oryginalnej konstrukcji zachowały się mury zewnętrzne i niewielkie fragmenty ścian działowych; podpiwniczenia zostały niemal w całości zasypane. Wzdłuż grabowej alei, zwanej tradycyjnie Zajęczą, utworzono ścieżkę edukacyjną. Park oraz ruiny pałacu są niezwykle refleksyjne i poruszające, a przede wszystkim – zadbane! Warto także wspomnieć o działającym w Łubowicach Górnośląskim Centrum Kultury i Spotkań im. Eichendorffa. W starej szkole utworzono zaś izbę pamięci poety.
Eichendorff naprawdę wielkim poetą był
Jakoś tak (być może powinnam ubrać to sformułowanie w cudzysłów) utarło się, żeby Josepha von Eichendorffa określać jako niemieckiego poetę epoki romantyzmu. To nie jest takie proste!
Jak już wspomniałam, poeta przyszedł na świat 10 marca 1788 w Łubowicach. W tamtym czasie Śląsk znajdował się pod panowaniem pruskim. Samo odbicie ziem śląskich od Habsburgów było punktem zwrotnym w historii Prus, a prowincja rozkwitała. Joseph przyszedł na świat w szanowanej, szlacheckiej rodzinie katolickiej. Jego ojciec był szanowanym oficerem, który zapewnił synowi porządną edukację. Początkowo młody Joseph uczył się w domu. W 1801 roku, wraz ze starszym o dwa lata bratem rozpoczął naukę w katolickim gimnazjum imienia świętego Macieja we Wrocławiu (wówczas: Breslau). Po trzech latach uzyskał maturę, tym samym otwierając sobie drogę na studia prawnicze w Halle i Heidelbergu. Bracia studiowali razem; wspólnie wrócili ostatecznie do majątku rodzinnego.
Do dziś studia są dla młodych ludzi okazją do uzyskania nowej wiedzy, jak również do wszechstronnego rozwoju. Nie inaczej było w czasach Josepha von Eichendorffa. To właśnie na studiach poznał romantycznych poetów, Clemensa Brentano oraz Achima von Arnima. Ziarenko zostało zasiane…
Marzenia kontra rzeczywistość
Jak wielu artystów, Eichendorff gwałtownie spotkał się z brutalną rzeczywistością: niedocenieniem oraz problemami finansowymi. Plan niespełna dwudziestoletniego Josepha zakładał wydanie antologii górnośląskich baśni, jednak był w stanie przygotować do druku tylko część opowieści, w tym „O krasnej, pięknej róży i potworze”, której akcja dzieje się w rodzinnych stronach poety.
Jakby tego było mało, bracia gwałtownie zdali sobie sprawę, iż nie będą w stanie wyżyć tylko z posiadanego majątku. W 1812 roku, po zdaniu egzaminu w Wiedniu, każdy z braci uzyskał tytuł referendarza, uprawniający do podjęcia pracy w charakterze urzędnika państwowego. Eichendorff nie zaniechał jednak tworzenia poezji. W Wiedniu nawiązał przyjaźń z niemieckim poetą, językoznawcą i filozofem, Friedrichem Schlegelem oraz jego żoną.
Eichendorff rozpoczął pracę w pruskiej administracji państwowej, jednak początkowo nie zarabiał zbyt wiele. Sytuacja uległa zmianie dopiero w 1821 roku, gdy uzyskał mianowanie na stanowisko radcy stanu. Poeta pracował, między innymi, w Gdańsku oraz w Królewcu, aż ostatecznie osiadł w Nysie, gdzie zmarł 26 listopada 1857 roku.
Urodził się i zmarł na Śląsku, który kochał, który stanowił dla niego źródło inspiracji i piękna…
Łubowice, Lubowice, a może Lubowitz?
Warto wspomnieć również o tej bardziej zamierzchłej historii Łubowic. Odkryto tam bowiem liczne ślady kultury łużyckiej. Istniejące w IX wieku przed naszą erą grodzisko było ogromnym obiektem ochronnym o szacowanej powierzchni 28 hektarów. Gród usytuowany był na przyodrzańskiej terasie. W średniowieczu na obszarze dawnego grodu powstała wioska Lubowice, własność rodziny rycerskiej – Lubowiców. Od tamtej pory miejscowość wielokrotnie zmieniała właścicieli, aż w końcu w 1765 trafiła w ręce pruskiego kapitana von Kloch.
Lokalnych atrakcji moc
Po wyjściu z pałacu warto skierować swoje kroki na zabytkowy cmentarz, gdzie spoczywają członkowie rodziny Eichendorff. w tej chwili na cmentarzu nie prowadzi się już uroczystości pogrzebowych. Oryginalnie w jego pobliżu stał drewniany kościółek z XV wieku. Został on już dawno wyburzony, a w jego pobliżu wzniesiono nowy – obecny.
Miłość do swojej ziemi, a kontrowersje
To jednak nie koniec szczegółów, na które warto zwrócić uwagę w Łubowicach. Od 12 września 2008 roku przyjezdnych witają bowiem dwujęzyczne tabliczki Łubowice-Lubowitz. Była to pierwsza miejscowość w Polsce, która podkreśliła w ten sposób swoje bogate kulturowo, europejskie korzenie i oddała tym samym hołd historii. Być może w niektórych z Was takie oznaczanie nazw miejscowości budzi zgorszenie, jednak zastanówcie się dobrze – czy poprzez tupanie nogą jesteście w stanie zmienić bieg historii? Nie bardzo! Historii trzeba się uczyć i wyciągać z niej wnioski w celu budowania lepszej przyszłości. Bezcelowym jest zamiatanie jej pod dywan.
Również dlatego tu jestem i dla Was piszę!
Szczypta poezji
Krótki rys historyczny miejsca urodzenia Josepha von Eichendorffa pozwolę sobie zakończyć cytatem z wiersza „Abschied”, czyli „Pożegnanie”, który rozbrzmiewał mi w głowie, gdy opuszczałam przepiękne Łubowice:
„Bald werd ich dich verlassen,
Fremd in der Fremde gehn,
Auf buntbewegten Gassen
Des Lebens Schauspiel sehn;
Und mitten in dem Leben
Wird deines Ernsts Gewalt
Mich Einsamen erheben,
So wird mein Herz nicht alt.”
Polskie tłumaczenie opracował ksiądz profesor Jerzy Szymik:
„Lecz wnet opuszczę ciebie
I obcy pójdę w dal,
O obcym, gorzkim chlebie
Na scenie życia… Żal.
Lecz pośród życia ogni
Twa płonie we mnie moc.
Samotność w blask pochodni
Przemienia. W jasność – noc.”
Do zobaczenia na szlaku! Ale… Zanim wyruszycie, może zobaczycie mój film na temat Łubowic?