Czy naprawdę potrzebujesz takiego starego? Wyobraź sobie, iż masz czterdzieści lat, a siedzisz obok staruszka. Ile on wtedy będzie miał? Siedemdziesiąt jeden? Wszyscy będą myśleć, iż to twój dziadek. Będziesz musiała szukać dla niego opiekunki! Potrzebujesz tego, będąc młodą i piękną?

przytulnosc.pl 3 dni temu

Miałam dwadzieścia jeden lat. Wpadła do mnie żona mojego chłopaka… adekwatnie męża. Trudno go było nazwać chłopakiem, bo miał pięćdziesiąt jeden lat. Nasze relacje zaczęły się przypadkowo. Nie planowałam niczego poważnego, ale w końcu zakochałam się w nim po uszy. Chciałam założyć z nim rodzinę, mieć dzieci i żyć „długo i szczęśliwie”. O jego wieku rzadko myślałam, a refleksje przychodziły tylko wtedy, gdy widziałam zdziwione spojrzenia koleżanek.

Żona przyniosła nam ciasto. Od razu przeszła do rzeczy.

— Czy naprawdę potrzebujesz takiego starego?

Zakrztusiłam się herbatą. Nie spodziewałam się takiego pytania.

— Jesteś młodą, piękną dziewczyną. Młodzi staną za tobą w kolejce, obdarują cię biżuterią i położą cały świat u twoich stóp, a ty chodzisz z moim staruszkiem. — Patrzyła na mnie z rozczarowaniem.

— Przypomni mi pani, jak ma na imię?

— Tamara.

— Jest pani ciekawą kobietą. — To były jedyne słowa, jakie przyszły mi do głowy.

— Często przeglądasz się w lustrze?

Zbyt gwałtownie zmieniła temat. Nie rozumiałam, do czego zmierza.

— Często… — odpowiedziałam niepewnie.

— I co tam widzisz?

— No… twarz.

— Mhm. — Tamara upiła łyk herbaty. — Tylko twarz? A bogini nie widzisz?

Zupełnie straciłam kontakt z rzeczywistością. Mąż tej kobiety zdradza ją ze mną, a ona mówi mi komplementy.

— Co z wami, młodymi, jest nie tak? Dlaczego nie znacie swojej wartości? Kiedy wychodziłam za mąż, czasy były inne. Wybrałam najlepsze z tego, co było dostępne. A przed tobą stoi otwarty świat. Możesz poznać każdego mężczyznę z Niemiec, Anglii, Szwajcarii. Macie portale randkowe, możliwość nauczenia się każdego języka i zorganizowania sobie życia lepszego niż nasze!

Tamara zamilkła na chwilę.

— Powiedz szczerze, co znalazłaś w moim staruszku? Ma mnóstwo chorób, małą pensję, żonę, troje dzieci i pięcioro wnuków.

— No cóż, jest doświadczony. Lubi czytać książki. Słucha muzyki klasycznej. Moi rówieśnicy mają inne zainteresowania. Chodzą po klubach, imprezach, słuchają rapu. — Przy tym ostatnim słowie skrzywiłam nos.

Tamara parsknęła śmiechem. Wyglądało na to, iż potwierdziłam jej myśli.

— Córeczko, to nie doświadczenie, to starość! Zobaczysz, minie pół roku, a on zacznie mówić o wędkowaniu, poleci ci pas z psiej sierści i będzie wysyłał cię do apteki po maść.

— Jaką maść?

— Na stawy! Boli go przy zmianie pogody. Na razie stara się przy tobie młodzieńczo wyglądać, ale w końcu się rozluźni i poznasz prawdziwe uroki życia ze starszym mężczyzną.

Zastanowiłam się przez chwilę. W jej słowach była odrobina prawdy.

— Córeczko, wydaje mi się, iż masz bardzo niską samoocenę. — Miała rację, ale nic nie powiedziałam. — Gdybyś znała swoją wartość, dawno znalazłabyś młodego, wysportowanego faceta z samochodem i mieszkaniem. Co mój staruszek może ci dać? Nic, rybko. W życiu dorobił się tylko swoich chorób. Uczciwą pracą! Wszystko, co mamy, kupiłam ja.

— To dlaczego się z nim pani nie rozwiedzie? — Zapytałam niespodziewanie choćby dla siebie.

— A gdzie pójdzie? Co on ma?

— To żal mu go pani?

— Oczywiście, iż żal, ale ciebie mi bardziej szkoda. jeżeli go wyrzucę i złożę papiery rozwodowe, przyjdzie do ciebie. Wyobraź sobie, iż masz czterdzieści lat, a siedzisz obok staruszka. Ile on wtedy będzie miał? Siedemdziesiąt jeden? Wszyscy będą myśleć, iż to twój dziadek. Będziesz musiała szukać mu opiekunki, opłacać leczenie i jeszcze płacić za jego pielęgniarki!

Przestraszyłam się. Mówiła prawdę. Wtedy choćby nie myślałam o takiej przyszłości. W mojej głowie były tylko kolorowe obrazy szczęśliwego życia. Nigdy nie zastanawiałam się nad taką perspektywą. Tamara otworzyła mi oczy!

— Tamaro? — Spojrzała mi prosto w oczy. — Dziękuję pani. Z całego serca dziękuję za to, iż otworzyła mi pani oczy. choćby nie myślałam o takim scenariuszu, ale teraz… Zastanowię się nad innym życiem.

Tamara uśmiechnęła się.

— Dzwoń do mnie, kochana, jak będziesz chciała pogadać albo napić się herbaty.

Tamara zostawiła mi swój numer telefonu. Z jej mężem zerwałam kontakt. Był rozczarowany, ale nie próbował mnie przekonać, bym została. Rok później spotkałam innego mężczyznę. Był starszy ode mnie tylko o dwa lata. Co ciekawe, on również lubił muzykę klasyczną i dużo czytał. Z nim nie wstydziłam się spacerować po ulicach. Chciałam go przedstawiać znajomym i rodzicom. Mieliśmy wspólną przyszłość.

Z Tamarą wciąż utrzymuję kontakt. Będę jej wdzięczna do końca życia za tę „sesję terapeutyczną”. To mądra kobieta, która potrafi przemówić do rozsądku nie tylko swojemu mężowi, ale i jego kochance. Tamara powinna była zostać psychologiem rodzinnym, a nie księgową. Taki talent nie powinien się marnować!

Idź do oryginalnego materiału