**Dziennik, wtorek**
Czy naprawdę zbudowaliśmy ten duży dom bez sensownego powodu?
Wychodzi na to, iż postawiliśmy dom na próżno? warknęła teściowa. W takim razie oddajcie połowę jego wartości.
Muszę z tobą poważnie porozmawiać kobieta z krótkimi włosami usiadła naprzeciw Aliny. Zanim zaczęłaś spotykać się z moim synem, powinnaś wiedzieć kilka rzeczy.
Delikatna blondynka patrzyła z niedowierzaniem na przyszłą krewną, którą widziała w życiu może trzy razy.
jeżeli chcesz wejść do naszej rodziny, musisz zrozumieć, iż dla Jacka najważniejsi są rodzice! oznajmiła dumna Antonina Nowak. Nie potrzebujemy synowej, która będzie nim rządzić.
Czy ja nim rządzę? przerwała jej Alina.
Poczekaj, niech skończę! odparła szorstko.
Dziewczyna spuściła wzrok i zaczerwieniła się. Nie chciała drażnić matki Jacka. Dopiero niedawno zaczęli się spotykać, a Alina nie była jeszcze pewna swoich uczuć.
Tak ciągnęła Antonina nasza rodzina ma plan: gdy tylko Jacek się ożeni, wszyscy zamieszkamy w nowym domu, który właśnie kończymy budować. Będziemy żyć razem, jak prawdziwa rodzina!
Świetnie! wymusiła uśmiech Alina.
Kobieta uniosła brwi, zaskoczona tak szybką zgodą. Nie spodziewała się tego po przyszłej synowej.
Cieszę się, iż się zgadzasz! Myślę, iż zostaniemy przyjaciółkami przebiegle mrugnęła do Aliny.
I natychmiast zaczęła chwalić dziewczynę przed synem, mówiąc, jaka jest dobra, rozsądna i troskliwa. Widząc to, Alina postanowiła jeszcze bardziej się starać, by zyskać jej przychylność. Dawała jej drobne upominki, czasem bez powodu, byle tylko przypodobać się teściowej.
Po roku Antonina, bojąc się, iż para się nie pobierze, zaczęła namawiać syna do oświadczyn.
Kiedy w końcu jej się oświadczysz? pytała prawie codziennie. Stracisz ją, a potem będziesz żałować
Jacek, przekonany jej argumentami, w końcu poprosił Alinę o rękę, a ta z euforią przyjęła jego propozycję. Ślub sfinansowali rodzice Jacka, więc dziewczyna utwierdziła się w przekonaniu, iż wybrała idealnego partnera.
Pierwsze trzy miesiące młodzi mieszkali w wynajętym mieszkaniu, aż wreszcie Antonina oznajmiła, iż dom jest gotowy.
Pakujcie się, wszyscy się wprowadzamy! zawołała uradowana.
Dlaczego? Wszystko nam tu pasuje! zmarszczyła brwi Alina, która nie zamierzała się przeprowadzać.
Jak to dlaczego? zdziwiła się teściowa. Przecież się umówiliśmy!
To się wprowadzajcie sami! syknęła Alina, nagle zmieniając zdanie.
Antonina była tak zszokowana, iż przez chwilę milczała.
Czekaj, obiecałaś przypomniała spokojnie.
Co tam mówiłam wtedy! Teraz zmieniłam zdanie i nie chcę z wami mieszkać! odparła stanowczo. Będziemy żyć osobno! A skoro wy się wyprowadzacie, to my zajmiemy wasze mieszkanie.
Co?! Zwarjowałaś?! warknęła teściowa. Oszustka! dodała i rozłączyła się.
Alina przez chwilę słuchała sygnału, po czym odłożyła telefon. Gdy tylko to zrobiła, z kuchni dobiegł dźwięk dzwonka. Dziewczyna podsłuchała i zrozumiała, iż to Jacek rozmawia z matką, która się na nią skarży.
Po pół godzinie, gdy skończył, Alina weszła do kuchni. Wyraz twarzy męża mówił wszystko był wściekły.
O co chodzi? zapytał ostro.
Co jest nie tak? skrzyżowała ręce na piersi.
Dzwoniła mama. Żąda pieniędzy
Jakich pieniędzy? Za co?! Alina była zaskoczona.
Za dom. Obiecałaś jej coś przed ślubem? Że będziemy tam mieszkać?
Nic takiego postanowiła udawać, iż nie rozumie.
Potwierdziłaś jej pomysł z domem, prawda? naciskał Jacek.
No i co z tego? Wtedy się zgodziłam, a teraz nie chcę z nimi mieszkać.
A ja nigdy nie popierałem tej budowy! Mama dokończyła dom po naszym ślubie, myśląc, iż to dla ciebie! warknął, zaciskając zęby.
No to skończyła, wielka rzecz! machnęła ręką Alina.
Jacek nie odpowiedział, bo znów dzwoniła matka. Tym razem jednak podał telefon żonie:
To teraz ty z nią pogadaj.
Gdy tylko Antonina usłyszała głos synowej, od razu przeszła do ataku:
Oddajcie pieniądze za dom!
Jakie pieniądze? Oszalałaś?! warknęła Alina.
Wychodzi na to, iż zbudowaliśmy go na darmo?! wściekła się teściowa. W takim razie oddajcie połowę wartości.
Jakiej połowy?! Alina zgrzytnęła zębami.
Pięćset tysięcy! Należysz mi pół miliona! wrzeszczała do słuchawki Antonina. W przeciwnym razie
Co nam zrobicie? Nic nie podpisywałam! odparła z triumfem.
W takim razie przestaniemy się odzywać! zagroziła.
O, Boże! Alina roześmiała się i rozłączyła.
Antonina zaczęła domagać się pieniędzy od Jacka, który co miesiąc musiał oddawać po pięć tysięcy złotych.
W ten sposób spłacisz mnie dopiero za dziesięć lat! warknęła. Albo się wprowadzacie, albo zwiększasz raty.
Ponieważ Jacek nie miał z czego zwiększyć spłat, zgodził się na warunki matki. Ale Alina była temu stanowczo przeciwna. Po pół roku para ostatecznie się rozstała.
